W obiektywie duszy
Chwile, momenty, wspomnienia, czasem widziane jak przez mgłę, innym razem jak gdyby wydarzyły się dosłownie przed chwilą. Zapachy, dźwięki, obrazy, które pozostawiły w nas trwały ślad, zmieniając na zawsze to, kim byliśmy, odciskając w pamięci piętno trwałe niczym blizna. Przypominamy sobie o nich w różnych momentach, niekoniecznie wtedy, kiedy chcemy. "Rok 1990/lato - wakacje nad jeziorem", "Impreza na działkach", "Wesele kuzyna". Albumy, klasery, koperty, pudełka po bombonierkach. Stare zdjęcia, przezrocza, negatywy.
Strona 2 z 2
Dzisiejsze zdjęcia to jednak już nie tylko dostojne obrazy ze specjalnych okazji, z przygotowanymi i upozowanymi na tę okoliczność ludźmi, ale przede wszystkim migawki naszego codziennego życia. Poranne selfie po nowym mejkapie, kawa, widoczek zza szyby auta, stos papierów w pracy, lunch w modnej kawiarence, sukienka w przymierzalni, martwa natura z serialem w TV na tle stóp i kieliszka wina, zachód słońca, okładka ulubionej książki do poduszki. Okruchy każdego z pochłanianych w biegu dni, momenty, które sprawiły, że warto je pamiętać.
Nie wiem, czy to dzięki zdjęciom w telefonie, czy też może przez to, że nie jestem już dzieckiem, ale właśnie ostatnie lata pamiętam najlepiej. Łatwiej sięgnąć mi po telefon i poprzeglądać zdjęcia, niż szukać ich w albumie, co z kolei ma jednak niezaprzeczalnie większy urok. Fotografujemy całe swoje otoczenie - niebo, budynki, kałuże, drzewa, starszą panią na ławeczce, obce dzieci bawiące się przy fontannie, jedzenie. Czy to jednak wszystko z tego powodu, że wpada nam to w oko i chcemy zachować te widoki dla potomnych niczym rodzinny zjazd z 1994? Nie, to dlatego, że publikujemy je w mediach społecznościowych, chwalimy się nimi, bo czujemy, że udało się nam przeżyć lub stworzyć coś fajnego. Coś, czego przed nami nie zrobił nikt inny. Zdjęcia nie leżą już w pudełku, ale są oglądane i oceniane przez obce osoby, przez co z pozoru zwyczajne momenty awansują do rangi bardziej wyjątkowych.
Czy jednak zdjęcia, które teraz robimy i zbieramy do swojej "starej szafy", będą mieć nadal taką nutkę magii, nostalgii i czy wzruszymy się przeglądając je na ekranie komputera? Nie wiem. Jesteśmy pokoleniem, które każdego dnia testuje, sprawdza, przyswaja tak ogromną ilość nowości, że może nam na to nie starczyć czasu. Jednak fakt, że możemy dziś utrwalić literalnie każdą chwilę naszego życia, powinien być znaczną zachętą, by choć próbować zbierać te momenty, które będą namiastką dawnych "zdjęć z pudełka". Uczmy się fotografii mobilnej, pamiętając o tym, że mamy przy sobie najlepsze aparaty na świecie. Bo tak naprawdę nie ważne, czym i jak fotografujemy, to czego na zdjęciu nie będzie widać (szczęścia, miłości, smutku, radości...), nigdy nie sfotografujemy aparatem, ale wyłącznie duszą.