Koniec aplikacji Twittera dla Mac to koniec pewnej ery
W miniony weekend Twitter zapowiedział koniec wsparcia dla swojej oficjalnej aplikacji dla Maca. Ma ona wkrótce przestać działać. Nie wiem, ilu użytkowników z niej korzystało, ale ten moment jest moim zdaniem ważny z kilku powodów.
Przede wszystkim pokazuje to, że Twitter wciąż nie za bardzo wie, co ze sobą zrobić. Świetny, wręcz rewolucyjny pomysł na komunikator, jakim był dziesięć lat temu właściwie nie został specjalnie rozwinięty, no chyba, że za milowy krok naprzód uznamy zwiększenie limitu znaków do 280. Twitter wciąż jest właściwie tym samym co na początku, nie ewoluował w żadną ze stron, choć mam wrażenie, że jego twórcy chcieliby z niego zrobić Facebooka, który przecież nie oferuje aplikacji desktopowych. Na to jest jednak już dawno za późno. Zakończenie wsparcia oficjalnej aplikacji dla Maca może w przyszłości pójść dalej. Twitter może zamknąć dostęp do serwisu dla programów niezależnych, takich jak Tweetbot, Twitterrific,. Na platformie Android, oficjalna aplikacja (nota bene znacznie gorsza od tej oficjalnej dla iOS) nie ma ona już właściwie konkurencji. Podobnie rzecz się ma, z tego co się orientuję, na platformie Windows. Jedynie na macOS i iOS istnieją alternatywy wobec jedynej słusznej linii tego serwisu.
Ograniczenie dostępu do serwisu tylko do oficjalnych aplikacji to moim zdaniem dość słaby pomysł na rozwój, a nawet na wygenerowanie większych przychodów (ostatni kwartał Twitter pierwszy raz w historii zakończył na plusie). Mam wrażenie, że od samego zbudowania tej usługi w formie bardzo jeszcze prymitywnej jej twórcom skończyły się pomysły. Wszystkie inne ważne udogodnienia w jego funkcjonowaniu to pomysły społeczności i twórców niezależnych aplikacji. Wspomnieć wypada, że do 2010 roku oficjalnej aplikacji Twittera w ogóle nie było.
Logo Twittera to pomysł twórców Twitterrific. To w logo tego programu pojawił się pierwszy raz ptaszek Ollie. To w niezależnych aplikacjach, przede wszystkim w Tweetie pojawiło się najpierw grupowanie tweetów w konwersacje i osobne dla nich widoki. Twitter na początku takich rzeczy w ogóle nie wspierał. Podobnie było ze wsparciem tagów czy wyciszaniem pewnych użytkowników lub wiadomości zawierających określone słowa kluczowe. Jeśli dobrze pamiętam, to pojawiło się to najpierw w Tweetbocie.
Wrócę jednak do Tweetie, programu, a właściwie programów dla iOS i macOS, które później zostały kupione przez Twittera. Serwis bardzo szybko zepsuł, a właściwie zaorał Tweetie dla iOS, podczas gdy wersja dla macOS - nie licząc niewielkich usprawnień - pozostawała niezmieniona. Wraz z jej usunięciem z Mac App Store i zakończeniem wsparcia kończy się pewna era innowacji, nie tylko Twittera moim zdaniem.
Tweetie, choć w wersji dla iOS był programem, który odcisnął swój ślad w systemie iOS do dzisiaj. To Loren Brichter (jego twórca) wpadł na pomysł szybkiego odświeżania listy poprzez przeciągnięcie jej do dołu. Pull to refresh (przeciągnij by odświeżyć) to oryginalna funkcja Tweetie dla iOS właśnie. Z kolei Tweetie dla Maca wprowadziło zupełnie nowy koncept interfejsu, który sprawdza się przede wszystkim w programach pocztowych, czy innych wykorzystujących listę. To na Tweetie wzorowali się twórcy Sparrow (nieistniejącego już programu pocztowego dla Maca, kupionego przez Google), AirMail czy Sparka.
Nie ronię łez za programem, który nie był rozwijany od wielu lat. Martwi mnie to, że Twitter nie ma pomysłu na swój rozwój, ani na to, co obecnie dzieje się w tym serwisie, który zalewany jest przez fakenewsy generowane lub podawane dalej właściwie przez każdą stronę nie tylko politycznej barykady. Pamiętacie App.net? Serwis będący swego rodzaju Twitterem premium, dostępnym w miesięcznym abonamencie? Wyprzedził swój czas i był zdecydowanie za drogi. Gdyby jego twórcy ruszyli by z nim dopiero teraz, żądając kilku, a nie kilkudziesięciu dolarów miesięcznie chyba nie zastanawiałbym się nad przesiadką.