W chwili obecnej jedynym produktem firmy Apple oferującym możliwość ładowania bezprzewodowego jest zegarek Apple Watch. Najnowsze doniesienia wskazują jednak na to, że w niedalekiej przyszłości funkcja ta, w znacznie ulepszonej wersji, może pojawić się również w innych urządzeniach z logiem nadgryzionego jabłka.

Zdaniem Tima Culpana z serwisu Bloomberg, Apple nie zdecydowało się do tej pory wprowadzić opcji ładowania bezprzewodowego w swoich najpopularniejszych produktach, gdyż nie było w pełni usatysfakcjonowane aktualnie dostępnymi rozwiązaniami w tej dziedzinie. Standard QI, będący obecnie najpopularniejszą metodą ładowania bezprzewodowego (jego lekko zmodyfikowana wersja wykorzystywana jest przez Apple Watch), oferuje maksymalny zasięg zaledwie 4 cm, co w praktyce najczęściej oznacza, że urządzenie musi leżeć bezpośrednio na ładowarce.

Według anonimowych źródeł, na które powołuje się Cuplan, Apple pracuje już jednak nad technologią, która umożliwi bezprzewodowe zasilanie na znacznie większą odległość, a efekty tej pracy będziemy mogli zobaczyć już w przyszłym roku. Sugeruje on też, że rozwiązanie o którym mowa może być rozwinięciem patentu z 2010 roku, opisującego sposoby bezprzewodowego ładowania akcesoriów znajdujących się w pobliżu komputera stacjonarnego. Zdaniem Cuplana ostatecznym celem Apple może być zaoferowanie użytkownikom urządzenia mogącego funkcjonować bez podłączania żadnych kabli. Jego teorię wydają się potwierdzać coraz częstsze doniesienia o planach rezygnacji ze złącza słuchawkowego w przyszłych modelach iPhone'a.

Źródło: Bloomberg