Jednym z najgłośniejszych tematów w ostatnich dniach był skandal dotyczący wykorzystywania danych użytkowników Facebooka przez ten serwis. W ogniu krytyki znalazł się założyciel firmy – Mark Zuckerberg – któremu gorzkich słów nie oszczędził także Tim Cook, CEO Apple.

Przypomnijmy, że Facebook przechowywał informacje o wykonywanych połączeniach telefonicznych użytkowników i prawdopodobnie monetyzował pozyskiwane w ten sposób dane. Krytyka serwisu nie jest bezzasadna z wielu powodów, a jednym z nich jest hipokryzja Zuckerberga. W 2009 roku został on zapytany przez dziennikarkę BBC, do kogo należą dane udostępniane przez użytkowników. Znajdujący się obecnie na piątym miejscu najbogatszych ludzi na świecie Amerykanin odpowiedział, że dane należą do ich twórców, a Facebook nie będzie ich sprzedawał.

Jak uważa Tim Cook, szeroko rozumiana prywatność jest jednym z praw człowieka i jedną z podstawowych wartości, jakie należą się Amerykanom. Zapytany przez reporterkę, co zrobiłby obecnie na miejscu Zuckerberga, CEO Apple odparł krótko: „Ja nie znalazłbym się w takiej sytuacji”. Dodał również, że jego firma mogłaby zarabiać olbrzymie pieniądze traktując swoich klientów jako produkt, ale zdecydowała się tego nie robić.

Apple znane jest ze słusznego – przynajmniej w mojej opinii – podejścia do ochrony danych osobowych oraz prywatności swoich użytkowników. Udowadnia to także ostatni skandal dotyczący Facebooka. Aplikacja mobilna tego serwisu nie miała dostępu do informacji, które bez trudu pozyskiwała z telefonów z systemem Android. Z drugiej jednak strony na wizerunku Apple na tej płaszczyźnie również znajduje się rysa – mowa o przechowywanych na terytorium Chin danych użytkowników z Państwa Środka.

Cała sprawa dotycząca Facebooka ma swoje pozytywne aspekty – zwiększa bowiem świadomość użytkowników w kwestii troski o swoje dane osobowe i pozwala im zrozumieć ich wartość. Nie jest to oczywiście pierwszy przypadek, gdy duża firma sprzedaje lub pozwala na wyciek tego typu informacji. Po raz pierwszy sytuacji towarzyszy jednak tak duży rozgłos, do którego przyczyniło się chociażby usunięcie swoich profili przez Elona Muska czy magazyn Playboy, a także nagłośnienie akcji #deletefacebook.

Czas pokaże, czy Facebook zmieni swoje praktyki. Osobiście uważam, że jeżeli coś jest darmowe – tak jak najpopularniejsze usługi serwisu Zuckerberga czy też platform Google – to walutą przestają być pieniądze, a stają się inne wartości. W tym przypadku informacje o nas, a nawet – patrząc szerzej – my sami.

Źródło: CNBC