Zapytałam kilka przypadkowych osób związanych mniej lub bardziej z szeroko pojętymi social media o to, z czym kojarzy im się nazwa „Igersi”. Dobra koleżanka z czasów liceum stwierdziła, że z igłami albo fanami jakiejś Igi. Moja mama wywołana do odpowiedzi odrzekła krótko, że to na pewno jakiś zespół muzyczny. Teść, że to jacyś ignoranci, a teściowa, że grupa ludzi niezwracająca uwagi na styl życia. Kolega, który najwyraźniej naoglądał się Minionków, wymówił ze śpiewnym akcentem „igeeersi”, dodając, że to na pewno.. włoska marka odzieżowa. Na sam koniec synek po krótkim namyśle i z pewnością w głosie stwierdził: „Mamo, to są przecież robaki w głowie”. Sami widzicie, że skojarzeń jest bardzo wiele.

Strona 2 z 4

Kinga Zielińska: Jak zakłada się taką grupę i co to znaczy, że grupa działa oficjalnie?

Jędrzej Franek: W lipcu 2013 roku skontaktowałem się z pomysłodawcą ogólnoświatowej inicjatywy zrzeszającej użytkowników Instagrama - Philem Gonzalezem, krok po kroku, konsultując się jeszcze z Jarosławem Marciukiem z @IgersPoland, stałem się administratorem poznańskiej społeczności. Trudno nazwać grupę Instagramers sformalizowaną organizacją, ale wszystkie oficjalne grupy są zarejestrowane na stronie Instagramers.com i posiadają charakterystyczne logo. Tą oficjalnością nazwałbym raczej stopień zaangażowania administratorów i współpracę na szczeblu ogólnokrajowym i międzynarodowym. Wzajemnie się uznajemy, pomagamy sobie w kwestiach technicznych i organizacyjnych, informujemy się nawzajem o prowadzonych akcjach i planujemy wspólne w internetowych grupach dyskusyjnych. Nieoficjalnym tzw. feature site’om miejskim i indywidualnym profilom miast na Instagramie chyba brakuje takiego poczucia przynależności do większej społeczności przyjaznych sobie ludzi (a te drugie często nie są w stanie go wytworzyć i kreują jedynie jałowe i jednostronne komunikaty obrazkowe).

fot. Jędrzej Franek fot. Jędrzej Franek

Kinga Zielińska: Co w dotychczasowej działalności Igers Poznań było dla Was największym osiągnięciem?

Jędrzej Franek: W czasach dojmującej anonimowości w Internecie cieszyć powinny wszelkie przejawy integracji w świecie rzeczywistym, zwłaszcza w gronie ludzi, których łączy wspólna pasja. Kilka oficjalnych instameetów i kolejne w najbliższych planach to „kopy optymizmu”, chwile, w których mniej liczą się lajki i followersi, a bardziej to kim naprawdę jesteśmy. Jeżeli przy okazji udaje się nam wspólnie zrobić świetne zdjęcia w interesujących miejscach takich jak dach poznańskiego Novotelu Poznań Centrum (dawny Hotel Poznań), to satysfakcja jest tym większa.

Joanna Szwałek: Największego osiągnięcia jeszcze nie mamy, bo po każdym instameecie, ostatniej wystawie w Starym Browarze, mamy kolejne cele, które powodują, że spinamy się w sobie i chcemy być lepsi ;). Chociaż cieszy mnie bardzo, że po kilku instameetach, mamy swoją grupę „fotujących”, która nigdy nie zawodzi podczas części oficjalnej i tej mniej. Gdy spotykamy się w zamkniętym gronie i wymieniamy się swoimi doświadczeniami, planami i organizujemy wspólne wyjazdy, tylko po to, by „fotować” ;).

Kinga Zielińska: Mam wrażenie, że poznańscy Igersi istnieją już jakiś czas, ale tak naprawdę widocznie zaczęli działać dopiero w tym roku. Co dało Wam takiego kopa? Czy może faktycznie jedna czy dwie osoby nie są w stanie tego ogarnąć i potrzeba większej grupy koordynatorów?

Dariusz Myszkowski: Uważam, że każde z naszej trójki jest inne, każde ma inną osobowość, inne pomysły i w czymś się specjalizuje. Dzięki temu uzupełniamy się, motywujemy i nawzajem wspieramy. To chyba powoduje, że po „latach" ciszy powoli ruszamy z tymi poznańskimi Igersami ;)

fot. Dariusz Myszkowski fot. Dariusz Myszkowski

Jędrzej Franek: Po pojawieniu się informacji o wiosennym światowym Instameecie (WWIM11) powiedziałem sobie, że teraz albo nigdy. Odłożyłem na bok kilka spraw, które okazały się wcale nie być takie ważne i zająłem się organizacją spotkania w Starym Browarze. To był punkt zwrotny, bo dopiero od tego czasu naprawdę zaczęliśmy stawać się grupą, nie tylko w rozumieniu grona administratorów IgersPoznan, ale też ogólnomiejskiej społeczności Instagramersów.

W trójkę stale się konsultujemy, czasem w sprawach ważnych i poważnych, czasem wręcz przeciwnie i to, że dobrze czujemy się w swoim towarzystwie i wzajemnie możemy na siebie liczyć w pracach na rzecz IgersPoznan, jest bardzo motywujące i daje poczucie stabilizacji.

Joanna Szwałek: Kopa dajemy sobie nawzajem :D, albo inaczej, to ja cisnę chłopaków, a oni mają za zadanie cisnąć mnie! :D. Samemu można to ogarnąć, tylko wtedy zajmuje to więcej czasu. Od kilku miesięcy staliśmy się taką paczką igersową, że nie ma opcji, że kogoś zabraknie podczas spotkania albo nie przedyskutujemy jakiegoś pomysłu razem. To takie, jeden za wszystkich, wszyscy za jednego :).

Artykuł został pierwotnie opublikowany w MyApple Magazynie nr 7/2015:

MyApple Magazyn 7/2015