Apple przyznało się do "błędu roku 1970", powodującego zablokowanie się urządzenia po ustawieniu w nim daty z przedziału od 1 stycznia do maja tego właśnie roku. I choć nie do końca wiadomo, co Apple zamierza zrobić z zablokowanymi w ten sposób telefonami, to już teraz w sieci pojawiają się informacje, że w niektórych salonach firmowych są one wymieniane na nowe. I tutaj trzeba moim zdaniem postawić pytanie, czy Apple powinno wymieniać zablokowane w ten sposób urządzenia?

Czy za wszystkie błędy trzeba płacić?

"Błąd roku 1970", jak go sam określam, to bez żadnych wątpliwości wina Apple, a dokładnie programistów systemu iOS. Ktoś nie dopatrzył tego, jak w różnych strefach czasowych iPhone będzie się zachowywać po ustawieniu wspomnianej daty, czyli punktu zerowego wewnętrznego zegara urządzenia. Apple mogło sobie nie zdawać sprawy z istnienia tego błędu, bo kto normalnie korzystający z iPhone'a bez jakiejś wyraźnej potrzeby ustawiłby taki czas i datę w swoim telefonie? Mamy przecież rok 2016. Tak czy inaczej, wina leży po stronie Apple. Czy jednak większa część winy nie leży jednak po stronie użytkowników, którzy zdecydowali się na taki ruch?

Kwestia sumienia

"Błąd roku 1970" nie jest wirusem, nie można go też porównać do mocno w swoim czasie wyolbrzymionego problemu roku 2000 (po przekroczeniu tej daty komputery PC miały zacząć szaleć). Rok 1970 był już dawno - podejrzewam, że większości czytających te słowa nie było wtedy jeszcze na świecie, tak jak i mnie. Aby wskutek tego błędu zablokować iPhone'a, trzeba dwukrotnie ręcznie zmienić datę i samodzielnie zresetować iPhone'a. Trudno tutaj mówić o przypadkowym naciśnięciu jakiegoś klawisza ekranowego czy równie przypadkowego aktywowania jakiejś funkcji. Ofiarą można zostać właściwie tylko na własne życzenie. Czy zatem samodzielne i w pełni świadome zablokowanie swojego iPhone'a, wykorzystując wspomniany błąd systemowy, licząc na to, że Apple wymieni urządzenie na nowe, z nieporysowaną obudową czy ekranem, jest uczciwe? Moim zdaniem nie jest.

Ofiary

Zgoda, błąd leży w systemie, co jest niewątpliwie winą Apple, ale jak pisałem, nikt normalny nie będzie korzystał z iPhone'a z ustawioną datą 1 stycznia 1970 roku. Poza tym nikt wcześniej nie słyszał o tym błędzie - znaczy to, że nikt tej daty nie ustawiał. Kiedy sprawa wypłynęła, nagle pojawiły się jego tzw. ofiary, choć ja tym mianem nie nazywałbym osób, które zablokowały telefon, licząc na wymianę na identyczny, ale nowy model. Ofiarami własnej ciekawości można oczywiście nazwać osoby, które zablokowały telefon, bo chciały się same przekonać, czy wspomniany błąd faktycznie występuje w systemie. W tym jednak wypadku robiły to także w pełni świadomie.

Jedynymi ofiarami, a właściwie ofiarami losu, są osoby, które dały się nabrać na pojawiające się w sieci grafiki sugerujące, że wpisując tę datę można odkryć nowy tryb pracy urządzenia, imitujący klasycznego Macintosha. Nazywam je ofiarami losu, bo to przecież ten sam typ osób, które sprawdzały wodoszczelność urządzenia, po tym jak w sieci pojawiły się żarty, że wprowadziła ją jedna z aktualizacji iOS 7.

Klient nasz pan

NIe wiem, czy Apple zdecyduje się na wymianę zablokowanych przez użytkowników iPhone'ów. Pewnie tak, bo błąd tkwił przecież w systemie. Nie zdziwiłbym się jednak, gdyby urządzenia te były serwisowane na miejscu. Podobno wystarczy odłączyć zasilanie od płyty głównej iPhone'a, by wewnętrzny zegar został zresetowany i urządzenie zaczęło znowu działać. Takie rozwiązanie byłoby z pewnością jakimś kompromisem.

MyApple Daily w iTunes Store.