Recenzja przenośnego głośnika Devialet Mania
Francuskie Devialet przyzwyczaiło nas nie tylko do genialnego brzmienia ale także do równie niespotykanego nigdzie indziej, wręcz kosmicznego wzornictwa i równie świetnego wykonania swoich głośników. Dotąd były to jednak konstrukcje stacjonarne, nieprzeznaczone do przenoszenia. Wreszcie w jej ofercie pojawił się głośnik przenośny godny swoich większych braci. Jest nim Devialet Mania, którego testowałem w ostatnich tygodniach.
Podobnie jak stacjonarne głośniki, które przykuwały wzrok od razu po wyjęciu z pudełka swoim pozaziemskim wzornictwem, Devialet Mania wygląda zjawiskowo. Głośnik ma formę kuli o wymiarach 193 x 176 x 139 milimetrów, nieznacznie ściętej z przodu i z tyłu oraz u podstawy. Choć jest przenośny to waży jednak sporo, bo aż 2,3 kg.
Połączenie podzielonej na dwa osobne segmenty maskownicy, membran głośników basowych (na ściętych powierzchniach), chromowanej konstrukcji odbijającej światło niczym lustro oraz żebrowanego paska z przyciskami sterującymi i diodami wskazującymi na pracę urządzenia, przechodzącego w rączkę powodują, że głośnik wygląda jakby był żywcem wyjęty z filmów SF. Devialet Mania dostępny jest w trzech wersjach kolorystycznych: jasnoszarej (i to w tej wersji go testowałem), czarnej oraz w specjalnej edycji „Opéra de Paris” – jasnoszarej ze złotymi akcentami.
Devialet Mania to głośnik nie tylko przenośny co uniwersalny. Kiedy korzystamy z niego w pomieszczeniu, np. w domu, możemy podłączyć go do sieci WiFi za pośrednictwem aplikacji Devialet dla smarfonów i przesyłać na niego dźwięk np. poprzez AirPlay 2, Spotify Connect itp. Poza domem można korzystać z połączenia Bluetooth 5.0. W aplikacji Devialet poza możliwością sterowania odtwarzaniem znaleźć można także equalizer. Można w niej również wyłączyć aktywną kalibrację stereo czy wyłączyć ledowe wskaźniki stanu pracy urządzenia i sprawdzić poziom energii w baterii głośnika. Przy pełnym naładowaniu wystarcza jej na około 10 godzin pracy. Z kolei naładowanie baterii urządzenia do pełna zajmuje około 3 godzin. Głośnik można ładować za pomocą gniazda USB-C umieszczonego blisko podstawy na wspomnianym żebrowanym pasku, można też zaopatrzyć się w specjalną podstawkę ładującą. Wspomnieć wypada, że głośnik Devialet Mania – jak przystało na urządzenie przenośne - spełnia standard IPX4 jest więc odporny na lekką wilgoć.
Celem uzyskania odpowiedniego efektu oraz zmniejszenia rezonansu obudowy głośnik Devialet Mania wyposażony jest w dwa przeciwstawne przetworniki basowe oraz cztery pełnozakresowe przetworniki aluminiowe umieszczone w górnej jego części, jeden w każdej ćwiartce sfery.
Głośnik wyposażony jest w technologię Adaptive Cross Stereo i emituje dźwięk w 360 stopniach oraz w technologię Active Stereo Calibration. Dzięki niej skanuje on miejsce, w którym jest ustawiony, pod kątem warunków akustycznych i dostosowuje odpowiednio swoje brzmienie. W tym celu wykorzystywane są cztery wbudowane mikrofony. Dostrojenie do pomieszczenia obywa się za każdym razem, gdy wbudowane w Devialet Mania czujniki ruchu wykryją, zmianę jego ustawienia. Co ważne, Mania wykrywa czy głośnik postawiony jest w centralnym miejscu salonu czy innego pomieszczenia i wtedy uruchamia dźwięk w 360 stopniach. Jeśli wykryje, że głośnik ustawiony jest np. przy ścianie, wtedy głośnik kieruje dźwięk do przodu, a głośniki tylne (te znajdujące się bliżej ściany) tworzą swego rodzaju bazę, na której wspiera się dźwięk wysyłany bezpośrednio do użytkownika. Wspomnieć jeszcze wypada, że przetworniki basowe napędzane są 38-watowymi wzmacniaczami klasy D, z kolei każdy z czterech przetworników pełnozakresowych napędzany jest własnym 25-watowym wzmacniaczem klasy D. Devialet Mania oferuje pasmo przenoszenia w zakresie od 30 Hz do 20 kHz.
Kiedy z głośnika Devialet Mania popłynie muzyka wysyłana na niego np. za pomocą AirPlay 2 trudno pomylić jego brzmienie z innym produktem. Od razu słychać, że mamy do czynienia właśnie z produktem marki Devialet. Głośnik – czy to ustawiony na środku pokoju czy np. na komodzie, blisko ściany – tworzy szeroką scenę muzyczną z dynamicznymi a przy tym głębokimi i mocnymi basami, selektywnym i mięsistym środkiem, dającym jednocześnie sporo przestrzeni dla wszystkich instrumentów i subtelnymi górami. Co ważne, dźwięk jest bardzo naturalny i czysty. Czy to w trudnym, bo pełnym dźwięków i bogatym instrumentarium rocku i metalu progresywnym, czy to w klasycznym rocku, muzyce instrumentalnej, smooth jazzie lub muzyce elektronicznej, głośnik spisywał się znakomicie. Dźwięk 360 brzmi bardzo ciekawie i daje dodatkowe wrażenia, jakby siedziało się wśród muzyków grających na żywo. Efekty te robią zwłaszcza wrażenie, kiedy muzyka sama w sobie cechuje się szeroką przestrzenią, pełną subtelności gdzieś na dalszych planach (kolejny raz polecam kawałek „Private Investigations” zespołu Dire Straits z płyty „Love Over Gold”).
Muszę przyznać, że dźwięk, a raczej muzyka generowana przez Devialet Mania zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Są oczywiście głośniki przenośne o genialnym brzmieniu, ale to właśnie Mania pod każdym względem jest moim zdaniem obecnie numerem jeden.