Ktoś zadał mi niedawno to pytanie i przyznam - zaskoczył mnie. Bo minęło ładnych parę lat od chwili, gdy odpowiadałem na nie ostatni raz. W tym czasie wiele argumentów straciło aktualność.

Strona 2 z 2

Środowisko użytkowników i twórców aplikacji dla platformy, wspierane i motywowane przez Apple, od dwóch dekad konsekwentnie poszukuje rozwiązań prostszych, bardziej eleganckich i efektywnych. Rezultatem są coraz lepsze programy o różnorodnym przeznaczeniu i niebagatelna ilość analiz, dyskusji oraz opisów metod wykorzystania. W tym też przejawia się owa relacja, o której napisałem na samym początku.

Komputer z oprogramowaniem to obiekt, z którym wchodzimy w interakcję o głębokich zależnościach. Interakcja podlega stałej ewolucji. Dlatego my, użytkownicy Apple, skłonni jesteśmy do przyjmowania nowości, eksperymentowania i otwartości na kolejne możliwości. A jeśli jesteśmy użytkownikami pasywnymi, nie angażującymi się w społeczność, to właśnie dlatego chętnie korzystamy z Maca, że fundamentem jego projektu jest idea narzędzia partnerskiego i towarzyszącego.

Niech za ilustrację posłużą kłopoty Microsoftu, który rozpaczliwie próbuje pożenić swoją starą filozofię ze światem osobistych urządzeń mobilnych, a rezultatem jest dziwaczna hybryda – Surface. Jedynym sposobem, by ją sprzedawać, jest pokazywanie w reklamach jej zdolności do wykonywania zadań korporacyjnych w czasie wolnym. Bo ma preinstalowany pakiet biurowy. O gamie pozostałych programów, np. pocztowych, prostych edytorach tekstu, do zarządzania zadaniami, czasem, wydatkami, nawet dziennikiem osobistym, nie miał kto pomyśleć, i choć Microsoft stara się zmienić politykę, jego sklep świeci pustkami.

Oprogramowanie korporacyjne lub nic. Na stacjach roboczych ma to jeszcze sens, ale im bardziej osobisty komputer, tym mocniej doskwiera niemożność uczynienia go prawdziwie indywidualnym. Prawdopodobnie sukces urządzeń i systemów mobilnych wziął się stąd, że Windows z bałaganiarskim menu i kobylastym oprogramowaniem zdominował świat i wprawiał użytkowników w zakłopotanie. Ci sami użytkownicy chętnie zaadoptowali iPhone’y i iPady, bo tam mają do dyspozycji filozofię: prościej, ale skutecznie. Dodajmy do tego dostępność aplikacji ułatwiających codzienne sprawy i naraz staje się jasne, co jest osobiste, a co nie jest.

Z tych samych powodów spora grupa osób wybiera komputery Apple. Jasne, nie tak wielu, bo Okienka dominują i dominować jeszcze długo będą. Jeśli jednak dokonuje się świadomego wyboru narzędzi i umie zauważyć ich jakość, walor oraz wpływ na wykonywaną pracę, trudno nie docenić oprogramowania dostępnego wyłącznie dla Maców. Gdy już staną się istotnym lub nieodzownym elementem warsztatu pracy, niezwykle ciężko rozważyć rezygnację i zmianę platformy. Przynajmniej dopóki nie powstaną godne zamienniki. Nie wiem jednak, czy w świecie Microsoftu, w którym najbardziej słyszalnym głosem społeczności była dyskusja o wygląd, umiejscowienie i sposób działania menu Start, bo przyzwyczajenie użytkowników do starych rozwiązań jest tak istotne, to w ogóle możliwe.

Znajomy odpowiedział sobie sam, zanim zdążyłem wrócić do rozmowy. Siedziałem rano na tarasie, szukałem materiałów do pisanego tekstu. A on popatrzył przez chwilę na ekran mojego laptopa, w końcu kiwnął głową i powiedział: – Już wiem. Na Macu jakoś tak wygodniej i przyjemniej się pracuje.

Artykuł został pierwotnie opublikowany w MyApple Magazynie nr 5/2015:

Pobierz MyApple Magazyn 5/2015