Amsterdamskiej policji udało się wczoraj zatrzymać 27-letniego uzbrojonego mężczyznę, który napadł na salon firmowy Apple i przez pięć godzin przetrzymywał tam zakładnika. Kilka godzin później ogłoszono, że zmarł on w wyniku obrażeń doznanych w trakcie aresztowania. Ujawniono też nowe informacje na temat sprawy.

Jak podaje BBC News, policja potwierdziła, że napastnik był mieszkańcem Amsterdamu i miał wcześniej problemy z prawem. Potwierdzono też, że miał przy sobie materiały wybuchowe, jednak nie były one gotowe do użycia. Wbrew temu, co sugerowały wczoraj niektóre serwisy informacyjne, przedstawiciele policji twierdzą, że mężczyzna działał w pojedynkę. Motywy jego działań nie zostały jak na razie ustalone. Przetrzymywany przez niego zakładnik był obywatelem Bułgarii, a nie jak wcześniej sądzono Wielkiej Brytanii. Okazało się też, że oprócz napastnika i jego zakładnika w sklepie przez cały czas znajdywały się jeszcze cztery osoby, którym udało się ukryć. Wcześniej sądzono, że wszystkim pozostałym klientom i pracownikom udało się bezpiecznie uciec zaraz po tym, jak uzbrojony mężczyzna wszedł do sklepu.

Apple wydało w tej sprawie krótkie oświadczenie w którym podziękowało amsterdamskiej policji za pomoc w zażegnaniu kryzysu, a klientom i pracownikom za odważne i zdecydowane działania oraz wspieranie się nawzajem w tej trudnej sytuacji.

Źródło: BBC News