Sorry za opóźnienia, ale wiecie... SESJA i lenistwo
1.) Po raz kolejny słyszę pytanie - gdzież jest li ten kraj, w którym panują zasady tak przeze mnie chołubione? Nie mam pojęcia. Natomiast moje plany na przyszłość mają wiele wspólnego ze Zjednoczonymi (siłą) Państwami Ameryki Północnej - miejsce niedoskonałe, ale jak wszędzie w życiu "jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma"
2.) Czy moje poglądy są "klasycznymi libertariańskimi"? Sam nie wiem!

Aczkolwiek z tego ruchu na pewno wiele czerpię. Choć w głębi duszy czuję wstręt do przemocy i jestem za rozwiązaniami typowo wolnorynkowymi, to mój pomysł na Polskę jest opisywany jako bardziej konserwatywny liberalizm - czyli zachowanie podstawowych instytucji państwowych przy rządzie minimalnym.
3.) Zgadzam się oczywiście w sprawie prywatyzacji tzw "służby zdrowia", jednak uzasadniać swojego zdanianie mam w tej chwili ochoty
4.)
woocash pisze "Teoria teorią, a praktyka z USA pokazuje że ubezpieczalnie robią wszystko by zarobić, nie by pomóc...". Nie wie jednak, że jest to dla nas jak najbardziej korzystne!
Adam Smith napisał kiedyś
"Daj mi to, czego ja chcę, a otrzymasz to, czego ty chcesz [...] Nie od przychylności rzeźnika, piwowara czy piekarza oczekujemy naszego obiadu, lecz od ich dbałości o własny interes. Zwracamy się nie do ich humanitarności, lecz do egoizmu i nie mówimy im o naszych własnych potrzebach, lecz o ich korzyściach.".
Mechanizm ten jest zwany niewidzialną ręką rynku. Okazuje się, że dzięki chęci zysku takich korporacji jak McDonald's czy Apple otrzymujemy produkty odpowiadające szerokiej gamie klienteli.
Zresztą, jeśli nie zysk ma byc motorem napędowym postępu i wzrostu dobrobytu, to wracamy do wynalazków socjalizmu, państwowego państwa opiekuńczego, które "wie najlepiej"...
5.) Dalej
woocash pisze "Czy zezwalanie na propagowanie faszyzmu nie jest (nie zawsze, ale jednak) zezwoleniem na propagowanie idei lepszych, gorszych ludzi i eliminacji tychże?"
Osobiście nie popieram tego co twierdził Htler i dążyłbym do jego zdyskredytowania. Natomiast uważam, że miał prawo powiedzieć i propagować to co uważał. Gorzej, że w kochanej demokracji, jeśli ma się odpowiednią kupę ludzi za sobą, to można ZMUSIĆ resztę do życia wedle swoich zasad. I to jest problem. Nie jest problemem, że Hitler mówił to co mówił, ale to, że mógł zamieniać swoje słowa w czyny. Z tym trzeba walczyć.
Wolność Słowa to generalnie delkatny temat i baaaardzo szeroki. W USA widać można prowadzić propagandę faszystowską podobnie jak można spalić flagę państwową. Czy w związku z tym jest u nich więcej faszystów czy anarchistów niż u nas, gdzie jest to zakazane? Okazuje się, że nie.
Zresztą, polecam lekturę
tego artykułu. Dogłębna anliza musi być oczywiście długa, ale piszę do ludzi (ma nadzieję) ineligentnych, którzy nie czytają jedynie nagłówków i leadu
6.)
Koobson, dziękuję za "adwokaturę" - wnioski jakie wyciągasz z moich wypowiedzi są w większości wypadków czystą prawdą
7.)
woocash pisze "Problem jest tylko taki, że jest wiele osób które nie mogą, bądź nie chcą się przystosować do reguł życia społecznego".
Owszem i m.in. dlatego jestem w stanie pogodzić się na panowanie w Polsce państwa minimum, z ograniczonym rządem kierujacym takimi sprawami jak ochrona zzewnątrz (armia) i ochrona wolności i własności obywateli wewnątrz (policja, sądy). Jednocześnie jak największe pole manewru należy pozostawić po prostu ludziom - czyli mowy nie ma o zakazach posiadania broni czy o nieprawomocności wyroków sądów prywatnych.
Dalej
woocash: "i nie będą zwracali uwagi na warunki mówiące o wolności słowa z wyłączeniem sytuacji gdy narusza ona czyjeś dobra."
No właśnie! Piszesz o sobie! Nie zwracasz uwagę na to, że swoboda wypowiedzi to podstawa zdrowego systemu społecznego i kiedy tylko jakiś pogląd mógłby potencjalnie spowodować zagrożenie dla Ciebie, zaraz chcesz go cenzurować. To tak, jakby Stefan nakazywał cenzurę produktów MS, bo jeśli klienci je wybiorą to Apple zbankrutuje (więc MS jest dla Apple zagrożeniem, a ich produkty potencjalną utratą dóbr Apple!)
Zauważasz różnicę? Ja nie zakazuję mówienia o czymkolwiek tylko dlatego, że się z tym nie zgadzam albo się tego boję... Może powinniśmy zakazać kursów karate, bo mistrz bez problemu może zabić?
8.) Znowu
woocash, ech... "Rodzice zabraniają Ci pewnych rzeczy efektywnie ograniczając Twoją wolność, ale w wielu przypadkach robią to dla Twojego dobra."
Ale ja nie jestem dzieckiem! I nie zgadzam się na takie traktowanie przez państwo. Każdy jest kowalem swego losu. Zresztą, prawda jest taka, że państwowa pomoc jest zupełnie demoralizująca o czym wielokrotnie pisałem i znowu z leniswa porzucę temat w tym miejscu...
9.) Nareszcie ktoś inny
scurvy_shadow zarzuca nam, że nie możemy się na nic zdecydować. Zarzuca nam: "nie potraficie powiedziec JAK POWINNO BYC". Nie wiem jak "powinno być". Nikt na świecie nie wie! Każdy może próbować zastosować jedynie własną osobistą, subiektywną wersję świata. Dlatego uważam, że państwowe regulacje narzucające z góry dany pogląd są głęboko krzywdzące i nie powinny istnień. Mamy swoje sumienia, postępujmy według nich i ewentalnie starajmy sie wpływać na innych, by postępowali podobnie. Cenzura nie rozwiąże żadnego problemu, zwłaszcza, że trudno formować własne poglądy bez konfrontacji z innymi.
10.)
bobinoon, rzeczywiście ja i JKM mamy wiele elementów wspólnych w naszych wizjach świata, a jego blog czytam z dużym entuzjazmem

Hmm... Twoją uwagę uznaję więc za komplemet!
Natomiast potem piszesz "Cóż macie do do tego prawo, ale pamiętajcie że na tym świecie żyją też inni którym takowe by nie odpowiadały, wszystko trzeba pogodzić.
Więc nie piszcie "powinienem mieć prawo do czegoś i #### wam w $$$$, Ja tu jestem Panem".
W 100% się zgadzam! Dokładnie, nie narzucajmy swoich poglądów innym. To, że uważasz faszyzm za zły, nie oznacza, że masz prawo zabronić mi mówić o nim! To, że badania mówią, że pasy bezpieczeństwa ratują życie kierowców nie oznacza, że masz prawa mi nakazać je zapinać. To nie TY jesteś Panem mojego życia. Ja o nim decyduję. Zresztą socjalizm walczy z problemami nieistniejącymi w innych systemach... Jakby drogi były prywatne, to właściciel myślałby o rozwiązaniu, które kierowcy chętnie by kupili, a nie cały naród (w tym osoby niezmotoryzowane) i banda urzędasów wołająca o forsę ukradzioną mojej babci, która samochodem nie jeździ...
Co do psa. Tu się sprawa komplikuje, bo dochodzimy do
pytania o sen życia 
Wybaczcie, ale napiszę później. Już zmęczony jestem