Kilka dni temu informowaliśmy was o tym, że wdowa po zmarłym prezesie firmy Apple, delikatnie mówiąc nie była zachwycona ideą filmu bazującego na biografii autorstwa Waltera Isaacsona i starała się nie dopuścić do jego powstania. Wtedy też wspominaliśmy również o opiniach Tima Cooka, który nazwał film "oportunistycznym", oraz Steve'a Wozniaka, któremu obraz stworzony przez Boyle'a bardzo przypadł do gustu. Teraz przyszła pora na zapoznanie się z opiniami kolejnych osób, które miały okazję poznać Jobsa zarówno na gruncie zawodowym jak i prywatnym.

Jedną z takich osób był właśnie Andy Hertzfeld, który w latach osiemdziesiątych pracował w Apple jako członek zespołu odpowiedzialnego za pierwszy komputer z serii Macintosh i który podobnie jak Wozniak pomagał przy tworzeniu filmu jako konsultant. Hertzfeld, który miał okazję oglądać film jeszcze przed jego oficjalną premierą, stwierdził że scenariusz napisany przez Sorkina tak mocno odbiega od rzeczywistości, że trudno byłoby znaleźć w nim chociażby jedną scenę wiernie odtwarzającą autentyczny przebieg wydarzeń, nie wspominając już o tym, że niektóre sytuacje przedstawione na ekranie zostały najzwyczajniej w świecie zmyślone. Hertzfeld przyznał jednak, że ta swoista licentia poetica pozwoliła twórcom filmu na zobrazowanie pewnej "głębszej prawdy" o osobowości Jobsa, której nie udałoby się uchwycić trzymając się sztywno faktów. W wywiadzie udzielonym Re/Code wspomniał on też o tym, że gdy zwrócił reżyserowi uwagę dotyczącą wyraźnych odstępstw od faktów, ten odpowiedział mu, że "to ma być obraz, a nie fotografia".

Kolejnym znajomym Jobsa który postanowił wypowiedzieć się publicznie na temat nowego filmu jest John Sculley, pełniący w latach 1983 - 1993 rolę dyrektora generalnego Apple, którego współpraca z Jobsem pełna była zarówno wzlotów jak i upadków (warto wspomnieć chociażby o tym, że to właśnie on bardzo mocno przyczynił się do odejścia Jobsa z Apple w roku 1985). Sculley przyznał, że film bardzo mu się podobał, jednak zaznaczył on też, że obraz stworzony przez Boyle'a pokazywał tylko jedną stronę charakteru Steve'a. Według byłego dyrektora Apple Jobs rzeczywiście potrafił być pełnym zapału perfekcjonistą ale posiadał też o wiele łagodniejszą stronę. Sculley twierdzi, że młody Jobs z którym miał on okazję pracować był naprawdę sympatycznym człowiekiem obdarzonym wielkim poczuciem humoru, który bardzo troszczył się o ludzi ze swojego otoczenia, jednak ta strona jego osobowości nie została przedstawiona w filmie. Sculley był też kolejną osobą która zwróciła uwagę na duże odstępstwa od faktów, zaznaczając, że po tym jak Jobs odszedł z Apple rozmawiali ze sobą tylko raz (w filmie spotykają się dwa razy), a ich spotkanie miało zupełnie inny przebieg niż te przedstawione na filmie.

Źródła: Re/Code, The Wall Street journal