Użytkownicy, którzy oczekiwali w przypadku smartfonów rewolucji ze strony Apple, mogą czuć w tym roku pewien niedosyt. Firma z Cupertino postawiła bowiem wyłącznie na ewolucję iPhone’ów, co osobiście oceniam bardzo pozytywnie. Z rewolucjami jest bowiem ten problem, że nie zawsze przynoszą one pozytywne rezultaty, mimo pokładanych w nich nadziejach.

Strona 2 z 3

Wydajność i bateria

iPhone 7 jest szybki. Bardzo szybki. Aplikacje uruchamiają się w krótkim czasie, gry nigdy się nie zacinają, a 2 GB pamięci RAM pozwalają im długo działać w stanie uśpienia, przez co po ponownym otwarciu danego programu jest duża szansa na to, że nie będziemy musieli uruchamiać go od nowa.

Wszystkie animacje w systemie są płynne, smartfon błyskawicznie reaguje na polecenia i nawet aparat uruchamia się w oka mgnieniu. Bez zarzutu działają również wszystkie elementy interfejsu związane z 3D Touch (nie zauważyłem żadnych opóźnień) oraz opisany już wyżej nowy przycisk Home.

Smartfon został wyposażony w koprocesor ruchu M10 oraz 64-bitowy układ SoC A10 Fusion z czterema rdzeniami. Dwa z nich są energooszczędne, co przekłada się na czas pracy na baterii. Przy pozostawieniu wszystkich opcji włączonych, bez trybu oszczędzania energii, z nieustannym połączeniem z internetem (80% Wi-Fi oraz 20% LTE) udało mi się osiągnąć 8 godzin użycia i 22 godziny w gotowości. Przy bardziej rozsądnym podejściu, które jednak nie ograniczało funkcji oferowanych przez smartfon, odłączałem iPhone’a rano, a podłączałem do ładowania następnego dnia przed pójściem spać. Muszę przyznać, że wyniki bardzo mnie satysfakcjonują i są o około 30-35% lepsze niż w przypadku modeli 6 i 6s.

Kamera

Zdaję sobie sprawę, że wielu użytkowników iPhone’a 7 bardzo entuzjastycznie wypowiada się na temat możliwości kamery iSight tego urządzenia, ale ja jestem nieco bardziej krytyczny wobec zdjęć, które wykonałem. I nie chodzi mi bynajmniej o ich aspekt artystyczny wynikający z moich umiejętności fotograficznych.

Zastosowanie 12-magapikselowej matrycy, optycznej stabilizacji obrazu oraz sześcioelementowego obiektywu ze światłem f/1,8 bardzo pozytywnie wpłynęło na jakość rejestrowanych zdjęć. Niebagatelne znaczenie ma również oprogramowanie, które wpływa na szybki autofokus (im ciemniej, tym gorzej on sobie radzi), możliwość zapisu fotografii w formacie RAW (tylko przy użyciu zewnętrznych aplikacji, jak na przykład ProCam czy ProCamera) i redukcja szumów oraz tak zwanych artefaktów.

Największym minusem kamery iSight iPhone’a 7 jest relatywnie mały zakres dynamiczny. Najbardziej daje się to odczuć w jesienne dni, gdy niebo jest szare i bardzo jasne, a nasze otoczenie ciemne - ze względu na małą ilość słońca. Ustawienie ekspozycji na niebo sprawi, że krajobraz zniknie w mroku. Ustawienie ekspozycji na krajobraz poskutkuje zaś tym, że niebo będzie przepalone, białe, bez widocznych konturów chmur. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że kamery smartfonów mają swoje ograniczenia ze względu na małe rozmiary, ale konkurencja nieco lepiej radzi sobie z tym zagadnieniem. W superlatywach nie mogę się również wypowiadać na temat szczegółów fotografowanych obiektów. Krawędzie takich elementów jak liście, wysokie trawy są często rozmazane. Problem staje się niewidoczny dopiero przy dobrym świetle. Co jednak warte odnotowania, żaden iPhone nie radził sobie tak dobrze przy zdjęciach nocnych jak model 7. Optyczna stabilizacja obrazu oraz jasny obiektyw i poczwórna dioda LED (przy bliskiej odległości od obiektu) bardzo pozytywnie wpłynęły na możliwości fotograficzne w tym aspekcie.

W tym momencie muszę jednak zaznaczyć, że iPhone 7 jest moim zdaniem liderem pod względem oddania jak najbardziej zbliżonych do rzeczywistości kolorów. Oczywiście ocena tego stanu rzeczy jest – jak się już nieraz przekonałem – bardzo subiektywna, bo wielu użytkowników lubi sztucznie „podbite” barwy. Prawda jest jednak taka, że nasycenie kolorów możemy zwiększyć przy każdym zdjęciu dzięki dodatkowemu oprogramowaniu, a przywrócenie naturalnych barw w szybki sposób jest niemal niemożliwe. O funkcji Live Photos, której również brakuje w urządzeniach konkurencji, pisaliśmy już w recenzji iPhone’ów 6s, dlatego nie będę skrupulatnie jej analizował, zaznaczę jednak, że lepszy aparat automatycznie poprawił jakość otrzymywanych animacji. Szkoda tylko, że nadal są one zapisywane w 16 klatkach na sekundę, a nie 25 lub więcej.

Sporych usprawnień doczekała się również przednia kamera FaceTime. Co ciekawe – a nie spodziewałem się tego – cieszy mnie, że wspiera ona teraz funkcję Live Photos. Podgląd animacji pokazującej, jak ustawialiśmy się na przykład ze znajomymi do „selfie”, jest zawsze miłym doświadczeniem. Obiektyw ze światłem f/2,2, matryca o rozdzielczości 7 megapikseli oraz możliwość nagrywania wideo w 1080p złożyły się na ewolucję względem poprzednich modeli, która przyda się przy nagrywaniu vlogów, przeprowadzaniu wideorozmów oraz robieniu sobie zdjęć.

Skoro mowa o wideo, warto poświęcić więcej uwagi filmom, jakie możemy nagrać kamerą iSight. Plotki przed premierą iPhone’a 7 sugerowały, że smartfon będzie rejestrował materiały w 4K i 60 FPS, ale tak się nie stało. Prawdopodobnie za bardzo rozgrzewałoby to matrycę. Podobnie jak w przypadku „selfie” mamy więc do czynienia wyłącznie z ewolucją względem poprzednich modeli iPhone’ów, ale jednak dość wyraźną. Największy wpływ na lepszą jakość nagrań ma jaśniejszy obiektyw oraz optyczna stabilizacja obrazu, która działa także przy wideo poklatkowym. Oczywiście funkcja nagrywania w 1080p przy 60 FPS-ach, a także w zwolnionym tempie (120 i 240 FPS) nadal jest dostępna dla użytkowników.

Artykuł został pierwotnie opublikowany w MyApple Magazynie nr 8/2016

Pobierz MyApple Magazyn 8/2016

Magazyn MyApple w Issuu