Niemiecki serwis Macerkopf opublikował dzisiaj ciekawy zrzut ekranu z aplikacji bazy asortymentu dostępnego w salonach sieci Media Markt w tym kraju. Na liście widnieje wyraźnie czarny iPhone 5 128 GB.
Wyjątkowo nie w poniedziałek Apple udostępniło deweloperom szóstą betę systemu iOS 7.
Kilka miesięcy temu, jeszcze na mackozer.pl opisałem oryginalną aplikację typu manager zadań, o nazwie CARROT To-Do. To, co w tym programie było wyjątkowe to swego rodzaju inteligentny asystent o dość specyficznym poczuciu humoru i podejściu do rodzaju ludzkiego. Tamten tekst zatytułowałem "Gdyby Hal 9000 był listą rzeczy do zrobienia". Teraz w App Store pojawiała się druga tego typu aplikacja dla iPhone'a i iPada o nazwie CARROT Alarm. Analogiczny tytuł nasunął mi się automatycznie. CARROT Alarm to oczywiście prosty budzik. Aplikacja pod pewnym względami przypomina niedawno opisywany przeze mnie Rise Alarm. W podobny sposób ustawia się bowiem godzinę budzenia. Wystarczy przeciągnąć ją w gorę lub w dół, a następnie stuknąć nad lub pod nią by ustawić godzinę z dokładnością co do pięciu minut. Aktywacja alarmu następuje poprzez przeciągnięcie w prawo oka sztucznej inteligencji, która ma nas później obudzić. Tak jak w managerze aplikacji, tak i tutaj CARROT częstuje użytkownika różnymi komentarzami na temat tego, jak bardzo jest niedoskonały, dając do zrozumienia, że tak naprawdę współpraca z nami, ludźmi jest dla niego przykrym obowiązkiem. CARROT budzi nas z resztą niemiłym dla ucha metalicznym, cyfrowym głosem powtarzającym w kółko słowa typu "to wspaniały dzień by zawładnąć światem" czy "to wspaniały dzień by odpalić kilka bomb atomowych". Jeśli nie wyłączyliśmy alarmu po minucie, program zakłada, że jeszcze lenimy się w łóżku, zmienia więc kolor na czerwony i zaczyna powtarzać nam w kółko, że pora wstawać. Samo wyłączenie budzika nie jest też taką prostą sprawą. Musimy wykonać szereg różnego rodzaju czynności, polegających na przesuwaniu suwaków, stukaniu w przycisk lub we wspomniane już oko. Czasem musimy obrócić iPhone'a i uważać na komunikaty pojawiające się na ekranie (program czasem dla żartu żąda od nas rzeczy niemożliwych). W CARROT Alarm jest też element grywalizacji. Za każde wyłączenie budzika otrzymujemy punkty i przechodzimy na kolejne poziomy. Tak, jak w przypadku poprzedniej aplikacji z tej serii, tak i tutaj autor programu wykazał się dużym poczuciem humoru, tworząc złudzenie obcowania z inteligentną maszyną, niczym z komputerem Hal 9000 z Odysei Kosmicznej. Program CARROT Alarm dla iPhone'a i iPada dostępny jest w App Store w cenie 0,89 €. CARROT Alarm w App Store
Jest pewna grupa aplikacji, które nie wyróżniają się na tle innych pod względem funkcjonalności, co więcej, często równie, albo bardziej funkcjonalne programy zainstalowane są fabrycznie w systemie. To, co przyciąga moją uwagę to ich interfejs. Tak jest w przypadku kalkulatora Solvetica, będącego kolejną formą wynoszenia na piedestał kroju liter o nazwie Helvetica. Przypomnę, że nie jest to pierwszy program tego typu. Kilka lat temu w App Store pojawił się kalendarz Calvetica, który również inspirowany był tym krojem. Solvetica to bardzo prosty kalkulator. Pod względem funkcjonalności ustępuje temu systemowemu, który wyposażony jest w funkcję naukową, do bardziej skomplikowanych obliczeń. Solvetica umożliwia przeprowadzenie tylko prostych działań. Jedyną funkcją, która w pewien sposób wyróżnia ten program to prosty podgląd historii działań, widoczny nad polem wprowadzania liczb i wyświetlania wyników. Możemy także skopiować wynik. Wystarczy przytrzymać palec na wyświetlanej liczbie. Solvetica nie znajdzie uznania wśród większości użytkowników, którzy nie potrzebują innego kalkulatora niż ten systemowy. Ta aplikacja jest trochę czymś w rodzaju sztuki dla sztuki. Myślę jednak, że znajdą się jej amatorzy, którzy podczas prostych obliczeń lubią nacieszyć oko ładnym dizajnem i typografią. Aplikacja Solvetica dla iPhone'a i iPada dostępna jest w App Store w cenie 0,89 €. Solvetica w App Store
Ming-Chi Kuo, wielokrotnie cytowany prez niemal wszystkie serwisy branżowe analityk z firmy KGI Securities przewiduje, że iPhone 5S może pojawić się w złotej wersji i ze 128 GB.
Pojawiła się druga część kultowej już gry Plants vs. Zombies. Dla przypomnienia, gra polega na obronie domu przed nadchodzącymi zombie. Obrońcami naszej posesji są rośliny - groszki, ziemniaki, słoneczniki itp. Plants vs. Zombies cieszy się ciągle niesłabnącą popularnością i jest to jedna z najlepiej sprzedających się pozycji w AppStore. W drugiej części Plants vs. Zombies poprawiono w grafikę i dodano szereg nowych plansz, roślin i zombie.
iPhone owinięty w ekran pojawił się m.in. w dokumentacji jednego z wniosków patentowych złożonych przez Apple. Była to jednak konstrukcja o przekroju eliptycznym, nie przypominająca żadnego z modeli iPhone'a, jakie trafiły na rynek. Zupełnie inaczej prezentowałby się iPhone, którego bryła zbliżona byłaby do obecnie dostępnych modeli.
Według najnowszego raportu firmy Gartner pierwszy raz w historii liczba sprzedawanych na świecie smartfonów pobiła sprzedaż zwykłych telefonów komórkowych. Możliwe to było jednak dzięki bardzo tanim urządzeniom z systemem Android.
Apple zaktualizowało swoje wytyczne, jakimi kieruje się przy weryfikacji aplikacji dla dzieci i programów hazardowych.
Apple zaktualizowało webową wersję beta serwisu iCloud, tak by wyglądał jak iOS 7. Zmianie uległy m.in. ikony Mail, Kontakty, Kalendarz, Notatki, Przypomnienia i Find My iPhone oraz wygląd samych aplikacji.
9 sierpnia, po wcześniejszych przypadkach porażenia prądem dwóch użytkowników iPhone'ów w Chinach, Apple rozpoczęło w tym kraju oraz w USA program wymiany podrabianych czy ogólnie niefirmowych ładowarek dla iPhone'a i iPada. Teraz rozszerzyło go o kilka innych państw.
Po tym jak Carl Icahn, jeden z największych amerykańskich inwestorów giełdowych w USA, wspomniał na Twitterze o rozmowie telefonicznej z Timem Cookiem i inwestycji w tę firmę, cena jej akcji poszybowała gwałtownie w górę, osiągając w notowaniach po godzinach wartość 489,57 dolarów USA.
Nie ma dnia bez pojawienia się w sieci kolejnych plotek, zdjęć i filmów prezentujących różne elementy rzekomego tańszego iPhone'a 5C. Ostatnio ukazały się m.in. kolorowe plastikowe przyciski głośności, wyciszania i blokady oraz obudowa w kolorze żółtym.
W ostatni poniedziałek na lotnisku wojskowym w Nowym Mieście nad Pilicą ING Bank Śląski zorganizował imprezę, na której zaprezentował nową aplikację mobilną dla iPada i na tablety z Androidem - ING BankMobile HD. W zamierzeniu jej twórców miała ona być tak prosta i wygodna w obsłudze, żeby dało się z niej korzystać w różnych sytuacjach, stąd pomysł na jej ekstremalne testy w trakcie jazdy sportowymi samochodami Ferrari, Lamborghini, Porsche, a także w pierwszym w Polsce samochodzie dostawczym przygotowanym do driftu oraz - co było chyba największą atrakcją tej imprezy - w trakcie przejazdu z Tomkiem Kucharem jego rajdowym Subaru.
Mijają już trzy lata, od ustanowienia tego standardu i co?
Przepowiednie o końcu Apple pojawiają się od lat, zwykle przy okazji premier kolejnych produktów czy związanych z nimi wad. Zdecydowanie częściej zaczęły pojawiać się one po śmierci jednego z założycieli i wieloletniego CEO tej firmy, Steve'a Jobsa. Apple, rozumiane jako zespół projektantów, inżynierów i programistów, realizowało w istocie jego wizje. Nic w tym dziwnego, że pojawiają się obawy co do przyszłości firmy i kierunku jaki obierze. Teraz do grona osób, które mają co do tego poważne wątpliwości dołączył bliski przyjaciel Steve'a Jobsa, Larry Ellison, CEO firmy Oracle.
Nie jestem typem gracza a co za tym idzie, niewiele gier jest w stanie skupić moją uwagę na dłużej. Pomimo iż iOS jest niezłą platformą do grania, na moim telefonie można znaleźć zaledwie trzy gry z czego jedna w mojej ocenie to świetna pozycja.
Tak jak zapowiadano, podczas odbywającej się konferencji Disney'a, Steve Jobs otrzymał pośmiertnie nagrodę Disney Legend. Odebrał ją jego wieloletni przyjaciel, reżyser i animator z Pixara - John Lasseter.
Coach to słowo, które moim zdaniem trudno przetłumaczyć na polski. Mógłbym oczywiście użyć dosłownego tłumaczenia, a więc napisać "trener", ale to od razu kojarzyłoby się z ćwiczeniami fizycznymi. Coach to jednak ktoś, kto może pomóc nam realizować swoje cele, nie koniecznie tylko na siłowni. Bardzo cenię sobie programy, które w pewnym stopniu zastępują takiego właśnie coacha, gdyż z lepszym lub gorszym skutkiem pozwalają mi zapanować nad sobą i faktycznie realizować pewne cele. Właśnie odkryłem kolejny, warty uwagi, o nazwie Daily Insist. Daily Insist to swego rodzaju aplikacja To Do do zadań, które planujemy wykonać codziennie i które nie koniecznie odnoszą się do spraw zawodowych, a raczej do życia prywatnego w tym do naszego własnego rozwoju. Ustawiamy zadania, np. zrobić codziennie 666 pompek (no dobra, tutaj sobie trochę zażartowałem) i wyznaczamy zakres dni, w których chcemy codziennie dane zadanie wykonać. Możemy dodatkowo ustawić sobie przypomnienia, tak by w codziennej rutynie dane zadanie czy postanowienie nam nie umknęło. Nowe zadania możemy dodawać w bardzo prosty sposób. Wystarczy przeciągnąć listę w dół (jak w popularnym programie To Do o nazwie Clear). Niestety żaden z tego typu programów nie zastąpi naszej własnej silnej woli. Tego typu aplikacje mogą tylko pomóc nam w realizacji naszych postanowień. Nie zrealizują ich jednak za nas... trochę szkoda. Program Daily Insist dla iPhone'a dostępny jest w App Store za darmo. Daily Insist w App Store
Z racji moich muzycznych upodobań bardzo rzadko, a jeśli już to przypadkiem bywam na imprezach, na których leci muzyka do tańczenia. W takich wypadkach zwykle jest to jakaś playlista złożona z kawałków popularnych, choć mi nieznanych wykonawców, odtwarzana z komputera lub puszczana przez deejaya. Z powodzeniem można jednak obejść się bez jednego i drugiego dzięki Splyce, imprezowego odtwarzacza muzyki dla iPhone'a. Istotą tego odtwarzacza jest płynne przechodzenie pomiędzy utworami z playlisty. Mowa tutaj nie tylko o prostym crossfadingu (podczas gdy jeden jest wyciszany następny w kolejce narasta). Splyce analizuje także tempo wszystkich utworów jakie dodaliśmy do playlisty i dostosowuje ich tempo, tak by przejścia nie zaburzały rytmu do którego bawią się ludzie na parkiecie. Program oferuje tutaj trzy różne opcje. Jest to dostosowanie tempa utworów w obszarze przejścia pomiędzy nimi (w trakcie przenikania się obydwa kawałki są stopniowo przyspieszane lub spowalniane), drugą opcją jest "follow the leader", w której tempo odtwarzania całej playlisty narzuca pierwszy utwór. Działa to w pewnym zakresie. Jeśli utwory się w nim mieszczą są przyspieszane lub spowalniane. Jeśli jednak różnice w tempie poszczególnych utworów są drastyczne, to zostaje wybrane nowe tempo odpowiednie dla takiego utworu. W tym wypadku zamiast płynnego przejścia usłyszymy efekt zatrzymania podobny do zatrzymania ręką kręcącej się płyty winylowej. Splyce pozwala nam także na wyłączenie pewnej normalizacji temp utworów. W tym wypadku, jak w klasycznym odtwarzaczu, każdy utwór odtwarzany jest tak, jak został nagrany. Poza ustawieniem tempa, mamy także możliwość zmiany zakresu miksu (przejścia krótsze lub dłuższe). Możemy także ustawić stały czas odtwarzania każdego z utworów. Wtedy przejście po między kolejnymi kawałkami następować będzie po zadanym czasie (60, 120, 180 i 240 sekund). Śliwką na torcie są efekty wizualne w postaci migania ekranu czy wsparcia dla żarówek Philipsa (tych sterowanych iPhonem). Spylce oferuje też kilka tematów kolorystycznych, wspiera też odtwarzanie poprzez AirPlay. Splyce to program dostępny za darmo. Jednak aby w pełni cieszyć się jego funkcjami trzeba zapłacić 0,89 € poprzez wbudowaną funkcję mikropłatności. Moim zdaniem warto, jeśli odtwarzacie muzykę na różnego rodzaju potańcówkach. Splyce w App Store
Zdaniem serwisu AllThingsD specjalna impreza, podczas której Apple zaprezentuje nowego iPhone'a, odbędzie się 10 września. Nie wiadomo jednak, czy pokazany będzie tylko następca iPhone'a 5, czy także oczekiwany przez wielu tańszy model.
Wietnamski serwis Tinhte, którego informacje wielokrotnie potwierdziły się w rzeczywistości, publikuje dzisiaj makiety iPhone'a 5S i 5C, stworzone przez jednego z producentów akcesoriów, który w ubiegłym roku przygotował dokładną makietę iPada mini przed premierą tego urządzenia.
Budziki to jeden z typów aplikacji, których w App Store jest całkiem sporo, co nie przestaje mnie zadziwiać. Przede wszystkim w funkcję budzików - alarmów wyposażony jest sam iOS. Możemy nastawić budzenie na konkretną godzinę, jak i włączyć odliczanie, jeśli np. chcemy uciąć sobie godzinną drzemkę. Programy te mają do wykonania niewdzięczne zadanie - obudzenia nas z błogiego snu. Użytkownik korzysta z nich przede wszystkim jak musi (ja niestety muszę) no i moim zdaniem wybiera funkcję która dostępna jest w iOS. Zgoda, budzik w iOS nie jest specjalnie atrakcyjny wizualnie, ale spełnia swoje zadanie. Czym zatem kuszą twórcy tego typu aplikacji? Moim zdaniem grafiką, która w ogóle zachęca do nastawienia budzenia no i dodatkowymi funkcjami. Tak jest w przypadku Rise Alarm Clock dla iPhone'a i iPada. Program przede wszystkim ładnie wygląda. Samo ustawianie budzenia jest bardzo dobrze przemyślane i cieszy oko. Wystarczy bowiem przesunąć wyświetlaną godzinę w górę lub w dół. W zależności od tego po której stronie ekranu trzymamy palce, godzina na którą nastawiamy alarm przykleja się do lewej albo do prawej krawędzi ekranu. Zmienia się także kolorystyka odpowiednia dla pory, na którą nastawiamy budzenie (godziny poranne: kolorystyka granatowo-czerwona, wieczorne - kolorystyka niebiesko-żółta). Po nastawieniu godziny możemy jeszcze dokonać pewnej korekty stukając ponad lub pod wyświetlaną godziną odejmując lub dodając minut. Pozostaje jeszcze włączyć budzik przesuwając ekran w prawo lub lewo. W podobny sposób możemy go wyłączyć, zarówno w trakcie odliczania, jak i podczas samego alarmu. Jeśli chodzi o sam budzik, to do wyboru mamy kilka różnych tematów dźwiękowych, włącznie z alarmem świetlnym dla osób niesłyszących. Kiedy wreszcie alarm nas obudzi, a potrzebujemy jeszcze pięciu minut drzemki, wystarczy potrząsnąć iPhonem. Funkcja ta nie działa jednak na iPadzie. Rise daje nam także możliwość zasypiania przy muzyce. Możemy wybrać utwory z biblioteki iPhone'a, przy których najlepiej nam się zasypia (w moim przypadku jest to album Pat Metheny & Lyle Mays As Falls Wichita So Falls Wichita Falls). Czy Rise zastąpi mi budzik systemowy? Nie. W aplikacji Zegar mogę ustawić wiele alarmów (w Rise tylko jeden), na różne pory, zabezpieczając się przed zbyt długim snem. Często korzystam też z odliczania, właśnie wtedy, kiedy ucinam sobie drzemkę. Tych funkcji brakuje mi w Rise, choć być może ten program przypadnie Wam do gustu. Okazja by go sprawdzić jest dobra. Dostępny jest bowiem za darmo, jako aplikacja tygodnia w iTunes. Przyznaję, że normalnie nie wydałbym na ten program niemal dwóch euro (tyle mniej więcej kosztował w dniu swojej premiery). Rise Alarm Clock dla iPhone'a i iPada w App Store Rise Alarm Clock w App Store
To jednak nie koniec. Microsoft niemalże z dnia na dzień wypuścił kolejna reklamę, tym razem tabletu z systemem Windows 8, będącą jednocześnie antyreklamą iPada mini.
Apple w iOS pokazało nowy, płaski interface systemu operacyjnego jednocześnie rozwijając tradycyjny wygląd Mac OS X. Nie jest tajemnicą, iż oba systemy kiedyś mają się spotkać stanowiąc jedną platformę zarówno dla komputerów jak i urządzeń mobilnych. Bardzo ciekawą koncepcję płaskiego Mac OS X przedstawił Stu Crew ze studioesdesign.co.uk.
Od czasu zakończenia produkcji serwerów Xserve w sieci pojawiają się opinie, że Apple porzuciło profesjonalistów. Tego typu opinie nasiliły się w związku z brakiem aktualizacji stacji roboczej Mac Pro, zaprzestaniu produkcji 17-calowego MacBooka Pro i wydaniu Final Cut Pro X, który zdaniem wielu profesjonalistów był krokiem wstecz. Program zaczęto nawet przezywać mianem iMovie Pro. W końcu jednak został rozbudowany o niektóre brakujące funkcje. Apple niedawno wydało też Logic Pro X oraz pokazało światu zupełnie nową wersję Maka Pro. Zmiany w podejściu Apple do rynku pro są jednak widoczne gołym okiem. Okazuje się, że Steve Jobs faktycznie myślał o porzuceniu segmentu Pro. Tak przynajmniej twierdzi Ken Segall, jeden z twórców kampanii Think Different.
Po upiększaniu i dzieleniu się zdjęciami w sieci teraz swoje pięć minut mają filmy. I choć aplikacje tego typu, wzorowane oczywiście na Instagram pojawiały się już dwa lata temu, to jednak boom na te programy i serwisy zaczął się właściwie dopiero z wydaniem przez Twittera aplikacji Vine. Jakiś czas temu o funkcję nagrywania i publikacji filmów (po odpowiednim ich upiększeniu) wzbogacony został Instagram. Teraz w App Store pojawiła się kolejna tego typu aplikacja, której autorzy mają dość znaczące portfolio, stworzyli bowiem... YouTube'a. Program o którym mowa nazywa się MixBit. MixBit podobnie jak inne programy pozwala tworzyć filmy złożone z kilku różnych ujęć. Tak, jak w Vine nagrywanie trwa do czasu, aż dotykamy ekranu. W czym zatem MixBit jest lepszy? Ano w tym, że teoretycznie takie ujęcie może trwać od jednej sekundy do godziny. Praktycznie jednak polega to na tym, że możemy nagrywać do godziny, a nasze ujęcie zostanie zwyczajnie pocięte na mniejsze klipy trwające 16 sekund. Ujęcia możemy oczywiście przycinać kasować i zmieniać ich kolejność. Możemy oczywiście także zaimportować te nagrane wcześniej i znajdujące się w rolce aparatu. Stworzony film może zawierać aż 256 ujęć, co daje nam film trwający w sumie trochę ponad godzinę. Warto założyć sobie konto w serwisie. Dzięki temu będziemy mogli publikować filmy i trzymać je w chmurze, np. do późniejszej edycji. Do czego może przydać się MixBit? Ano na przykład do stworzenia na szybko filmu z wycieczki. W programie znajdziecie polecane filmy, np. taki prezentujący właśnie wycieczkę po Nowym Jorku. Wydaje mi się, że mając dobry pomysł można za pomocą MixBit stworzyć na prawdę fajne reportaże. Pozostaje jednak pytanie czy jego twórcom uda się powtórzyć sukces YouTube'a i podbić serca użytkowników? Mimo wszystko mam wątpliwości. Program MixBit dla iPhone'a dostępny jest za darmo. MIxBit w App Store
Aplikacje do odboru podcastów, czyli audycji internetowych, są zdecydowanie mniej popularne od "upiększaczy" fotografii czy aplikacji pogodowych. Tak naprawdę tego typu aplikacji jest w App Store bardzo mało. Jeszcze mniej jest ich w Mac App Store, choć na tym polu coś się ostatnio ruszyło. Kilka miesięcy temu na Maka trafił jeden z bardziej popularnych programów tego typu - Instacast, a niedawno w Mac App Store pojawił się jego tańszy konkurent - Downcast, którego wersję dla iOS opisałem jeszcze na MacKozer.pl (recenzję znajdziecie TUTAJ). Interfejs Downcast jest bardzo kompaktowy. Właściwie nie ma sensu powiększać okna programu. Wszystko jest upchane na dość małym obszarze, zachowuje jednak czytelność i wygodę użytkowania. Nie mam jednak wątpliwości co do tego, że interfejs Downcast ustępuje pola aplikacji Instacast w wersji dla Mac. Chodzi tutaj zarówno o pewne drobne szczegóły, np. wygładzanie ikon itp. jak i o wspomnianą już kompaktową formę (powiększanie okna nic właściwie nie da). Okno programu podzielone jest na cztery podstawowe panele. Górny to pasek narzędziowy z klawiszami sterującymi odtwarzaniem. Jak w innych tego typu aplikacjach możemy nie tylko rozpocząć i zatrzymać odtwarzanie, ale także przewinąć do przodu i do tyłu o 15 i 30 sekund. Mamy także możliwość zmiany szybkości odtwarzania, od wolniejszej (0,5), po szybsze (1,5, 2 i 3 razy szybciej). W górnym pasku znajdziemy także ikonę dodawania zakładek, regulację głośności oraz tzw. pasek postępu, po którego bokach wyświetlany jest czas odtwarzania i pozostały czas do końca danego odcinka. Szkoda tylko, że żaden z tych dwóch odtwarzaczy podcastów nie wspiera klawiszy funkcyjnych na klawiaturze mojego MacBooka Pro. Przydałoby się to bardzo. Zwłaszcza, że nie zawsze trzymam okno aplikacji do odtwarzania podcastów na wierzchu (jeśli słucham danego odcinka na Maku właśnie). Drugi z paneli to pionowy pasek zakładek. Znajdziemy w nim zakładkę Podcasts która wyświetla wszystkie subskrybowane przez nas podcasty. Jest zakładka list odtwarzania, ikona dodawania kolejnego podcastu oraz ikona podglądu pobierania odcinków. Największą przestrzeń okna programu zajmują panel listy podcastów (subskrybowanych lub wybór przy dodawaniu kolejnego) oraz panel z podglądem informacji o danym podcaście lub listą jego odcinków. Brakuje mi łatwego dostępu do informacji o danym odcinku. W przypadku mojego podcastu jest to zwykle to, co napiszę na blogu Diabelskie Ustrojstwa. Fragment tej informacji wyświetlana jest co prawda drobnym druczkiem, ale jest czytanie tego jest mało wygodne, a i powiększenie okna programu nie spełnia oczekiwań. Informacje te dostępne są poprzez menu kontekstowe i komendę "Get Episode Info" lub skrót CMD+I przy zaznaczonym interesującym nas odcinku. Downcast umożliwia synchronizację poprzez iCloud zarówno ustawień programu, subskrypcji, poszczególnych odcinków i list odtwarzania. To ważne i przydatne, jeśli korzystamy z tej aplikacji w wersji dla iOS. U mnie synchronizacja działała bez zarzutu. Downcast nie jest może tak atrakcyjny wizualnie jak Instacast, nie miałem z nim jednak większych problemów. Jeśli szukacie tańszej alternatywy i nie zadowala Was słuchanie przez iTunes to Downcast wydaje mi się godny polecenia, choć liczę na to, że jego twórcy jeszcze go dopieszczą. Downcast dla Mac dostępny jest w Mac App Store w cenie 8,99 €. Downcast w Mac App Store
Produkty firmy Apple w dzisiejszych czasach wzbudzają rozmaite emocje. Jedni je bezgranicznie uwielbiają, inni nienawidzą. Jedno jest pewne, niewiele osób może przejść obok nich, bez jakichkolwiek emocji. Dziś firma Apple postrzegana jest jako gigant nowoczesnych technologii i naprawdę dyskusje o tym czy Apple jest lepsze czy gorsze nie mają sensu. Niezaprzeczalnym faktem jest, iż Apple wzornictwem i pomysłowością od zawsze zaskakiwało branżę elektroniczną. Jakiś czas temu, po kilkunastu latach rozłąki trafił w moje ręce komputer, który wspominam z samych początków moich kontaktów z komputerami Apple Macintosh. Przyjąłem go z pewnym wzruszeniem, odkopując w pamięci mnóstwo rozmaitych niuansów używania tego sprzętu z 1993 roku (ma więc równo 20 lat).