Nie lękajcie się, czyli Gatekeeper w macOS 10.12 Sierra
Nowa wersja systemu to zawsze niespodzianki, zazwyczaj przyjemne czasem jednak nie. Do tych drugich należy brak w ustawieniach „Ochrona i prywatność” opcji „dopuszczaj z dowolnego źródła”. Wzbudziło to niepokój… niepotrzebnie.
W moim przypadku nawet nie dojrzałem zmiany nie z powodu mojej słabej spostrzegawczości, ale dlatego, że u mnie ta funkcja nadal była i to tak jak ją pozostawiłem przed aktualizacją do macOS 10.12, czyli włączona. Dopiero po instalacji systemu na czysto zniknęła.
Nic się nie stało, userzy nic się nie stało!
Wielu „fachowców” już zaczęło przepowiadać zamknięcie macOS i dopuszczanie możliwości instalacji tylko programów od zarejestrowanych wydawców, lecz nie lękajcie się! Takie zachowanie Apple nawet za czasów aroganckiego Jobsa nie mogło mieć miejsca. Otóż śpieszę donieść, że nadal można uruchamiać aplikacje pochodzące z dowolnego źródła. Wystarczy sprawdzić podręcznik Apple dotyczący Gatekeeper'a. W macOS 10.12 nic się pod tym względem nie zmieniło.
Jak uruchomić niepodpisaną aplikację?
Wystarczy, zamiast klikać dwa razy na jej ikonie, wybrać z menu kontekstowego (control+klik) „Otwórz”. Pojawi się ostrzeżenie, ale z dodatkowym guzikiem pozwalającym na uruchomienie programu. System zapamięta to ustawienie i więcej nie będzie stwarzał problemów przy uruchamianiu tej aplikacji.
Nie ma pewności, czy ustawienia ochrony nie zmienią się w finalnej wersji, ale nawet jak opcja dopuszczania „dowolnych” programów nie powróci, to nie powinniśmy się martwić, a wielu początkujących użytkowników może uchronić przed nieszczęściem, które na MacUserow czyha coraz częściej.
Przy okazji warto wspomnieć (o czym już opowiadałem w podcaście Pear 2 Pear #47), że Apple złagadza restrykcje dotyczące dostępu programów do funkcji iCloud. Otóż już niebawem nie będą one musiały spełniać restrykcyjnych wymogów Mac App Store i być w nim umieszczone. Wystarczy, że zostaną podpisane przez zarejestrowanego u Apple dewelopera. To bardzo duże ułatwienie.