@kozjukent Też tak mam. Na szczęście coraz rzadziej.
@zbynio4 Daremny trud. Ten autor nie zwraca uwagi na wytknięte niedbalstwo.
A jakie jest oprocentowanie tego "konta nachylenia" panie Świątek?
@croc Dawno nie przeczytałem kretynizmu tak oderwanego od meritum, złożonego z inwektyw podyktowanych bezradnością wobec bezlitosnej wymowy faktów.
Bardzo trafne spostrzeżenia. Jest tyle dziedzin, w których Apple definitywnie oddało pole w zastosowaniach komercyjnych na rzecz picu i pro namiastek, że głowa boli. Skutek? Z komputerów Apple nadal da się korzystać w zastosowaniach komercyjnych, ale pod warunkiem nafaszerowania ich rozwiązaniami firm trzecich, których optymalizacja pod macOS pozostawia wiele do życzenia. Świetnie się na nich konsumuje treści w trybie klienta, ale do udostępniania treści nadają się coraz słabiej, a w bardziej złożonych środowiskach w zasadzie wcale. W wielu przypadkach nawet zażyłość z terminalem nie pozwala rozwiązać bałaganu, jakie macOS potrafi zrobić z prawami własności i prawami dostępu do współdzielonych zasobów na dyskach.
@sportpoz1 Masz rację, to jest wyjątkowe crapware. Jedyne co czyści, to portfele naiwnych. Ten program, który robi w systemie i na dysku nie-wiadomo-co po pozwoleniu przez użytkownika na wszystko, potrafi w minuty wywalić w kosmos instalacje działające wcześniej latami bez niego.
@zakino To jest jakaś?
@fabric Do bylejakości możemy więc dołożyć jeszcze arogancję, która wiele wyjaśnia. Spróbuj więc zrozumieć, że jako potencjalny odbiorca Twojej twórczości mam prawo mieć o niej własna opinię i np. wytupać i wygwizdać marne widowisko, a nawet żądać zwrotu za bilet. Zarobkowe wystawianie się na pokaz ma swoją cenę i może przynieść efekty czasami trudne do przełknięcia, jeżeli pokaz okazuje się lipny. Chcesz mieć rzeczywistą kontrolę nad odbiorem swoich dzieł, zamiast mierzyć się ze skutkami ich darmowej prezentacji w gąszczu reklam? Nic prostszego, jak zacząć pobierać opłaty za dostęp i zmierzyć się z ich rzeczywistym odbiorem. Nie tylko bowiem prezentowane dzieło ma swoją cenę, ale i uwaga odbiorców. Żeby ją kupić, nie wystarczy pokazywać coraz więcej bylejakości w coraz większej oprawie z kolorowych reklam. ps. Na ten portal zaglądam już tylko z jednego powodu - całkiem sporo komentarzy pod tekstami zawiera ciekawe spostrzeżenia i wzmianki, których trudno się doszukać w redakcyjnych "dziełach".
@fabric Cóż, mogę to powtórzyć jeszcze raz: ten portal z założenia chce zarabiać na treściach, jakie publikuje. Niezbędny do tego przychód generuje z wyświetlania reklam - gapienie się na nie i klikanie przez odwiedzających to ekwiwalent gotówki za kupno towaru, jakim są te treści. Cały problem jednak w tym, że prowadzący portal - jako sprzedający - oferują coraz więcej topornie przepisywanego i tłumaczonego chłamu zamiast wartościowych treści, zawyżając przy tym nieprzyzwoicie cenę swojego towaru przez nadreprezentację reklam, kryptoreklam i artykułów sponsorowanych na każdej stronie. I tak jak wolno sprzedawcy zawyżać cenę za kiepski towar (chociaż to nie fair wobec klientów), tak potencjalnym nabywcom wolno odmówić zapłaty za wciskane buble. A że jest wśród nich spore grono ludzi pamiętających czasy świetności tego portalu, nic dziwnego że zżymają się na jego januszowy model biznesowy, przez który ta świetność została pogrzebana.
@fabric Ten portal nie jest blogiem, ale publikacją wydawnictwa ciągłego, periodycznego, publikowanego pod niezmienionym tytułem, jako powiada wikipedia. Jest więc po prostu netowym czasopismem, do którego czytania i krytycznego oceniania jest uprawniony każdy czytelnik - zwłaszcza taki, który z godnie z regulaminem tego czasopisma, dokonał rejestracji i nie zamieszcza treści wykluczonych regulaminem forum. Nie jest winą czytelników, że wydawnictwo z długą tradycją i sporymi zasługami dla jabłkowego ekosystemu zeszło na psy i stało się żenującym, reklamowym potykaczem do generowania klikbajtów. Co gorsza, za wabik wykorzystywane są publikacje na tak żenująco podłym poziomie merytorycznym i warsztatowym, że budzą odruch wymiotny. Najkrócej mówiąc, chcesz zarabiać na reklamach - wieszaj je na czymś, co jest wartością samą w sobie , a nie tylko prymitywnym wabikiem Januszy biznesu, do tego niechlujnie spolszczonym przez automat.
Gość w kilku słowach spalił całą forsę, jaką Apple wydało dotąd na zakiszenie problemu wadliwych klawiatur na marginesie zainteresowania szerokiej publiczności. I nawet najbardziej miodne klawiatury nie uchronią ich przed famą, że mogą być wadliwe. Ot, taka cena zbyt długo uprawianego kunktatorstwa.
Apple TV+ jest bezużyteczne biorąc pod uwagę to, co oferuje. Obecnie mniej więcej na równi z okularami 3D dodawanymi kiedyś do telewizorów - bajer do oglądania niczego.
@Szemot Minusujący widzą przerost formy nad treścią. Zwłaszcza, że wiedzą, że do podłogi za 400 zł wystarczy olej po kilkadziesiąt złociszy za litr albo wosk za nieco więcej. I rzeczywista cena tej konserwacji ma się nijak do cen wynalazków oferowanych nowobogackim amatorom wszystkiego najlepszego, na co ich stać (albo i nie, jak jadą na kredytach). Ale kto zabroni bogatemu?
Zastanawia mnie brak Mini w tej dętej promocji.
Będzie, wszystko będzie. A może nawet więcej, jak samsung albo inny huawei nie zrobi tego wcześniej.
@kristof461 Kompletnie nie masz racji. A przy tym, przez ignorowanie obowiązujących zasad interpunkcji, sam manifestujesz spore braki bądź zwykłe niechlujstwo w posługiwaniu się pismem.
@Snipper42 Bo obecnie główną grupą docelową nie są świadomi użytkownicy, wyczuleni na rzeczywistą poprawę wydajności i troskę o stabilność. Oferta jest krojona na miarę "konsumentów" właśnie emoji i podobnych ficzerów bez sensu, zaśmiecających system.
@Filip454 To prawda. Ówczesna rewolucja w dizajnie Apple odstawiła całą konkurencję o lata świetlne.
@Michel_W Ironia jest jak najbardziej cywilizowanym sposobem walki z fuszerką. Zwłaszcza uprawianą z warunkach uporczywej recydywy.
@Michel_W Po pierwsze: art na pierwszej stronie portalu podobno technologicznego to nie komentarz wysmyrany na telefonie w kolejce podmiejskiej. Po drugie: autorzy i redaktorzy tej elektronicznej wersji gazety tematycznej, robiąc ją dla nas z masą literówek i merytorycznych błędów (spowodowanych zwykle kompletnym brakiem krytycyzmu wobec tłumacza online) sami proszą się o uszczypliwe docinki. W prasie, jeszcze papierowej, jaką ja pamiętam, tak żenujący poziom braku merytorycznej rzetelności, a przy tym nieporadności językowej i niechlujstwa w redagowaniu tekstów, były nie do pomyślenia. Na szacunek zwykle trzeba zasłużyć, a nie domagać się go, żeby przykryć wtopę.
"...aparaty, w jakie wyposażają swoje urządzenia producenci smartfonów, dorównują często MOŻLIWOŚCIĄ wspomnianego sprzętu stricte profesjonalnego." Polska język trudna język...
@Jakuku Nie powierzać danych wyłącznie iCloud: albo dodatkowo inna chmura, albo większy względnie dodatkowy dysk/nas, a najlepiej jedno i drugie. I regularne wykonywanie kopii wszystkiego, na czym nam zależy. Bez tego kanał, jeżeli Apple zablokuje ID.
@Iro Niestety, oferta Apple oparta jest na kompletnym ignorowaniu tej zasady. Przeciętny użytkownik korzystający ze wszystkich "dobrodziejstw" iCloud najczęściej nawet nie zorientuje się, że np. robione sumiennie backupy mogą być z tego powodu dalece niekompletne bez ręcznej synchronizacji fotek i dokumentów przeniesionych "wygodnie" do chmury. A takiej synchronizacji przecież nie robi, dlatego że zgodził się na przeniesienie wszystkiego do iCloud, bo pojemność jego iSprzętów jest zbyt mała.
@cooper69 I słusznie. Tyle, że Apple takich niedowidzących ma w tyle, niestety.
Jak może nazywać się kolejny macOS?
Mnie wystarczą numerki. Nazwy własne dla kolejnych wersji systemów Apple straciły sens mniej więcej od Mountain Lion, czyli odkąd solidne modernizacje systemu co dwa lata zostały zastąpione średnio dopracowanymi aktualizacjami co rok, oferowanymi jako nowe wersje. Poza tym, co z nazwami dla kolejnych wcieleń pozostałych OSów? Nazwa rodzajowa z numerkiem jakoś wystarcza i nie ma parcia na nadawanie im co roku nowych imion.