Test słuchawek Fresh'n Rebel Clam Core
Kilka miesięcy tem w ofercie dobrze znanej czytelnikom MyApple niderlandzkiej marki Fresh'n Rebel pojawił się uzupełniający całą serię Clam niedrogi model słuchawek wokółusznych Clam Core. W ostatnich tygodniach miałem okazję je testować.
Pisałem już wielokrotnie, że lifestyle'owa przecież marka Fresh'n Rebel potrafi zaskakiwać brzmieniem swoich produktów audio, oczywiście w odpowiedniej dla każdego z nich półce cenowej. Tym razem przy cenie 219,90 zł jest to produkt, na który mogą sobie pozwolić klienci z niższym budżetem. Związane są z tym pewne kompromisy, ale czy dotyczą one najważniejszego, czyli brzmienia? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie poniżej.
Produkty Fresh'n Rebel cechują się wyrazistym i rozpoznawalnym wzornictwem. Moim zdaniem trudno pomylić je z produktami innych marek. Nie inaczej jest w przypadku słuchawek Clam Core. Sprawiają one wrażenie niedużych, jak na model wokółuszny. Co ważne jednak muszle są na tyle duże, że mieszczą się pod nimi wygodnie moje uszy (myślę, że standardowych rozmiarów jak na człowieka stosunkowo dużego). Poduszki, obszyte tak jak spód pałąka, ekologiczną skórą bez problemu je okalają. Co ważne, słuchawki oferują całkiem niezłe pasywne tłumienie hałasu – odcinając użytkownika od dźwięków otoczenia. W moim przypadku był to np. dość głośny wodny klimator. To dobre pasywne tłumienie to niewątpliwa zaleta słuchawek Clam Core, gdyż nie są one wyposażone w system aktywnej redukcji hałasu.
Muszle umieszczone na widełkach obracają się w zakresie około 45° w osi poziomej i nieco ponad 90° w osi pionowej. Dodatkowo można je „złamać” tak by wygodnie schować je do torby czy plecaka.
Przyciski sterowania odtwarzaniem oraz ukryte pod silikonową zaślepką gniazdo umieszczono na krawędzi prawej muszli. Klawisze sterowania umieszczone są tak, by można było mieć do niech wygodny dostęp kciukiem prawej dłoni. Środkowy przycisk pozwala nie tylko na rozpoczęcie czy wstrzymanie odtwarzania, można też za jego pomocą, przyciskając go trzykrotnie, wywołać asystenta głosowego – Siri lub asystenta Google. Clam Core wykrywają zdjęcie lub założenie słuchawek na głowę i odpowiednio wstrzymują lub wznawiają odtwarzanie. Funkcja ta działa poprawnie i reakcja jest właściwie natychmiastowa. Słuchawki wyposażone są też w mikrofon z redukcją szumów, który bardzo dobrze sprawdza się podczas połączeń głosowych.
Producent deklaruje 45 godzin pracy tych słuchawek na jednym ładowaniu i faktycznie mniej więcej tyle czasu można z nich korzystać bez podłączania ich do ładowarki. Ich pełne naładowanie zajmuje około trzech godzin.
Najważniejsze jest oczywiście brzmienie i pod tym względem to bardzo dobry produkt w swojej klasie. Pewnie, że nie są to słuchawki dla audiofilów ale oferują pełne i przyjemne brzmienie na tyle, że odsłuchałem na nich m.in. całą dyskografię Dream Theater (na co zeszło mi kilka dni), Liquid Tension Experiment, solowe albumy Johna Petrucciego czy Jamesa LaBrie. Słuchałem na nich także klasycznych płyt Slayera oraz solowego albumu Kerry'ego Kinga. Brzmienie cechuje się nieco uwypuklonym środkiem, nie ma jednak mowy o jakiejś kompresji (a przynajmniej nie drastycznej). W cenie nieco ponad 200 zł Clam Core naprawdę dają radę, a moim zdaniem mogą stawać w szranki z modelami z pułki cenowej do 500 zł.