Cyberpunk 2077 to gra, o której napisano już wiele, choć ja jeszcze nie miałem okazji podzielić się swoimi wrażeniami. Bez wątpienia, mimo nieco burzliwego i kontrowersyjnego startu, gra jest świetna i wracam do niej co jakiś czas. Do niedawna grałem w nią tylko na konsoli. Dużym zaskoczeniem było dla mnie ogłoszenie wersji dla Maca przez CD Projekt Red i Apple. Przyznam szczerze, bardzo się obawiałem – z portami gier na Maca bywało w przeszłości, jeszcze w erze Intela, różnie. A przecież Cyberpunk 2077 to ogromnie rozbudowany świat i świetna grafika. Co więcej, chciałem go testować nie na najnowszym modelu Maca, ale na moim 14-calowym MacBooku Pro z czipem M2 Pro. Ciekawość oraz chęć powrotu do mrocznego Night City wzięły jednak górę.

Night City

Skoro wcześniej nie miałem okazji podzielić się z Wami moimi wrażeniami z tej gry, czas to nadrobić. Akcja gry rozgrywa się w stosunkowo niedalekiej przyszłości – w roku 2077 (z retrospektywnymi epizodami osadzonymi kilkadziesiąt lat wcześniej) – w fikcyjnym Night City, położonym w wolnym stanie Północnej Kalifornii.

Pod względem wizualnym i dźwiękowym miasto bardzo przypomina mi Los Angeles z klasyki cyberpunku – filmu Blade Runner w reżyserii Ridleya Scotta. Mam wrażenie, że niektóre dźwięki w grze są bezpośrednio inspirowane tym filmem (np. charakterystyczny dźwięk maszyny do powiększania fotografii), nie mówiąc już o postaciach. Misty z Cyberpunka 2077 wygląda niemal identycznie jak replikantka Pris z Blade Runnera, a jeśli się postaracie, znajdziecie w Night City także zmarłego Roya Batty’ego. Odniesień do filmów i kultowych gier jest w Cyberpunku 2077 jeszcze więcej.

Night City to ogromny, otwarty i tętniący życiem świat, pełen postaci niezależnych, dzięki czemu poruszanie się po nim nie jest nudne. Często, jeśli mam czas, przemierzam Night City pieszo, by „zwiedzać” ten „nowy, wspaniały świat”. Mieszkańcy tego świata – w tym główny bohater V i jego przymusowy towarzysz Johnny Silverhand (w którego wcielił się Keanu Reeves) – są bardziej cyborgami, z różnego rodzaju ulepszeniami i wszczepami, które pozwalają lepiej funkcjonować, walczyć czy hakować systemy.

Na gracza czeka nie tylko główny wątek fabularny, ale także masa misji pobocznych. Night City to miejsce, którym trudno się znudzić. Warto też wspomnieć, że wersja Ultimate zawiera dodatek Widmo Wolności, który znacząco rozszerza fabułę i obszar, po którym porusza się gracz.

Przechodząc grę kolejny raz, można docenić, jak wielkim wyzwaniem była jej realizacja i ile problemów musiała pokonać ekipa CD Projekt Red. Nic dziwnego, że prace nad grą trwały latami. Za każdym razem przekonuję się, że warto było czekać. Ale czy warto było czekać również na wersję dla Maca?

Cyberpunk 2077 na Macu

Gaming na Macu – moim zdaniem – zaczął naprawdę mieć sens dopiero wtedy, gdy firma przeszła na własne układy Apple Silicon z rodziny M. Skok wydajności, jaki oferowały w porównaniu z układami Intela, był ogromny. Początkowo miałem nawet żal do Apple, gdy Mac mini z M1 i 16 GB RAM „zjadał na śniadanie” mojego wypasionego, trzykrotnie droższego MacBooka Pro na Intelu. Ostatecznie jednak przesiadka na autorskie układy wyszła nam wszystkim na dobre, a wprowadzenie trybu gry w macOS otworzyło drogę do prawdziwego gamingu na Macu.

Mimo że testowałem już kilka dużych tytułów na moich Macach z Apple Silicon, miałem obawy, czy mój MacBook Pro z M2 Pro poradzi sobie z Cyberpunkiem 2077.

Na szczęście programiści z CD Projekt Red znają się na rzeczy. Gra działa znakomicie nawet na moim kilkuletnim komputerze. Owszem, ray tracing jest dostępny dopiero na układach M4 Pro, ale to w niczym nie przeszkadza. Pod względem graficznym Cyberpunk 2077 na moim MacBooku Pro z M2 wygląda świetnie i działa niezwykle płynnie. Gra sama dostosowała ustawienia do możliwości komputera i nie doświadczyłem ani jednego zacięcia.

Wrażenia z grania na Macu są bardzo dobre – zarówno pod względem płynności, grafiki i dźwięku, jak i pracy samego komputera. MacBook Pro nie nagrzewa się znacząco nawet podczas dłuższych sesji. Można grać zarówno z wykorzystaniem myszki i klawiatury, jak i podłączyć kontroler – ja używam pada od PlayStation 4.

Cyberpunk 2077: Ultimate to wzór dla całej branży gamingowej, jak powinno się przygotowywać wersje dużych gier na Maca. Jeśli więc zastanawiacie się, czy warto kupić Cyberpunk 2077: Ultimate w App Store i grać na Macu – odpowiem krótko: warto!

Artykuł ukazał się w MyApple Magazynie nr 4/2025

Pobierz MyApple Magazyn nr 4/2025