Jedną z najciekawszych nowości w Apple Watch 4 jest funkcja wykrywania groźnych dla zdrowia i życia upadków połączona z automatycznym wezwaniem pomocy. Ta opcja powinna być szczególnie cenna dla starszych osób, ale już w czasie premiery zastanawiano się na ile faktycznie będzie użyteczna. Obawiać się można było zarówno tego, że zegarek będzie zbyt czuły i będzie alarmował za często, jak i tego, że zaawansowane algorytmy, chcąc uniknąć fałszywych alarmów, nie rozpoznają sporej części prawdziwych upadków. Jak się okazuje, Apple poradziło sobie z tą funkcją całkiem dobrze.

Od momentu kiedy zegarki zaczęły docierać do użytkowników, część z nich rzuciła się, dosłownie i w przenośni, aby przetestować tę funkcję. To spowodowało, że pierwsza obawa została szybko rozwiana, udawane upadki w większości przypadków nie powodowały załączenia procedury. To jednak tylko połowa sukcesu, fałszywych upadków nie wykrywają także wcześniejsze Apple Watche :) ... Żeby uznać tę funkcję za wartościową należało potwierdzić jak radzi sobie z prawdziwymi wypadkami. To znacznie trudniejsze zadanie, nikt nie zamierzał przecież polować na posiadaczy Apple Watch 4 i dokonywać na nich zamachów. Rozwiązanie problemu przybyło prosto z Hollywood. Joanna Stern z „Wall Street Journal” postanowiła udać się po pomoc do profesjonalistki i wynajęła do tego zadania kaskaderkę, Evelyn Osorio Vaccaro, która zawodowo upadała w takich produkcjach jak „Luke Cage” czy „Orange is the New Black”. Jak wiadomo ludzie w tym zawodzie mają doskonale wypracowane techniki bezpiecznych upadków, które nie dość że wyglądają bardzo realistycznie, to są wykonywane, co dla tego testu najważniejsze, z podobnym jak „naturalne” wypadki impetem. Cała seria takich „profesjonalnych” wywrotek w jej wykonaniu wykazała, że funkcja w większości przypadków działa zgodnie z założeniami. Co zaskakujące, jedyną dużą wpadką był brak wykrycia spektakularnego sturlania się z wysokiego stoku. Jest to o tyle dziwne, że była to najgroźniejsza i najmniej „kontolowalna” z symulowanych sytuacji.

Tak czy inaczej, dla osób starszych i ich rodzin „Fall detection” może być jednym z najważniejszych argumentów stojących za decyzją zakupu tego zegarka. Samo Apple wyraźnie pozycjonuje tę funkcję jako pomoc przeznaczoną dla starszych użytkowników. Domyślnie jest dostępna jeśli właściciel zegarka ma skończone 65 lat, młodsi użytkownicy muszą ją włączyć ręcznie.

„Procedura” działania tej funkcji wygląda następująco:

  • pierwszym etapem jest oczywiście upadek

  • następnie zegarek wyświetli komunikat o jego wykryciu wraz z opcjami wezwania pomocy lub przerwania procedury.

  • w przypadku braku naszej reakcji przez jedną minutę, zegarek rozpocznie odliczanie i po 15 sekundach automatycznie wezwie pomoc oraz dodatkowo powiadomi osoby, które przypiszemy w aplikacji „Zdrowie” na taką okoliczność.

Tak na marginesie, zastanawia mnie po co są aż dwie opcje przerwania procedury. Możemy potwierdzić, że upadliśmy, ale wszystko jest w porządku, lub że upadku w ogóle nie było. Wygląda to na niepotrzebną komplikację interfejsu, wątpię aby zegarek był w stanie wyciągać wnioski z „nieudanych” wypadków, te prawdziwe są przecież niepowtarzalne.

Efekt testów można obejrzeć w całkiem zabawnym filmie przygotowanym przez obie Panie tutaj:

a wszystkim czytelnikom życzę, aby nigdy nie musieli z tej funkcji korzystać.

Źródło: Wall Street Journal - YouTube