to są dwa różne programy, więc musisz kupić oba, jeśli chcesz korzystać z Pixelmatora na Mac i iPadzie
Akurat w temacie usług sieciowych nic się nie zmieniło. Usługi te tak samo, a nie wiem czy nie bardziej kulały za czasów kierowania firmą przez Jobsa i właściwie od zawsze chodziło o organizację pracy, jaka w wypadku .Mac, MobileMe czy iCloud się po prostu nie sprawdzała (za to sprawdzała się przy projektowaniu nowych urządzeń i oprogramowania).
słucham innej. Musiałbym umieścić zrzut ze Spotify
mnie też nie, ale Twitter mam obok Tweebota i traktuję jako narzędzie do wyszukiwania właśnie.
wczoraj, kiedy publikowałem tekst był za darmo. Aktualizuję wpis
Dla użytkowników fabrycznie nowych Maców, iPhone'ów, iPadów i iPodów touch jest za darmo.
nowością jest możliwość sterowania Spotify na komputerze. Sama funkcja Connect dostępna jest już od jakiegoś czasu
NIe... to nie ten co pokazujesz.
Ten na zrzucie ekranu to jest model Revell w skali 1:32, kosztujący 29 €, a więc ponad 100 zł. Wirtualny wychodzi taniej, choć osobiście wolałbym wydać dwa razy więcej na ten realny, do sklejania.
Wejdź do notatnika, wybierz klawiaturę Swype i ona sama zapyta czy zainstalować polski język.
Gimp, ale nie wiem czy jeszcze jest rozwijany w wersji dla Mac. Moim zdaniem sporo mu do Pixelmatora brakuje, przynajmniej jeśli chodzi o user experience
Mają też inne zakłady, a wspomniany został sfinansowany w dużej części przez Apple, o czym z resztą wyraźnie piszę w tekście.
To są zdjęcia zabytkowej fabryki Izreala Poznańskiego (równie cennej jak Biała Fabryka), a nie centrum handlowego, które powstało na jej terenie. Zdjęcia z Łagiewnik (a dokładnie z jej części - Arturówka) także znajdziesz w recenzji). Uwaga zdecydowanie chybiona.
niby tak, ale o tym lepiej nie pamiętać, żeby nie psuć dobrego wrażenia po serii Get A Mac. Z resztą polemizowałbym z tym, że Long się z tą postacią zmierzył. To był raczej głupi żart, a nie poważne podejście do tematu.
Tekst poszedł niestety bez korekty. Poprawki już naniesione.
A przeczytałeś do końca news?
Wyraźnie jest napisane, że badanie na potrzeby rankingu J.D. Power przeprowadzono wiosną, a więc na długo przed premierą nowych iPadów.
Sam sobie przeczysz. Mowa o tym by istniały jedne normy dla wszystkich, równe prawa. Mieszanie do tego tematu fundamentalizmu islamskiego jest nadużyciem i to mocnym. Europejczycy, czy szerzej ludzie cywilizacji zachodniej o orientacji homoseksualnej są jej częścią i przez wieki też tę kulturę budowali. O zgniłym i dekadenckim Zachodzie mówił nie kto inny jak Adolf Hitler - to zaiste ciekawe, że przywołujesz jego porównanie.
To kim jesteś i w jakim duchu wychowujesz swoje dzieci to Twoja sprawa. Jestem wolnościowcem i uważam, że masz do tego prawo. Pamiętaj jednak, że wolność Twojej pięści kończy się tam gdzie zaczyna się czyjś nos.
Swoją drogą znam już przynajmniej kilku "dumnych homofobów", którzy mieli to nieszczęście, że ich dzieci mają odmienną orientację seksualną, mimo porządnego konserwatywnego wychowania.
Życzę dobrego samopoczucia :)
Zależy z której strony patrzeć. Przekonałem się, że to, co ja uważam za równe prawa, dla wielu osób o konserwatywnych przekonaniach i wychowanych w homogenicznym społeczeństwie to właśnie nadmierne przywileje. Raczej nie dojdziemy tutaj do konsensusu.
Bardzo dobrze to wyłożyłeś. Wydaje mi się, że nienawiść do tego typu zachowań wynika po części z homogenicznego społeczeństwa w jakim większość z nas się wychowywała, w której jakakolwiek inność, odmienność wobec schematów była zamiatana pod dywan. Dotyczy to nie tyko osób o innej orientacji seksualnej, ale też osób o innym kolorze skóry, innym pochodzeniu etnicznym, a także osób w różny sposób niepełnosprawnych.
Sam wielokrotnie przekonywałem się o tym, jak będąc wychowanym w jednolitym społeczeństwie czuję się strasznie niekomfortowo w sytuacji zetknięcia się z innością. Raz był to czarnoskóry, innym razem karzeł, którego poznałem na imprezie (i przez cała imprezę zastanawiałem się jak się mam zachować, czy moja reakcja nie była dziwna, czy go nie obraziłem itp.), jeszcze innym razem była to para gejów spacerujących po Zurychu, trzymając się za ręce. Ze wspomnianym karłem przepracowałem kilka miesięcy i przywykłem i oswoiłem się z jego ułomnością i ją zaakceptowałem. Do rozmawiania i obcowania z osobami innym kolorze skóry, czy innej orientacji seksualnej także przyzwyczaiłem się podczas dłuższych lub krótszych pobytów za granicą. Nie robi na mnie już takiego wrażenia widok dwóch facetów trzymających się za ręce, choć jeszcze ich zauważam w tłumie na Market Street w San Francisco. A stosunkowo wiele lat temu oswoiłem się też z pewnym, kiedyś mnie bardzo rażącym "zniewieścieniem" niektórych gejów, po tym jak w pubie spędziłem z parą takich osób kilka godzin (pijąc piwo, jarając szlugi i gadając na niemal wszystkie możliwe tematy). Jeżdżąc przez lata do San Francisco przestali robić na mnie wrażenie nawet transwestyci.
Pamiętam, kiedy spotkaliśmy się na rozmowę i wywiad z Leanderem Kahney'em, autorem książek "Być jak Steve Jobs" czy biografii Jonathana Ive'a (i założycielem i redaktorem naczelnym Cult Of Mac), zabrał nas do swojej ulubionej kawiarni, w której baristą był jegomość noszący się w podobnym stylu co Conchita Wurst. Nikt wśród stałych bywalców nie zwracał na niego uwagi, poza oczywiście mną (nie wiem jak Tomek - Code).
Piszę to z perspektywy osoby, która kiedyś też podchodziła do tematu w sposób "niech sobie geje żyją, ale z daleka ode mnie". Zmieniłem zdanie poznając zarówno samych gejów (a że są to normalni ludzie, są wśród nich i osoby fajne i niefajne), jak i generalnie inne społeczeństwa.
Mam wrażenie, że komentujący negatywnie coming out Cooka w ogóle nie czytało jego felietonu w Businessweek. Wyraźnie napisał tam po co to zrobił. Nie ma w tym nic z obnoszenia się.
To ruch odważny, skierowany jednak przede wszystkim do osób w różny sposób prześladowanych ze względu na swoją odmienność, o czym z resztą w delikatny sposób wspomina. Prześladowanie drodzy Państwo, to m.in. wytykanie odmieńca palcem w szkole, w pracy, bicie, opluwanie, czy nawet wykluczenie z grupy. Deklaracja Cooka to ruch podobny do akcji "It will get better", w której uczestniczyli kiedyś pracownicy Apple, Adobe, aktorzy, politycy o odmiennej orientacji.
Mam dwóch małych synków. Jako osoba heteroseksualna pewnie, że wolałbym by oni także byli tej orientacji. Jeśli będzie inaczej to zaakceptuję to i będę kochał ich nie mniej niż obecnie. Popieram działania na rzecz równych praw obywatelskich dla osób LGBT, z wielu powodów, ale m.in. z tego, że być może robię to dla któregoś ze swoich synów, a może w przyszłości wnuków.
W tym roku Apple opublikowało raport o różnorodności i widać z niego wyraźnie, że nigdy nie kierowało się parytetami, np. czarnoskórzy w tej firmie to jedynie 7%. Jestem pewien, że odnosi się to także do mniejszości seksualnych. Tutaj masz link do info o tym raporcie: http://mackozer.myapple.pl/posts/5525-apple-publikuje-raport-roznorodnosci-swoich-pracownikow
faktycznie nie jest, mój błąd.
potrzebny jest. Można dokupić dongla i skorzystać ze specjalnej aplikacji, która powinna umożliwić korzystanie z tej funkcji.
Obecnie program dostępny jest za darmo i bez dodatkowych opłat możesz cieszyć się właściwie jego pełną funkcjonalnością. Rozumiałbym narzekania, gdyby jego twórca mocno ograniczył jego funkcjonalność względem płatnej wersji, ale tak nie jest. Wcześniej, bez tych funkcji program był płatny i nikt nie narzekał.
Writedown dla Mac i iOS.
już działa. Źle się linki wkleiły.