Komentarze borat1979 Usuń wszystkie komentarze

Będą tak męczyć do zarzygania dopóki nie trzeba będzie do tego dopłacać.

Nie wiem co jest ciekawego w okładaniu po raz któryś z kolei tego samego.

RAW poddany odpowiedniej obróbce zawsze zapewni lepszą jakość niż plik JPG wypluty przez aparat. Im trudniejsze warunki oświetleniowe tym ta różnica będzie większa. Jeżeli ktoś twierdzi, że RAW to tylko do naprawy tego co się zepsuło to nie ma zielonego pojęcia o temacie a dalsza dyskusja z takim osobnikiem jest równie bezsensowna jak rozmowa z niewidomym o kolorach.

Trzeba być debilem żeby wierzyć w marketingowe bajki. Czekam na film, który będzie udowadniał, że iPhone nagrywa lepszej jakości wideo niż Red Scarlet.

Wystarczy pochmurny dzień czy wejście do zacienionego poniszczenia żeby się przekonać ile wart jest aparat z dowolnego telefonu.

Za jedzenie tego gówna to powinni jeszcze dopłacać :)

Z powodu suszy i pomoru świń też wstrzymują dostawy?

Pytanie brzmi "jak nosić" a nie "jak ładować" :)

Bilbordy na Times Square to takie całkiem darmowe nie są.

Bo Jobs w tym filmie nie ma aureoli.

Co drugi użytkownik ich produktów już od dawna żyje w takiej rzeczywistości :)

Jakie słuchawki taka muzyka :)

Trzeba reklamować bo sprzedaż leci na łeb a kolejnych frajerów na zakup bezużytecznego gadżetu zaczyna brakować.

Akurat największe firmy technologiczne takie jak Apple, Google czy Microsoft, mające tysiące patentów już się palą żeby zmieniać prawo patentowe :)

W porównaniu z tym co było wtedy na rynku był. Miał innowacyj sposób obsługi, szybkiego wyboru utworów oraz integrację z sklepem z plikami muzycznymi. W dobie płyt CD to był rewolucyjny sposób sprzedaży muzyki - połączenie odtwarzacza mp3 ze ze sklepem z muzyką.

Obecna usługa Apple to nic nowego bo to samo oferuje kilka firm. Cena nie jest żadną innowacją bo Spotyfy kosztuje coś ok 20 zł a jest też darmowa wersja z reklamami.

Tytuł artykułu to ewidentne kłamstwo bo 70 % przychodów trafi do wytwórni. Wytwórnia to nie artysta bo artysta dostanie z tego niewielki procent.

Wyjątkowo trafny tekst szczególnie o tych słuchawkach. To dla mnie niebywałe jak można tylu milionom ludzi wcisnąć takie badziewie jak Beets w cenie wysokiej klasy słuchawek studyjnych.

Dostaniesz prywatnego murzyna, który będzie stał za ciebie.

Jest mnóstwo: Youtube, fora internetowe, last.fm, radia internetowe. Mam znajomych kolekcjonujących płyty, którzy często mi coś polecają. Naprawdę to nie jest problem. Nie potrzebują do tego płatnej usługi Apple nie mówiąc o jakichś średniowiecznych Empikach, RMFach, Radiach Z czy innych tworach prezentujących w kółko żyjące skamieliny pokroju Rodowicz czy Lady Pank.

Poza tym mam wystarczająco dużo interesującej muzyki i nie mam parcia na setki nowości miesięcznie. Mam sporo albumów, np. The Cure Faith czy Disintegration, które przesłuchałem może z 300 razy i pewnie przesłucham kolejne 300 albo i więcej. Po cholerę mam za to płacić co miesiąc jak mogę raz?

W pięciu największych aglomeracjach :)

Co komu po tych milionach utworów skoro i tak większość z nas ma kilkadziesiąt czy kilkaset albumów we własnej bibliotece. Większość tej usługi Apple to albo gatunki, których nie słuchamy albo chała. Przez ostatnie 10 lat uzbierał bym może ze 20 albumów wartych posłuchania reszta to nic nie warta tandeta.

Swoje ulubione płyty za lat siedemdziesiątych, osiemdziesiątych czy dziewięćdziesiątych już mam więc nie bardzo rozumiem po co mam płacić co miesiąc żeby posłuchać tego samego tylko w gorszej jakości? Nowości warte uwagi pojawią się tak rzadko, że lepiej kupić sobie album raz na 2-3 miesiące niż bulić bez sensu co miesiąc kilkanaście dolarów abonamentu?

W dodatku w przypadku rezygnacji z usługi po kilku latach i wydaniu kilkuset a nawet kilku tysięcy dolarów nie mamy nic z tego za co płaciliśmy przez cały ten czas. Kompletny bezsens.

A kto w czasie uprawnia sportów ekstremalnych słucha muzyki z przenośnego odtwarzacza?

A po jaką cholerę ściągać płytę z torrenta mając w domu CD, które można zripowac do dowolnego formatu?

A w ogóle płacenie jakichś abonamentów za dostęp no muzyki to dla mnie kompletne nieporozumienie. Płacisz latami wielokrotnie za to samo zamiast zapłacić raz za swoje ulubione albumy i słuchać ich do końca życia.

Bluźnierstwem to był zrobienie PCta z Maca :)

Przecież dzisiejszy Mac to nic innego jak PCet z procesorem Intela, dokładnie taki sam jak w kompach w Windowsem czy Linuxem. Ma tylko inny systemem operacyjnym więc o jakim "zamarzaniu piekła mówimy"?

Dwie stówy za kawałek plastiku z wtyczką wartego ze 20 zł + 160 dopłaty za logo.