Thule Notus – plecak dla technologicznych miejskich nomadów
Thule to marka znana nie tylko z samochodowych kufrów, bagażników rowerowych czy plecaków na laptopy i sprzęt foto, ale chyba przede wszystkim ze świetnej jakości swoich produktów. Jeśli chodzi o plecaki, to w swojej ofercie ma ich bardzo bogatą gamę. Ostatnio miałem okazję testować w mojej lokalnej miejskiej dżungli plecak Thule Notus.
Thule Notus to plecak o pojemności 20 litrów stworzony – moim zdaniem – przede wszystkim z myślą o przemieszczaniu się po mieście, z domu do biura, z domu na uczelnię czy szerzej pomiędzy różnymi punktami. Wszędzie tam, gdzie pod ręką trzeba mieć laptopa czy tablet, butelkę z wodą i ewentualnie bluzę, na wypadek, gdyby zrobiło się zimno.
W głównej komorze znajdziemy specjalną wyściełaną kieszeń na laptopa, w której bez problemu zmieścił się mój 16-calowy MacBook Pro czy duży iPad Pro (12,9"). Jest tam także kieszeń zapinana na dodatkowy zamek, w której można przechowywać te cenniejsze rzeczy, np. dokumenty. Pojemność głównej komory w zupełności wystarcza na przechowanie książek (podręczników), dodatkowych akcesoriów, a także złożonej bluzy lub kurtki.
Z kolei przednia kieszeń nadaje się na przechowanie kabli, zasilaczy, ładowarek. Znalazł się w niej też specjalny brelok na klucze, które dzięki temu są dostępne od razu, a co ważne nie musimy trzymać ich w kieszeni spodni. Dostęp do tej kieszeni zabezpiecza oczywiście zamek błyskawiczny ukryty pod fałdą, która chroni go dodatkowo np. przed deszczem. Oczywiście główna komora także zamykana jest za pomocą zamka błyskawicznego. Thule stosuje w swoich plecakach sprawdzone zamki błyskawiczne marki YKK. Na zewnątrz, po bokach plecaka znalazły się także dwie kieszenie na butelki, parasol itp. przedmioty, których nie musimy przechowywać w głównej komorze.
Plecak wykonany jest z mocnych i bardzo odpornych tkanin poliestrowej (600D) i nylonowej (400D), które świetnie chronią zawartość przed deszczem czy wilgocią. Co ważne, surowce do jej wykonania pochodzą w całości z recyklingu.
Testowałem plecak zielony (khaki), który dzięki temu kolorowi nabiera nieco militarystyczny charakter. Plecak przez ostatnie tygodnie wędrował ze mną po mieście, czasem wycierał podłogi czy to w kawiarni czy w domu. Obładowywałem go też sprzętem i książkami, wszystko to nie zostawiło jak dotąd na nim żadnego śladu. Co ważne plecak jest bardzo wygodny w codziennym użytkowaniu i – co równie ważne – nie jest zbyt drogi. Można go mieć już za 259 zł.