Wśród domowych systemów audio dostępnych jest wiele głośników i urządzeń, które wyróżniają się dźwiękiem i oryginalnym designem. Wszystkie one jednak wydają się nudne i powszednie przy urządzeniach marki Devialet. Głośniki Devialet Phantom wyglądają bowiem jak wytwory obcych cywilizacji, wyjęte żywcem z takich klasyków kina SF, jak choćby „2001: Odyseja kosmiczna” czy „Obcy”. Od dawna czekałem na możliwość ich przetestowania i w końcu nadarzyła się okazja. Kilka tygodni temu trafił do mnie na testy głośnik Devialet Phantom Reactor 900 w czarnym, matowym wykończeniu.

Wprowadzone niedawno na rynek głośniki Devialet Phantom Reactor to świetna propozycja dla osób, które chcą cieszyć się jakością dźwięku i designem oferowanym przez produkty tej marki, a które posiadają trochę mniejszy (choć wciąż pokaźny) budżet i zdecydowanie mniej miejsca na ustawienie większych Phantomów, czyli np. dla mnie (miałbym problem z ustawieniem dużych Phantomów u mnie w salonie).

Devialet Phantom Reactor 900

To co na zewnątrz

Jak wspomniałem już na wstępie, testowałem głośnik Devialet Phantom Reactor 900 w wersji z czarnym, matowym wykończeniem. Urządzenie ma rozmiary porównywalne z innym głośnikami domowych systemów multiroom - 219 mm (długość) x 157 mm (szerokość) x 168 mm (wysokość). Nie ma jednak typowej bryły, jak inne głośniki. Mi przypomina głowę obcej istoty pozaziemskiej, momentami budzi skojarzenia z dziełami Hansa Gigera. Ustawione po bokach duże kopuły głośników basowych przypominają ogromne oczy, które razem z umieszczonym centralnie i skierowanym do przodu głośnikiem wysokotonowym tworzą coś na kształt twarzy. Z kolei umieszczony z tyłu odprowadzający ciepło radiator przypomina włosy. Wspomnę tylko, że głośnik dostępny jest także w błyszcząco białym wykończeniu, w którym wygląda równie kosmicznie. W tym jednak wypadku nasuwa skojarzenia nie z bohaterem filmów z serii „Obcy”, ale raczej jakiś element scenografii ze wspomnianego już na wstępie filmu Stanley'a Kubricka „2001: Odyseja kosmiczna”. W obu przypadkach głośnik przykuwa wzrok swoim nieporównywalnym z niczym innym (chyba, że z większymi Phantomami) wyglądem.

Devialet Phantom Reactor 900

Devialet Phantom Reactor 900 stoi stabilnie na stosunkowo niewielkich rozmiarów stopce. Można go także zamontować na nóżkach (odpowiedni gwintowany otwór znajduje się na spodzie). Przy stosunkowo niewielkich rozmiarach głośnik jest jednak bardzo ciężki. Jego waga wynosi bowiem 4.3 kg. Nie jest to w żadnym razie głośnik przenośny. Należy go ustawić w wybranym miejscu i podłączyć do gniazdka elektrycznego.

Devialet Phantom Reactor 900

Na jego górnej powierzchni umieszczono pięć przycisków dotykowych służących do regulacji natężenia dźwięku, sterowania odtwarzaniem, wyboru połączenia oraz parowania podczas konfiguracji za pomocą dedykowanej aplikacji dla iPhone'a lub smartfona z systemem Android. Z kolei z tyłu, pod wspomnianym wyżej radiatorem znalazło się gniazdo Ethernet (do podłączenia głośnika do routera lokalnej sieci za pomocą kabla), hybrydowe gniazdo mini jack oraz przycisk Power (głośnik można wyłączyć bez odłączania go od źródła prądu) umieszczony obok gniazda zasilania.

Devialet Phantom Reactor 900

Brzmienie

Devialet Phantom Reactor 900 posiada nie tylko niesamowity wygląd, ale konstrukcję (w sumie 981 elementów) i brzmienie. Przyznam, że nie słyszałem jeszcze tak czystego i dynamicznego dźwięku generowanego przez tak niewielkie urządzenie. Warto wspomnieć, ze przy mocy 900 W głośnik potrafi grać bardzo głośno bez jakichkolwiek zniekształceń (pasmo przenoszenia od 18 Hz do 21 kHz). Z powodzeniem jedno takie urządzenie może nagłośnić duży salon, oferując przy tym takie poziomy natężenia, że nada się także na większą imprezkę (czyli tzw. domówkę).

Głośnik wyposażony jest w hybrydowy wzmacniacz analogowo-cyfrowy, przetwornik cyfrowo-analogowy Hi-Res 24bit / 192kHz oraz system aktywnego dopasowywania głośników (Speaker Active Matching), który odpowiada właśnie za zachowanie najdrobniejszych szczegółów i niuansów nawet przy rozkręceniu głośności na maksa (choć w warunkach niewielkiego salonu to zdecydowanie i tak za głośno).

Jak jednak to brzmi? Pierwszy raz chyba będzie to trudno wyrazić słowami. Dźwięk reprodukowany przez ten głośnik jest niezwykle plastyczny i szeroki. Mam wrażenie, że w środku nie znajduje się elektronika tylko żywy zespół z potężną i dobrze nagłośnioną perkusją, gitarami, dużą elektrownią basową (jak czasem nazywamy wysoki zestaw głośników i wzmacniacza basowego), wokalistą lub wokalistką, a czasem i całym chórem.

Wrażenie robi tu właściwie wszystko. Jest więc bardzo głęboki i dynamiczny bas, który w zależności od rodzaju muzyki i ekspresji albo jest mocny i wyraźny, albo w bardziej lirycznych kawałkach, zwłaszcza w roku progresywnym, muzyce elektronicznej staje się wypełniającą słuchacza niemalże do trzewi i szpiku energią, którą czasem po prostu bardziej się czuje niż nawet słyszy. Za sprawą systemu HBI - Heart Bass Implosion - reprodukowania przez głośnik częstotliwości tak niskich, które wykraczają poza słyszalny przez człowieka zakres, basy są gruntem, po którym niemal można by stąpać jak po ziemi. Ogromne wrażenie robi także dźwięk w zakresie średnich częstotliwości z wyraźnymi wokalami oraz instrumentami klawiszowymi i strunowymi - przede wszystkim gitarami w rocku, metalu czy wspomnianym już rocku progresywnym, wszystkimi smaczkami tła, niuansami, jak i bardzo klarowne brzmienie górnych częstotliwości.

Głośnik brzmi dobrze właściwie w każdym miejscu, w którym jest ustawiony. U mnie zmieniał miejsce z komody przez biurko po szafkę nocną. Wszędzie dźwięk był niesamowity. Odpowiada za to system ACT (Active Cospherical Engine), który opiera się na zasadzie pulsującej sfery Olsona optymalizuje sposób powstawania i rozchodzenia się dźwięku.

Przyznam, że apetyt rośnie w miarę jedzenia i mam nadzieję, że uda mi się za jakiś czas przetestować parę tych głośników. Można je bowiem ze sobą łączyć.

Łączność

Tutaj także nie ma się do czego przyczepić. Głośnik można podłączyć do domowej sieci zarówno poprzez WiFi jak i kabel sieciowy. Można także podłączyć do źródła dźwięku przez Bluetooth. Oczywiście Devialet Phantom Reactor 900 wspiera AirPlay, więc można przesyłać do niego dźwięk bezpośrednio z aplikacji Muzyka z niemal każdego urządzenia Apple. Wspiera także UPnP i Spotify Connect. Jest też wejście analogowe i optyczne (wspomniane już wyżej hybrydowe gniazdo mini jack). W konfiguracji pomaga aplikacja dla iOS.

Podsumowanie

Devialet Phantom Reactor 900 to urządzenie wyróżniające się pod każdym względem, od kosmicznego wyglądu, konstrukcji po plastyczne i bardzo dynamiczne brzmienie. Wśród głośników niewielkich rozmiarów wydaje się on być jedną z najlepszych konstrukcji na rynku. Przyznam, że po kilku tygodniach z Devialet Phantom Reactor mój świat na pewno nie będzie już taki jak wcześniej, przynajmniej jeśli chodzi o sprzęt audio.

Devialet Phantom Reactor 900 dostępny jest w sieci salonów Top Hi-Fi & Video Design w cenie 6299 zł za sztukę.

Grafiki: Devialet