Na temat aparatu iPhone’a 6s było wiele przedpremierowych spekulacji. Jak zwykle jedne się sprawdziły, inne zostały tylko fantazją, marzeniem, a może i pomysłem na funkcjonalność kolejnych generacji. Postanowiłam sprawdzić, jaki naprawdę jest aparat w najnowszym iPhonie i pierwszy raz kupiłam go w dniu światowej premiery.

Strona 2 z 2

Wiele ze zrealizowanych poniżej testów bazujących na ostrości zdjęć czy też zdolności aparatu do oddawania największej ilości szczegółów faworyzuje model 6s z uwagi na to, że posiada on matrycę o największej liczbie pikseli. Dlatego starałam się skupić na pozostałych parametrach obrazu, przyjmując najlepszą ostrość zdjęć z 6s za wartość oczekiwaną.

Mimo dostępnego, począwszy od iOS 8, trybu manualnego aparatu zdjęcia na iPhonie powstają najczęściej w trybie auto. Postanowiłam więc sprawdzić nowego iPhone’a w trzech rodzajach natężenia oświetlenia - słabym, przeciętnym i mocnym. Czas zatem na zdjęcia i pierwsze porównanie.

Zdjęcia w słabym świetle

Kinga - Zdjęcia w słabym świetle - MyApple Magazyn

Zgodnie z przewidywaniami zdjęcie wykonane modelem 6s zawiera największą ilość szczegółów, choć czerń w obszarach pozbawionych światła jest najlepiej odwzorowana przez aparat iPhone’a 6. Szum towarzyszący zdjęciom nocnym występuje niemal zawsze, bez względu na jakość użytej matrycy, jednak najlepiej wyglądają te, na których jest on jednolity, drobny i pozbawiony kolorowych artefaktów. Takie cechy widać na zdjęciu nocnym z 6s, co dodatkowo sprawia wrażenie, że zdjęcie oglądane w pomniejszeniu wydaje się być gładsze i mniej naruszone kompresją JPG.

Zdjęcia w przeciętnym świetle

Kinga - Zdjęcia w przeciętnym świetle - MyApple Magazyn

Obecność na jednym zdjęciu obiektu o większym naświetleniu i pozostawienie reszty w półcieniu spowodowało, że zaczęły być widoczne różnice w algorytmach nadawania ekspozycji poszczególnych generacji smartfona. Zdjęcie pochodzące z modelu 5s wskazuje, jak mało w porównaniu do 6 i 6s szczegółów zarejestrował aparat. Z drugiej strony barwa cienia jest na nim najbardziej autentyczna, jednak ilość szumu w cieniu pozostaje znacznie większa niż na dwóch pozostałych zdjęciach. Co ważne, żaden z modeli nie przepalił ani nie wyczernił obrazu, mimo dość specyficznego oświetlenia.

Zdjęcia w mocnym świetle

Kinga - Zdjęcia w mocnym świetle - MyApple Magazyn

Aparat 5s ocieplił scenę nieco bardziej niż pozostałe dwa modele, jednak jest to cecha charakterystyczna obu modeli spod znaku „5”. Barwy w obszarach zacienionych najwierniej oddały tym razem modele 5 i 6s, pozostały z testowanej trójki wyszarzył nieco czernie. Ciekawostką są tu widoczne w podłodze odbicia obiektów na niej stojących - ludzi, szyb w drzwiach, widoczne najlepiej na zdjęciu z modelu 6s. Wskazywałoby to na zmianę w soczewkach użytych w obiektywie najnowszej generacji względem modelu 6 (spadek wskaźnika polaryzacji).

Zdjęcia pod słońce

Kinga - Zdjęcia pod słońce - MyApple Magazyn

Ten rodzaj ujęcia jest zawsze wymagający dla aparatu oraz oprogramowania nim zarządzającego. Tym razem wszystkie trzy modele spisały się nieźle, choć oczywiście można wskazać aspekty, które dzielą poszczególne generacje. Model 6s jako jedyny nie wprowadził aberracji chromatycznych widocznych na dwóch pozostałych zdjęciach (a zwłaszcza na zdjęciu z iPhone’a 6) jako delikatne fioletowe zabarwienia na granicach obszarów bardzo jasnych i ciemnych. Rewelacyjnie też odwzorował wszystkie granice światłocienia, dostarczając informacji o szczegółach w ciemniejszych partiach obrazu. Z kolei generacja 5s najwierniej odtworzyła subtelny półcień towarzyszący zachodzącemu słońcu. Dwa pozostałe aparaty jakby nieco zbyt odważnie podeszły tu do rozjaśnienia cieni, rozświetlając zacienione liście krzewu. Może i prezentuje się to atrakcyjniej, ale nie do końca tak to wyglądało w chwili wykonywania zdjęcia. iPhone 6 najwierniej oddał grę barw podświetlonych liści, prezentując odpowiednią gamę zieleni.

Bokeh

Kinga - Bokeh - rozmycie tła - MyApple Magazyn

Na tzw. głębię ostrości, będącą zjawiskiem decydującym o możliwości rozmycia części planu znajdującej się poza naszym zainteresowaniem, ma wpływ wiele czynników, jednak najważniejsze to otwór przysłony, rozmiar użytego obiektywu i odległość od fotografowanego obiektu. Teoretycznie wszystkie trzy testowane aparaty posiadają ten sam stały otwór przysłony - f/2.2. Istnieją zapewne jakieś minimalne różnice w użytych w nich obiektywach. Zdjęcia testowe zostały wykonane na obiekcie w tej samej odległości. Wszystko więc wskazywałoby na to, że tło na nich będzie rozmyte identycznie. Praktyka pokazuje jednak, że wspólna dla wszystkich aparatów jest jedynie sama zdolność do rozmycia tła, natomiast jego jakość jest już cechą indywidualną każdego z nich. Aparat z 5s swoim zwyczajem zaszumia tło i „wypiera” kolory plam w nim tak, że wyglądają jak oglądane przez przybrudzoną szybkę. Model 6 potrafi już lepiej obejść się z tymi przypadłościami, ma jednak tendencje do „zlewania” w całość sąsiadujących plam, nadając im bezkształtną postać. 6s zdecydowanie najlepiej obchodzi się z tą częścią testu.

Szum wysokiego ISO

Kinga - Szum wysokiego ISO - MyApple Magazyn

W tej kategorii aparatowi 5s po raz kolejny dają się we znaki szumy wprowadzane przez jego matrycę przy niskim natężeniu oświetlenia. Zjawisko to ma niestety wpływ również na odwzorowanie kolorów, szczegółowość zdjęcia w tych obszarach oraz wynikającą z ich obecności zwiększoną ilość artefaktów (algorytm kompresji JPG, starając się „zachować” szumy, wprowadza pseudolosowe zakłócenia do pliku wynikowego). Ilość szczegółów w miejscach niedoświetlonych okazała się najlepsza w przypadku 6s, co jednak odbyło się nieco kosztem ziarna, które jednak w przypadku tego modelu jest znacznie wyższej „jakości”, przez co nie degraduje fotografii. Model 6 najlepiej odwzorował czerń, miał jednak pewne problemy z częściami kontrastowymi (podświetlane napisy są przepalone i nieczytelne).

Ostrość i tekstura

Kinga - Ostrość i tekstura - MyApple Magazyn

Ostrość obrazu to zdolność aparatu do zachowania drobnych szczegółów obiektów, takich jak włosy lub futro, które mogą być utracone przez redukcję szumu lub nadmierne wyostrzenia. Modele 5s i 6, mimo dysponowania matrycą o tej samej liczbie pikseli, nie dały tego samego poziomu szczegółowości. Pierwszy zapisał zdjęcie, na którym trudno odróżnić poszczególne włoski pędzla, tak jakby w procesie zapisu danych została utracona informacja o cieniach nadających szczegółowość. iPhone 6 poradził sobie z tym zadaniem niemal tak dobrze jak 6s, być może za sprawą mniejszej matrycy, ale większych pikseli (8MP/1.5µm w iPhonie 6 i 12MP/1.22µm w iPhonie 6s).

Odwzorowanie kolorów

Kinga - Odwzorowanie kolorów - MyApple Magazyn

Jeśli któryś z posiadaczy modelu 5s miał do tego momentu jeszcze jakieś obawy o zasadność „przesiadki” na 6 lub 6s, to to pojedyncze zdjęcie powinno rozwiać wszelkie wątpliwości. Różnice między możliwościami 5s i pozostałych dwóch modeli są tu miażdżące, począwszy od jakości barw, poprzez ostrość, oddanie tekstury drewna, po kontrast całej sceny. Co ciekawe ostatnie dwie generacje dały dość zbliżone wyniki (oczywiście jeśli zignorujemy różnice między matrycami), co czyni z modelu 6 wciąż atrakcyjną alternatywę pod względem swoich możliwości.

Panorama

Kinga - Panorama - MyApple Magazyn

Wraz z rozwojem aparatu w iPhonie Apple próbuje rozwiązywać różne problemy towarzyszące automatycznemu tworzeniu zdjęć panoramicznych. Do najważniejszych należy zapewnienie spójnej jasności, kontrastu i nasycenia dla pliku wynikowego oraz takie „zszycie” części, aby łączenia były jak najmniej widoczne. Podczas gdy z pierwszym wyzwaniem producent poradził sobie już dawno, pozostaje wciąż drugie, co widać na wykonanych w teście zdjęciach. Łączenia widoczne na nich pokazują różne podejścia do tego tematu, jednak nadal szycia i artefakty powstałe w wyniku tego procesu pozostają zauważalne dla wszystkich trzech generacji smartfona. Oczywiście, że przy „poważniejszym” podejściu do panoramowania należałoby użyć statywu z obrotową głowicą, co być może usprawniłoby działanie algorytmu łączącego i poprawiło końcowy efekt. Powiedzmy jednak sobie jasno, że na co dzień mało kto z iPhone’em w kieszeni taszczy ze sobą taki sprzęt, używając w roli statywu najczęściej siebie. Stąd taka, a nie inna, metodyka wykonania tej części testu. W związku z większą matrycą modelu 6s będzie on zapisywał zdjęcia panoramiczne w większym rozmiarze niż poprzednicy (63MP kontra 43MP dla modelu 6 i 28MP dla 5s), co oznacza, że nie każda aplikacja poradzi sobie z obrazem o takiej wielkości.

Lampa błyskowa

Kinga - Lampa błyskowa - MyApple Magazyn

Lampa „True Tone” wprowadzona od modelu 5s składa się z dwóch elementów emitujących światło zimno-białe i bursztynowe. Podczas tzw. przedbłysku ustalana jest temperatura barwowa sceny i dobierane są proporcje barw obu tych świateł, w jakich nastąpi błysk właściwy. Apple podaje, że tak zbudowana lampa może błyskać w ponad 1000 różnych temperaturach barwowych, co powinno wystarczyć na zdecydowaną większość codziennych sytuacji i rodzajów oświetlenia, w jakim przychodzi nam robić zdjęcia wspomagane dodatkowym światłem. Nie oznacza to oczywiście, że dwa elementy dadzą dwukrotnie większą moc światła, a jedynie tyle, że temperatura błysku będzie tak dobrana, by zdjęcie nim doświetlone było jak najbardziej naturalne.

Podczas testów okazało się, że lampy w modelach 6 i 6s doświetlają scenę nieco lepiej niż pionierska wersja lampy „True Tone” z 5s, co może oznaczać, że producent dokonał w niej zmian i ulepszeń. Nie wiadomo jednak do końca, czy taki wynik spowodowany jest większą mocą i usprawnieniami samej lampy, czy też lepszą czułością matryc nowszych modeli. Wygląda również na to, że w modelu 6s zostały wprowadzone poprawki w algorytmie doboru barwy błysku lampy, ponieważ zdjęcie wykonane tym modelem posiada najlepsze odwzorowanie rzeczywistych kolorów fotografowanej sceny (zarówno 5s, jak i 6 nieco ją ociepliły). Czerń najgorzej zachowała się na zdjęciu z iPhone’a 6 (wpadając w ciemną szarość), 5s i 6s wypadły tu zdecydowanie lepiej, nawet z lekkim wskazaniem na 5s.

Selfie

Kinga - selfie - MyApple Magazyn

Tak jak wspomniałam wyżej, Apple wprowadziło w ostatnim modelu lampę błyskową przednią. W zamyśle producenta jej użycie skierowane jest głównie do osób wykonujących autoportrety, potocznie zwane „selfie”, czytaj: do kobiet. Oglądając więc moje testowe selfie zrobione na modelach 5s i 6 w 100-procentowej skali, miałam ochotę powiedzieć: „Boże, jaka jestem brzydka!”, ale to, co zobaczyłam na zdjęciu z 6s, załamało mnie jeszcze bardziej - dzięki przedniej matrycy większej niż do tej pory (1.2M w 5S/6 vs. 5M w 6S) na fotografii widać wszystkie niedoskonałości skóry, jak i to, że mam niesymetryczne brwi. Załamka, nie kupujcie 6s, jeśli nie chcecie dowiedzieć się tego samego o sobie ;). Na szczęście lampa Retina Flash przy niezmienionym otoczeniu rozświetla twarz, magicznie wygładzając cerę i powodując, że selfie z 6s znów jest fajne :).

To, co jest zawsze pewne po premierze nowych iPhone’nów, to fakt, że Apple dba o ciągły rozwój aparatu w każdym z kolejnych modeli. Kamera jest dla producenta wisienką na torcie, omawianą niemal na każdej prezentacji nowej generacji smartfona Apple. Patrząc na wyniki powyższych testów, powiedzmy sobie jednak szczerze - gdyby pominąć powiększenie matryc i możliwość rejestracji materiału 4K, różnice praktyczne w codziennej fotografii są między modelami 6 a 6s dość symboliczne. Prawdziwą rewolucję zauważą natomiast posiadacze modeli 5s i starszych, począwszy od szybszego i dokładnego autofocusa, poprzez minimalne szumy, a skończywszy na pięknie odwzorowanych kolorach. Użytkownicy modelu 6, jeśli nie mają nagłej ochoty, by poczuć przedsmak świata czarodziejów z Live Photos, mogą spokojnie poczekać z resztą Mugoli na kolejną generację iPhone’a, tak jak zrobię to i ja. Może wtedy będzie jeszcze bardziej magicznie?

Archiwum wszystkich zdjęć wykonanych w trakcie niniejszego testu znajdziecie tutaj. Są to oryginalne, nieobrabiane i niekadrowane pliki, w takiej formie, w jakiej zostały zapisane przez aparat.

Artykuł został pierwotnie opublikowany w MyApple Magazynie nr 9/2015:

Pobierz MyApple Magazyn 9/2015