Devialet Dione - soundbar inny niż wszystkie
Francuska marka Devialet znana jest nie tylko z genialnej jakości dźwięku, ale i z niestandardowych form swoich urządzeń audio. Wspomnieć tu wypada choćby opisywane na MyApple głośniki Devialet Phantom Reactor 900 i Phantom I 108 db. Nie inaczej jest w przypadku soundbaru Devialet Dione. Także jego forma znacznie wykracza poza klasyczną sztabę. Jak zatem wygląda i przede wszystkim jak brzmi? Możecie o tym przeczytać poniżej.
W przypadku urządzeń marki Devialet trudno nie zacząć od wyglądu. Każdy z nich bowiem przykuwa wzrok oryginalnym designem. Devialet Dione jest oczywiście soundbarem, więc podstawowa bryła ma formę sztaby. Na tym jednak nie koniec. W jego centralnej części, przy frontowej ścianie, osadzona jest bowiem obracana sfera „Orb”. Wygląda ona jak obiekt nie z tej ziemi, który – gorący – wbił się i wtopił w podstawową bryłę soundbaru. W sferze tej umieszczono centralny głośnik. Dzięki takiemu rozwiązaniu, po umieszczeniu soundbaru na ścianie, ustawia się ona w taki sposób, by centralny głośnik grał do przodu.
Na górnej powierzchni, blisko jej krańców, znalazły się głośniki grające do góry (a w przypadku zawieszeniu soundbaru na ścianie - do przodu). Przy jednym umieszczono także dotykowy panel sterowania. Głośniki zarówno te skierowane do góry, na boki, jak i do przodu (a więc te znajdujące się na frontowej ścianie) pokryte są dodatkowo szarą tkaniną maskującą.
Soundbar Devialet Dione wspiera oczywiście Dolby Atmos i robi to naprawdę dobrze. Urządzenie skanuje pomieszczenie, w którym jest ustawione, pod kątem jego właściwości akustycznych i tworzy jego profil. Dzięki niemu dźwięki kierowane są tak, by – odbijając się od ścian i sufitu – tworzyły możliwie najlepszy dźwięk przestrzenny. Przy skanowaniu pomieszczenia wykorzystywane są cztery wbudowane w soundbar mikrofony. Dzięki skanowaniu pomieszczenia i wspomnianej obrotowej kuli (czy też sferze) z głośnikiem centralnym, Devialet Dione można zarówno położyć przed telewizorem, jak i powiesić pod nim na ścianie.
Soundbar z telewizorem łączy się za pomocą HDMI ARC, dostępne jest też gniazdo optyczne. Można też go podłączyć do sieci domowej, czy to przez dwuzakresowe WiFi 2,4 lub 5 GHz, czy kablem sieciowym dzięki dostępnemu portowi Ethernet, i przesyłać audio np. za pośrednictwem AirPlay 2. Źródła dźwięku można też podłączyć przez Bluetooth (5.0 ze wsparciem kodeków SBC i AAC).
Devialet Dione, dzięki własnemu algorytmowi o nazwie „Space” może konwertować dźwięk stereo, wysyłany np. przez AirPlay 2, na dźwięk przestrzenny 5.1.2. Soundbar może pracować w jednym z czterech trybów: przestrzenny, muzyka (w którym dźwięk wysyłany jest w stereo), film i głos. Devialet Dione wspiera także Spotify Connect, Tidal Connect oraz UPnP (odtwarzanie plików audio z sieci lokalnej) i inne. Sterowanie szczegółowymi ustawieniami możliwe jest za pośrednictwem aplikacji Devialet dla smartfonów. W aplikacji można przeprowadzić kalibrację soundbaru pod kątem pomieszczenia, w którym stoi, aktywować tryb nocny (ze zmniejszonym natężeniem basu) oraz wybrać jeden ze wspomnianych trybów odtwarzania.
Devialet Dione kryje w sobie siedemnaście przetworników z neodymowymi magnesami i aluminiowymi membranami. Dziewięć z nich to głośniki szerokopasmowe, z kolei pozostałe osiem to głośniki niskotonowe. Soundbar Devialet Dione cechuje się mocą znamionową na poziomie 950 W oraz 101 db ciśnienia akustycznego. Urządzenie generuje dźwięk w zakresie od 24 Hz do 21 Khz.
Wrażenia zarówno podczas seansów filmowych, jak i słuchania muzyki są więcej niż bardzo dobre. To bez wątpienia jeden z najlepszych soundbarów wspierających Dolby Atmos, generujący dźwięk naprawdę przestrzenny, jeśli nie w ogóle najlepszy. Po przeprowadzonej kalibracji pod mój salon, dźwięki w filmach i serialach faktycznie dolatywały do moich uszu z różnych kierunków.
Devialet Dione świetnie radzi sobie także z muzyką, zarówno w trybie stereo, jak i w trybie przestrzennym. W tym ostatnim przypadku wrażenia są wręcz niesamowite. Jeśli chodzi o muzykę, to do odsłuchu wziąłem sobie najnowszą płytę Ozzy'ego Osbourne'a – „Patient Number 9”. Soundbar gra pełnym pasmem, jak dobry zestaw stereo. Brzmienie, zwłaszcza gitar czy wokali, jest mięsiste. Po przełączeniu w tryb przestrzenny (Spatial) scena rozszerza się i otacza słuchacza łukiem. Co ważne, nie jest to efekt sztuczny, na siłę. Poszczególne instrumenty stają się jeszcze bardziej odseparowane od siebie, dzięki czemu ich pozycja na scene staje się jeszcze bardziej wyraźna. W przypadku wspomnianej płyty Ozzy'ego miałem wrażenie, jakbym znajdował się w studio podczas nagrań całego zespołu na tzw. „setkę”. Największe wrażenie robi na mnie jednak dynamiczny i głęboki bas. Przyznam, że zarówno podczas seansów filmowych, jak i odsłuchów muzycznych rozglądałem się za subwooferem, którego ten soundbar naprawdę nie potrzebuje.
W pewnym sensie jest to urządzenie kompletne, zapewnia bowiem możliwie najlepszą przestrzenną scenę dźwiękową podczas seansów filmowych i świetny, bijący na głowę nie tylko inne soundbary, ale i zestawy głośników, zestaw stereo. Cena jest adekwatna do tego, co za te pieniądze dostajemy.
Soundbar Devialet Dione dostępny jest w sieci salonów Top Hi-Fi & Video Design w cenie 9999 zł.