Gdy miejsca zabraknie czyli JetDrive Lite Transcend jako pełnoprawny dodatkowy dysk
Pewnie nie tylko ja chciałem zaoszczędzić na lepszy procesor oraz RAM i zamówiłem MacBooka z małym dyskiem SSD. I nie był to zły pomysł (przy ograniczonych środkach).
Ponieważ i tak mam bibliotekę iTunes i iPhoto (teraz już „Zdjęcia”) na NAS QNAP to udawało mi się utrzymywać 10-40 GB wolnego miejsca na dysku SSD 120 GB w moim MacBook Air z połowy 2013. Ale często musiałem się nagimnastykować.
Oszczędności
Kupując Air'a maiłem określoną kwotę, a chciałem aby wystarczył mi na jak najdłużej (poprzedni MacBook wytrzymał 6 lat). Zdecydowałem się, kosztem wielkości dysku na 8 GB pamięci RAM (konieczność) i procesor i7 (bardzo dobry wybór). W domu (firmie) nie mam problemu z danymi ale w terenie czasem doskakiwał brak sensownego dostępu do zewnętrznych pamięci masowych na jakich mam sporo danych.
Panaceum
Lekarstwem na te bolączki i kilka innych stał się JetDrive Lite firmy Transcend.
Jest to wyrafinowana adaptacja pomysłów jakie zaczęły się pojawiać zaraz po wprowadzeniu MacBooków że slotem na karty SD. Wyrafinowana bo idealnie dopasowana do danego modelu MacBooka. Wystaje nie bardziej niż na 0,5 mm (dzięki czemu daje się ją wyjmować bez dodatkowych narzędzi - chyba, że obgryzamy paznokcie) nie przeszkadzając w żaden sposób w używaniu i przenoszeniu MacBooka.
JetDrive Lite 130 w slocie
I tu należy się mała uwaga… Transcend oferuje 4 wersje JetDrive Lite idealnie dopasowane do różnych wersji MacBooków (Air, Pro, Retina) zależnie od modelu i roku premiery.
Tabelę wersji znajdziecie tu: JetDrive Lite.
Do testów dostałem wersję dla MacBooka Air 13" czyli JetDrive Lite 130 128 GB. Pasuje ona do wszystkich „Air” 13" od 2010 roku do najnowszych z 2015. Wersje różnią się wyłącznie obudową więc można przyjąć z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, że moje wrażenia da się przenieść bezpośrednio na inne modele MacBooków że slotem SD i USB 3.0.
Praktycznie niezauważalna, a działa
Jak już pisałem karta JetDrive Lite 130 128 GB jest po wsadzeniu w slot SD praktycznie niezauważalna. Możemy jej obecność wyczuć palcem lub poznać po czarnym kolorze w slocie na karty SD.
Zaskoczeniem było to, że firmowo, choć karta jest przeznaczona dla Maków, zaformatowano ją w FAT czyli uniwersalnym formacie bardziej znanym w świecie Win-PC. Pierwsze co zrobiłem to za pomocą Narzędzia Dyskowego przeforamtowałem ją na natywny HFS+. Ma to też zauważalnie korzystny wpływ na szybkość pracy karty z małymi plikami.
Osiągi i działanie
Zgodnie z obietnicą Transcenda zamieszczoną na pudełku JetDrive Lite jest (jak na karty SD) bardzo szybka. Potwierdziły to testy zarówno dla dużych plików jak i dla drobnicy.
Bez problemów osiąga 63 MB/s przy zapisie i 91 MB/s przy odczycie danych. Warunkiem jest posiadanie MacBooka z kontrolerem USB 3.0 do jakiego wewnętrznie jest podłączony czytnik kart SD. Starsze komputery z USB 2.0 będą maiły transfery na poziomie 30-40 MB/s.
Te prędkości w zestawieniu z 780–480 MB/s jakie osiąga dysk SSD wbudowany w mojego MacBooka Air wydają się mizerne ale jeszcze niedawno pracowałem na komputerze z magistralą SATA I i dyskami osiągającymi w porywach do 130 MB/s. No i pamiętajmy, że „czas dostępu” kart SD jest prawie tak dobry jak dysków SSD.
Zaraz po pierwszych testach zainstalowałem na JetDrive Lite system bo zawsze dobrze jest mieć pod ręką coś „na zapas” zwłaszcza jak się jest takim eksperymentatorem jak ja.
Tu mała dygresja: wiele osób powątpiewało w wygodę pracy z systemem uruchomionym z dysku SD nawet tak szybkiego jak JetDrive Lite… nie mieli racji! Oczywiście przy niemal 8–krotnie mniejszych transferach musi być wolniej ale nadal całkiem wygodnie.
Trochę liczb (prędkość uruchomienia MacBook Air i7, 1,7 GHz, 8 GB RAM, OS X 10.10.3) :
- Wbudowany SSD 120 GB: 24 sek.
- Seagate Video 3,5" HDD 2 TB, 7200 na SATA III Thunderbolt: 58 sek.
- JetDrive Lite 130 128 GB: 55 sek.
Podobnie z uruchamianiem programów. Takie kilkugigabajtowe kobyły jak XCode czy iMovie uruchamiały się tylko ~1,5 raza wolniej (np. iMovie zamiast jednego „hopka” potrzebował półtora podskoków ikonki w Docku).
JetDrive Lite: do czego mi się przydał najbardziej
Poza miejscem na awaryjny i testowy system z racji całkiem zadowalających osiągów wykorzystałem go do przechowywania rzadziej używanych aczkolwiek „wielkich” programów. Od razu odzyskałem 15 GB z mojego dysku systemowego. Załadowałem też na niego elementy graficzne i filmowe jakie często używam przy montażu moich „dzieł”. Nawet montaż wideo na bibliotece iMovie z dysku SD Transcenda nie denerwował. Materiał się nie przycinał w jakiś irytujący sposób (pracowałem na plikach HD z iPhone). Oczywiście na wbudowanym SSD jest wygodniej ale na JetDrive Lite nie ma co narzekać.
Poza większymi dokumentami jakich z racji braku miejsca nie mogłem „brać że sobą” i czasem bardzo doskwierał mi ich brak „w terenie” czy na wyjazdach, znalazło się miejsce i na moją bibliotekę iTunsa.
Robiłem też testy że starą biblioteką iPhoto skonwertowaną na „Zdjęcia” (główna ma 200 GB i się nie mieści). Pracowało się z nią bez zauważalnych różnic czy była na SD Transcenda czy na SSD Air'a.
Na koniec zostawiłem wady… znalazłem dwie. Jedna malutka jak wystający element JetDrive Lite. Bez paznokci nie udaje się jej łatwo wyjąć. Druga wada to odmontowywanie dysku SD gdy MacBook wchodzi w stan uśpienia. Czasem nie wystarczało wyjęcie i włożenie karty i aby została ponownie zobaczona przez system konieczny był restart. Nie jest to wina JetDrive Lite to standardowe zachowanie OS X. Transcend dostarcza specjalne narzędzie dla swoich dysków JetDriveToolbox, które ma opcję wyłączania możliwości wejścia w stan pełnego uśpienia systemy gdy karta jest zamontowana i to wystarcza aby zapobiec niechcianym odłączeniom karty. Program posiada również funkcję odzyskiwania danych z kart SD.
Podsumowanie
JetDrive Lite można spokojnie polecić wszystkim posiadaczom MacBooków z czytnikami SD i USB 3.0, którym brakuje miejsca na wbudowanych dyskach. Szybkość pracy jest całkowicie zadowalająca, a w wielu przypadkach nie widać różnicy.
Karty występują w dwóch wariantach pojemnościowych 128 GB i 64 GB, te większe można w Polsce kupić w granicach 400 zł brutto.
fot. własne