W tekście pt. „O postrzeganiu produktów Apple”, opublikowanym na łamach jednego z poprzednich numerów MyApple Magazynu, Grzegorz Świątek napisał: „Jeśli miałbym narysować mój prywatny wykres „fajności” urządzeń Apple, gdzie na osi x oznaczone byłyby chronologicznie kolejne ich generacje, a na osi y stopień radości z użytkowania tych urządzeń, czy jak kto woli „fajność”, to z pewnością zależność tę opisywałaby funkcja malejąca. Jest to spowodowane faktem, że różnice, które występują między kolejnymi generacjami, są tak subtelne, że dla „zwykłego śmiertelnika” prawie niezauważalne”. Co prawda, podsumowując swój wpis, Grzesiek wymienił kilka przykładów dających nadzieję na poprawę tej sytuacji, jednak patrząc na ostatnie wyniki finansowe Apple i spadek sprzedaży iPhone’ów, producent musi pomyśleć nad sposobem ożywienia koniunktury na własne smartfony. Podobna sytuacja miała już miejsce, tylko wtedy to właśnie urządzenia mobilne uratowały sprzedaż komputerów Mac. Co zatem utrzyma iPhone’y?

Początek obecnego stulecia wiąże się ze spadkiem popularności komputerów osobistych, które pozostawały do tej pory w centrum cyfrowej rewolucji. Jak wspomina Walter Isaacson w biografii Jobsa, w 2001 roku w trakcie transmisji finału Super Bowl wyemitowano zaledwie trzy reklamy firm z branży technologicznej, podczas gdy rok wcześniej pokazano ich aż siedemnaście. Dodatkowo wielu ekspertów, m.in. główny felietonista technologiczny „Wall Street Journal” Walter S. Mossberg, który napisał, iż „komputery dojrzały i stały się czymś nudnym”, prognozowało, że komputery utracą swoją dotychczasową pozycję. Tymczasem wydarzyło się coś zgoła odmiennego, a wszystko za sprawą rozwoju cyfrowych urządzeń przenośnych i wdrożenia przez Steve’a Jobsa nowej strategii. Według ówczesnego dyrektora generalnego Apple komputery miały od tego momentu stanowić centrum koordynujące pracę wspomnianych urządzeń np. aparatów cyfrowych i produkowanych przez firmę iPodów. Do tego grona dołączyły w późniejszym okresie także iPhone’y oraz iPady, a pomimo upływu kolejnych lat komputery nadal pozostają w miejscu, w którym umieścił je Jobs. Nie stanowią one, tak w przypadku Apple, jak i innych producentów elektroniki, podstawy ich funkcjonowania, o czym może świadczyć chociażby zmiana nazwy firmy z Apple Computer Inc. na Apple Inc., jednak większość użytkowników prócz smartfona i tabletu posiada w dalszym ciągu komputer. Można zadawać sobie pytanie „po co?”, w końcu dzisiejsze urządzenia mobilne w wielu aspektach przewyższają te mniej lub bardziej stacjonarne, a do tego wystarczają one generalnie do stawianych przed nimi zadań. Do większości tak, jednak nie do wszystkich, a już na pewno nie dla wszystkich. Dlatego system iOS nie zastąpi macOS, a chcąc czegoś więcej, za pięć, dziesięć czy dwadzieścia lat sięgniemy po jakkolwiek odmieniony, ale wciąż ten sam komputer.

Tym, czym dla spadającego zainteresowania Macintoshami okazał się iPod, iPhone czy iPad, tym dla smartfonów Apple może okazać się w perspektywie kilku lat zegarek Apple Watch. Tak jak wymienione urządzenia są komplementarnymi dla komputerów, tak inteligentny zegarek z logo nadgryzionego jabłka pełni taką rolę wobec iPhone’a. Choć to z nim synchronizujemy Apple Watcha, a zegarek stanowi jego bezpośrednie przedłużenie na naszym nadgarstku, to nie jest to ewolucja mająca za zadanie zastąpienie smartfona smartzegarkiem. Przynajmniej jeszcze nie w tym momencie. Czy ulegnie to kiedyś zmianie, czy raczej Apple Watch pozostanie niejako dodatkowym wyświetlaczem dla iPhone’a? Z całą pewnością na to pytanie nie odpowie jego druga generacja, jednak dalszy rozwój segmentu urządzeń ubieralnych pokaże, czy to inteligentny zegarek pozostanie gadżetem dla smartfona Apple, czy może iPhone stanie się jego „utrzymankiem”.

Na stronie Apple Store Online znajdziemy hasło: „Twój następny komputer. Teraz w dwóch rozmiarach”, które nie jest bynajmniej reklamą komputerów Mac. W ten sposób producent z Cupertino zachęca klientów do zapoznania się z jego ofertą tabletów, a dokładnie obu modeli Pro. Czy firma zrezygnowała z produkcji komputerów? Nie, dlatego tym bardziej dziwi pozycjonowanie w ich roli innych urządzeń. Apple nie podejmuje działań marketingowych przez przypadek, te są skrupulatnie przygotowane i mają na celu wywołanie odpowiedniej reakcji klientów. Kupując jedno z urządzeń sygnowanych logo nadgryzionego jabłka, w skutek tzw. efektu halo, czyli pozytywnego oceniania produktów przez konsumenta na podstawie pozytywnych doświadczeń z używania innych produktów tego producenta, Apple znajduje nabywców na kolejne w swojej ofercie. A czym może być zainteresowany klient, który posiada już iPada Pro lub iPhone’a 6s i szuka czegoś o jeszcze większych możliwościach? Apple ma na to odpowiedź: Macbooka, który „Z lekkością wyprzedza wszystko” lub iMaca, bowiem „4K masz w kieszeni. Na biurku resztę”. W ten sposób rzeczona komputerowa „reszta”, utrzymywana po części przez urządzenia mobilne, w dalszym ciągu na nim pozostanie.

Potwierdzają to również statystyki. Sprzedaż komputerów Mac w latach 2002–2014 rozkładała się następująco:

• 2002 - 3,1 mln sztuk,

• 2003 - 3,01 mln sztuk,

• 2004 - 3,29 mln sztuk,

• 2005 - 4,53 mln sztuk,

• 2006 - 5,3 mln sztuk,

• 2007 - 7,05 mln sztuk,

• 2008 - 9,72 mln sztuk,

• 2009 - 10,4 mln sztuk,

• 2010 - 13,66 mln sztuk,

• 2011 - 16,74 mln sztuk,

• 2012 - 18,16 mln sztuk,

• 2013 - 16,34 mln sztuk,

• 2014 - 18,91 mln sztuk. *

Pierwsza generacja iPhone’a trafiła do sprzedaży w czerwcu 2007 roku. Jak można zauważyć, powyższe dane dotyczące sprzedaży komputerów firmy Apple silnie korelują z tą datą, ponieważ począwszy od przełomu 2007 i 2008 roku, następuje dynamiczny wzrost ilości sprzedanych urządzeń. Powodów takiego stanu rzeczy było oczywiście więcej, jak chociażby przejście Apple na procesory firmy Intel w 2006 roku, jednak iPhone’y, a od kwietnia 2010 roku także iPady i wspomniany efekt halo odegrały znaczącą rolę w tym procesie. Choć pierwszy model smartfona firmy z Cupertino w ciągu pierwszego roku od debiutu sprzedał się w liczbie 5,4 mln sztuk, co było gorszym wynikiem od tego, za który odpowiadały komputery Mac w adekwatnym okresie, to już jego druga generacja z liczbą ponad 15,5 mln sprzedanych egzemplarzy zaczęła „utrzymywać” linie Maców.

Apple Watch nie jest z całą pewnością produktem na miarę iPhone’a czy iPada, choć początkowo tablet Apple również nazywano tylko „przerośniętym iPhone’em”. Aktualnie, tak jak pierwsze generacje wspomnianych urządzeń, jest on produktem, który wymaga dopracowania. Jeżeli kolejne modele zostaną wyposażone w gniazdo kart SIM oraz pozostałe moduły uniezależniające go od iPhone’a, zegarek przestanie spełniać wyłącznie rolę gadżetu. Zastosowanie w Apple Watchu rozwiązań w rodzaju koncepcyjnego Lenovo Magic View, czyli smartzegarka z dwoma ekranami, lub holograficznego wyświetlacza ułatwiłoby co prawda korzystanie z tego „najbardziej osobistego urządzenia Apple”, jednak podobnie jak smartfon i tablet nie zastąpiły komputera, tak nie zastąpi ono iPhone’a. Inaczej wygląda sprawa efektu halo i potencjalnego utrzymywania sprzedaży smartfona firmy przez Apple Watcha. Choć od ponad roku od debiutu nie poznaliśmy oficjalnych wyników sprzedaży, analitycy szacują liczbę sprzedanych zegarków Apple na ok. 12 mln sztuk. Czy jest to dużo czy mało? Z jednej strony wynik jest dwukrotnie większy od osiągniętego przez pierwszego iPhone’a, natomiast z drugiej, jak podsumował to Przemysław Pająk na łamach Spidersweb: „…12 mln sprzedanych Apple Watch oznacza, że 98 proc. użytkowników iPhone’ów NIE kupiło Apple Watcha”. Racja, nie kupiło, ale w przyszłości, chcąc czegoś więcej niż to, co będzie miało do zaoferowania ich podstawowe autonomiczne urządzenie mobilne na nadgarstku, pomyślą o kupnie iPhone’a. Wtedy zostanie on „utrzymankiem” Apple Watcha.

Dane za Statista.com

Artykuł został pierwotnie opublikowany w MyApple Magazynie nr 5/2016

Pobierz MyApple Magazyn 5/2016

Magazyn MyApple w Issuu