Wystartował na Kickstarterze i zebrał 155% oczekiwanej kwoty. Zadebiutował w wersji dla systemu iOS w kwietniu 2013 roku. W czasie premiery wyróżniony przez Apple specjalnym banerem „Best New App” na stronie startowej App Store w ponad stu trzydziestu krajach. Odpowiednik dla komputerów Mac dołączył w styczniu 2014 roku i w pięćdziesięciu ośmiu krajach wskoczył na pierwsze miejsce najchętniej kupowanych programów. Także w Mac App Store pojawił się stosowny baner „Best New App”. Wiele start-upów może jedynie pomarzyć o takim początku życia swojego produktu. Czy jednak za imponującym debiutem idzie przydatność i wygoda użytkowania? Postanowiłem sprawdzić.

Strona 2 z 3

Bardzo mi się spodobała nawigacja w Mail Pilocie. W wersji komputerowej zarządzanie programem odbywa się za pomocą skrótów klawiszowych, co najważniejsze – prostych, nie wymagających artystycznych wygibasów trzema palcami jednocześnie. W wersji na iOS – intuicyjnymi gestami, w zasadzie typowymi dla takich aplikacji. W lewo mach – zrobione, do archiwum. W prawo mach – odłóż i przypomnij. Im dalej w prawo, tym czas, kiedy wiadomość ponownie pojawi się w skrzynce, jest bardziej odległy i wynosi od jednego do czterech dni. Nie byłbym sobą, gdybym nie machnął źle. Przełożyłem w ten sposób istotną wiadomość na za trzy dni. W iOS potrząsanie urządzeniem przywołuje funkcję „Undo”. Nie w Mail Pilocie.

Na szczęście można się łatwo dostać do każdego listu oczekującego w kolejce, niezależnie od przypisanego mu terminu, wystarczy otworzyć widok kalendarza. Dni otoczone kółeczkiem zawierają przyznane im wiadomości – jedno stuknięcie palcem i otwiera się lista. Zmiana daty, gdy zdarzy nam się przesunąć wiadomość nie na ten dzień, co trzeba, już nie jest taka prosta. Należy wejść w widok przypomnień, wybrać kółeczko z datą, odnaleźć wiadomość, otworzyć ją, skorzystać z dużego przycisku „Move” widocznego na dole i wejść w menu o zupełnie odmiennej nawigacji…

Jest też sposób alternatywny, bez otwierania wiadomości – trzeba ją dłużej przytrzymać palcem i skorzystać z kolejnego odmiennego podmenu. Trochę to mało wygodne, jeśli chce się skorygować przypadkowe omyłki. To już lepiej otworzyć widok kalendarza i zająć się wiadomością w wolnej chwili, a nie w przypisanym terminie. Tylko po co wówczas używać organizatora kolejki? Jakby nie było, do zwykłego „Set Aside” sporo ludzi używa albo oflagowania sygnalizatorem, albo oznaczenia jako nieczytane. Myślę, że akurat ten aspekt – poprawianie omyłkowego sortowania – twórcy bądź co bądź bardzo zgrabnego i ładnego Mail Pilota przynajmniej w wersji na iOS zwyczajnie przekombinowali. Z drugiej jednak strony założyli pewnie, że jeśli nie odpowiadamy na wiadomość od razu, dzisiaj, to czy odpowiemy jutro, czy pojutrze, nie ma już takiego znaczenia. Niemniej te dwa dodatkowe podmenu – jedno z „rzucaniem” wiadomości w różne strony, drugie z paskiem, z którego wybieramy ikonę funkcji - budzą moje zastrzeżenia. Są ładne, ale na pewno wymagają albo przyzwyczajenia i zapamiętania, gdzie co jest, albo ostrożności. Na szczęście nie jest łatwo wiadomość wyrzucić – kosz twórcy starannie schowali. Nie ma więc obawy, że przypadkiem wywalimy coś istotnego. W najgorszym razie będziemy szukać w przypominajce, ale na pewno znajdziemy.

Ponieważ Mail Pilot jest bytem pomostowym, integrującym obsługę poczty na dwóch systemach – iOS i OS X – wszystko, co z wiadomościami zrobimy, działa niezależnie od urządzenia, na którym pracujemy. Odłożymy na później? Pojawią się, kiedy nadejdzie pora. Podejrzymy kolejkę, dostaniemy przypomnienie. Ja sobie szczególnie upodobałem opcję i widok „Today”. Wcześnie rano zaglądam do skrzynki i ustawiam dla niektórych wiadomości przypomnienie na dziś. W iOS uaktywniłem widok widżetu Mail Pilot w Centrum Wiadomości. Tym samym wiadomości oznaczone widoczne są w zakładce „Dzisiaj”. Mogę na niektóre odpowiedzieć w kolejce do lekarza lub w tramwaju – nie muszę otwierać aplikacji, by sobie o nich przypomnieć. Nie potrzebuję też specjalnego powiadomienia, że mam to zrobić. Takie postępowanie zależy jednak od nawyku. Ja robię tak, by wszystko, co istotne – zdarzenia z kalendarza, zakupy, lista zadań – wyświetlało się właśnie w zsuwanym panelu Centrum Wiadomości. Tam najczęściej zaglądam, zanim zrobię z telefonem cokolwiek innego. Przyznam, że odkąd Mail Pilot zaproponował mi taką formę przypomnień, żałuję, że nie ma jej w systemowej Mail.app. Wcześniej o tym nie pomyślałem.

Muszę jednak wlać kolejną łyżkę dziegciu. Otóż twórcy Mail Pilota zrezygnowali z utrzymywania własnego serwera, który pozwoliłby użytkownikom ich aplikacji między innymi na otrzymywanie wiadomości popychanych. Tym samym Mail Pilot w wersji na urządzenia mobilne polega jedynie na pracy w tle i sprawdzaniu serwera od czasu do czasu. Próżno więc liczyć na natychmiastowe powiadomienie o przychodzącej poczcie. W poradach do aplikacji przeczytamy zalecenie, by Mail Pilota uruchamiać możliwie jak najczęściej, wówczas system operacyjny sam się domyśli, iż aplikacja jest na tyle istotna, że trzeba ją co jakiś czas wybudzać. A od tego zależą nie tylko informacje o nowej poczcie, ale w ogóle wszystkie. Te pokazywane w widżecie również.

Niestety w praktyce działa to raczej słabo. Przez ponad tydzień Mail Pilot pełnił funkcję głównej mojej aplikacji pocztowej. Zgodnie z zaleceniem twórców włączałem go bardzo często, kiedy tylko mogłem. Mijały dni i wciąż jeśli zapomniałem uruchomić aplikację przed wyjściem z domu, by mieć świeży widok, treść widżetu „Dzisiaj” i wszystkie powiadomienia były boleśnie nieaktualne lub w ogóle ich nie było. Myślałem początkowo, że to wina mojego dość leciwego telefonu – iPhone’a 5, ale po zagonieniu iPada Air 2 do pracy nie było lepiej. Ani trochę. A uruchamiałem Mail Pilota już niemal obsesyjnie. Nie wiem, co jest przyczyną takiego stanu rzeczy, ale jeśli nie działa to zgodnie z zamiarem twórców na bądź co bądź jednym z najmocniejszych urządzeń mobilnych w ofercie Apple, to coś jest mocno nie tak. A zakładam, że skoro jest widżet do wstawienia w widok „Dzisiaj”, to powinien działać przynajmniej jako tako. Mnie jeszcze przez wiele godzin potrafił wyświetlać wiadomości, które dawno już zdążyłem przeprocesować np. w komputerze. Chyba że po sesji na jednym urządzeniu włączyłem Mail Pilota na innym, by się zaktualizował. Ale nie o to przecież chodzi, prawda?

Artykuł został pierwotnie opublikowany w MyApple Magazynie nr 9/2015:

Pobierz MyApple Magazyn 9/2015