Wyniki wyszukiwania dla frazy "pendrive z macos"

Jak co roku, przy okazji udostępnienia przez Apple nowego systemu operacyjnego dla komputera Mac, który przypomnijmy w tym roku nosi nazwę macOS Sierra, pojawia się temat wykonania instalacyjnego pendrive'a, pozwalającego na jego szybkie zainstalowanie na komputerze.

Od ośmiu lat, a dokładnie od premiery Mac OS X 10.7 Lion, systemy operacyjne komputerów Mac dostępne są tylko do pobrania z Mac App Store. Maki wyposażone są w odpowiednie narzędzia by móc zainstalować system od nowa lub nadpisać stary, bezpośrednio przez sieć. Nie zawsze jednak mamy dostęp do internetu. Dlatego zawsze staram się przygotować sobie pendrive instalacyjny z najnowszą wersją macOS. Nie inaczej jest w przypadku macOS Catalina.

Tradycyjnie już co roku, po udostępnieniu nowej wersji systemu operacyjnego macOS przygotowuję sobie pendrive z jego wersją instalacyjną. Proces ten jest prosty i od lat właściwie się nie zmienia. Zawsze jednak warto przypomnieć, jak to się robi.

A będąc bardziej precyzyjnym, dodam, że to musi być rok zmian w iOS. Twórcy systemu ewidentnie spoczęli na laurach. Słodkich i bezkrytycznych opinii o mobilnym systemie Apple wprawdzie nie ubywa, ale w mobilnym maratonie Android ewidentnie nabiera sił, pozbywając się łatki brzydkiego, niebezpiecznego i niestabilnego systemu. Czas na wielki ruch, czas na iOS!

Kilka tygodni temu Apple poinformowało o udostępnieniu wszystkim użytkownikom – w tej samej cenie – nagrań w jakości bezstratnej. Tym samym, dobra jakość muzyki w serwisach streamingowych została w pewnym stopniu uwolniona i jest dostępna dla wszystkich. Pod jednym jednak warunkiem. Musimy mieć odpowiedni sprzęt do tego, by tą bezstratną jakością się cieszyć, a warto wspomnieć, że czasem nie wystarczą do tego nawet bardzo drogie słuchawki. Warto zatem mieć pod ręką kieszonkową kartę dźwiękową z własnym wzmacniaczem i przedwzmacniaczem słuchawkowym. Tutaj na myśl przyjść może właściwie tylko jedna marka, a jest nią AudioQuest. Kilka miesięcy temu miałem okazję testować model DragonFly Cobalt. Ostatnio z kolei testowałem model DragonFly Black.

W Świętego Mikołaja nie wierzę już niestety od kilkudziesięciu lat. Tak naprawdę to chyba nigdy nie wierzyłem, bo odkąd pamiętam, okres przedświąteczny był dla mnie swego rodzaju zabawą w poszukiwanie skarbów, czyli prezentów dla mnie poukrywanych przez rodzinę tak, bym nie znalazł ich przed Gwiazdką. Niestety nikt z rodziny nie był na tyle innowacyjny, by ukryć prezenty w takim miejscu, żebym faktycznie nie mógł ich znaleźć. Nigdy więc nie napisałem listu do Świętego Mikołaja i chyba już nigdy nie będzie mi dane napisać. Wiem jednak, co sam chętnie zobaczyłbym pod choinką lub jaki prezent świąteczny kupiłbym dla technologicznego geeka.

„Gdy Jobs zabijał dyskietki też płakałeś?” - da się słyszeć przy prawie każdej dyskusji na temat nowych MacBooków Pro pozbawionych portów USB-A, HDMI, czytnika kart SD i MagSafe. Apple zastąpiło je czterema portami TB3/USB-C umożliwiającymi jednocześnie ładowanie komputera. Zwolennicy zmiany twierdzili, że stawianie na innowacyjne rozwiązania to typowa droga firmy, a usunięcie starych portów da impuls producentom akcesoriów do szybszego wejścia w USB-C. Jak wiemy impuls dostali producenci przejściówek, za to w mediach społecznościowych pojawił się prześmiewczy hashtag #donglehell pod którym sfrustrowani użytkownicy wrzucają swoje kombinacje.

Już wkrótce wielu z Was wróci na uczelnie po wakacyjnej przerwie. Pewnie spora grupa czytelników po raz pierwszy przekona się na własnej skórze, jak wygląda studencka rzeczywistość. Zatem warto zadać sobie pytanie: czy w świecie pełnym wygodnych rozwiązań studiowanie może być również sprytne i efektowne? Czy oprócz: smartfonów, smart zegarków, smart TV, smart home, a nawet smart lodówek, także student może być „smart”? Moim zdaniem, jak najbardziej! Co więcej, jest to wielce wskazane, jeżeli chce się wynieść ze studiów przydatne rozwiązania, które można wykorzystać w pracy zawodowej, a także po prostu w codziennym życiu. Właśnie taka idea przyświeca mojemu poradnikowi skupiającemu się na aspektach technologicznych, jednak znalazło się w nim również kilka „lifehaków” organizacyjnych, które z pewnością warto wcielić w życie.