Subiektywny świąteczny poradnik zakupowy
Każdego roku przez kolejne dwanaście miesięcy przez moje biurko i komodę przewija się wiele różnych urządzeń czy szerzej produktów, których recenzje pojawiają się na blogu MyApple. Z okazji startu świątecznego sezonu zakupowego postanowiłem wybrać te, które moim zdaniem będą świetnymi prezentami dla technologicznych geeków różnej maści.
Jeśli chodzi o akcesoria stricte komputerowe, to tutaj w tym roku bezkonkurencyjna była marka Logitech, ze swoimi dwoma flagowymi produktami w wersji dla Mac: klawiaturą MX Keys oraz myszą MX Master 3.
MX Master 3 dla komputerów Mac
Mysz należy do akcesoriów komputerowych pierwszej potrzeby. Zwykle korzystamy z niej, nawet pracując na laptopie z gładzikiem. Mysz jest po prostu wygodniejsza, a MX Master 3 dla komputerów Mac nie ma sobie pod tym względem równych. Urządzenie jest świetnie wyprofilowane pod dłoń, która włącznie z kciukiem spoczywa niemal w całości właśnie na nim. Bogactwo konfigurowalnych przycisków pozwala mi na korzystanie ze skrótów klawiszowych w najczęściej wykonywanych na Macu czynnościach (jak choćby przeskakiwanie pomiędzy biurkami czy wywoływanie funkcji expose). Znakiem rozpoznawczym najnowszych myszek Logitech z serii MX Master jest stalowe magnetyczne koło przewijania „MagSpeed”, które działa na zasadzie zapadki elektromagnetycznej, zapewniając albo wyraźny skok podczas przewijania, albo przewijanie z szybkościami nieosiągalnymi dla innych myszek. Jest też boczne pokrętło do przewijania poziomego. MX Master 3 dla komputerów Mac łączy się z Macami i iPadami (w sumie z trzema urządzeniami) bezprzewodowo za pomocą Bluetooth lub radiowo (w tym wypadku należy mieć osobny odbiornik radiowy Logitech, dostępny z innymi produktami tej marki) i faktycznie – jak deklaruje producent – pozwala na 70 dni pracy na jednym ładowaniu. Myszkę MX Master 3 dla komputerów Mac można kupić za 479 zł.
MX Keys dla komputerów Mac
Do pełni szczęścia obok myszki Logitech MX Master 3 dla komputerów Mac potrzeba jeszcze świetnej klawiatury, i taka także jest dostępna. I choć klawiatura to może nie jest produkt pierwszej potrzeby, gdyż komputer zwykle dostajemy z klawiaturą (no chyba, że jest to Mac mini), zwłaszcza jeśli jest to laptop. Na biurku zewnętrzna klawiatura się jednak bardzo przydaje. Przede wszystkim nie narażamy laptopa na ewentualne zalanie, no i możemy dobrać sobie produkt pod nasze palce. Taką klawiaturą jest MX Keys dla komputerów Mac, która wizualnie po prostu pasuje do komputerów Mac idealnie. Urządzenie posiada ciemnoszary kolor obudowy – świetnie pasujący do gwiezdnej szarości mojego MacBooka Pro – i czarne podświetlane klawisze. Te ostatnie są duże, wyraźnie od siebie oddalone i posiadają charakterystyczne okrągłe zagłębienia. Dzięki temu pisze się na niej szybko, nie robiąc przy tym zbyt wielu literówek. Klawiatura może być podłączona do trzech urządzeń, np. dwóch komputerów Mac i iPada, czy Maca, iPada i iPhone’a. Osobne klawisze w bloku sterowania kursorem pozwalają na szybkie przełączanie się pomiędzy nimi. Pracuję na MX Keys dla komputerów Mac od kilku miesięcy i uważam, że ta klawiatura nie ma sobie równych! MX Keys dla komputerów Mac można kupić za 479 zł.
Philips Brilliance 439P
Kolejnym akcesorium typu „must have” na biurku każdego geeka jest monitor. Ja potrzebuję dużo przestrzeni, czy to do pisania, czy kodowania, dlatego rozwiązaniem mogą być dwa monitory albo jeden, ultrapanoramiczny – i taki miałem okazję testować w mijającym roku. Mowa o Philips Brilliance 439P z ekranem o rozdzielczości 3840 x 1200 pikseli i proporcjach 32:10. To moim zdaniem bezkonkurencyjne monstrum dla bardzo specyficznego odbiorcy: gracza lub profesjonalisty, który potrzebuje dużo przestrzeni (tak jak ja). Monitor ten zastępuje z powodzeniem dwa ekrany panoramiczne o proporcjach 16:10 i może też tak działać. W trybie dzielonym podłączymy do niego dwa komputery. Zakrzywiony ekran zapewnia przy tym świetny kąt widzenia całej jego ogromnej powierzchni. Doskonała jakość obrazu, do tego możliwość podłączenia go do MacBooka za pomocą USB-C i zasilanie z niego komputera to jego niewątpliwe atuty. Monitor ten dostępny jest w cenie 3600 zł.
AOC Porsche Design U32U1
Jeśli potrzebujecie czegoś bardziej klasycznego i stylowego, a przy tym oferującego rozdzielczość 4K z zasilaniem przez USB-C, to wśród monitorów z tej kategorii, które testowałem w minionym roku, zdecydowanym zwycięzcą jest AOC Porsche Design U32U1. Monitor posiada matrycę IPS o rozdzielczości 4K (3840 x 2160 pikseli) i przekątnej liczącej 31,5 cala, zapewniającej pokrycie przestrzeni DCI-P3. Obraz na tym monitorze wygląda jak żywy właśnie ze względu na kolory, jak i rozdzielczość. Dodać do tego nietuzinkowy design przygotowany przez projektantów ze studia F.A. Porsche i mamy produkt moim zdaniem idealny zarówno do pracy, gier, jak i oglądania filmów. Wspomniany design to także ciekawe rozwiązania ułatwiające pracę. Hub z portami wyprowadzono poza monitor do charakterystycznej lśniącej skrzynki, stanowiącej jakby część nogi, na której opiera się monitor. To tam podłączamy kabelki, które zostają w tym samym miejscu, nawet gdy obrócimy monitor do pionu. Szczerze polecam tym z Was, którzy szukają wygodnego, pięknego i zapewniającego świetny obraz monitora 4K w cenie niższej od pewnej nóżki Apple. Można go bowiem mieć już za około 3600 zł.
Sonos Arc
Jeśli chodzi o dźwięk w pokoju, to moim aktualnym zdecydowanym liderem jest Sonos. W mijającym roku firma ta pokazała zupełnie nowy soundbar Sonos Arc, wspierający technologię Dolby Atmos, który miałem okazję testować przez kilka tygodni. Urządzenie to brzmi świetnie nie tylko podczas oglądania filmów, ale to właśnie dla nich został stworzony i podczas seansów filmowych rozwija skrzydła. Dzięki 11 głośnikom, z których każdy napędzany jest własnym wzmacniaczem klasy D, i wspomnianemu Dolby Atmos, Sonos Arc tworzy przestrzenną scenę dźwiękową z subtelnie odseparowanymi dialogami. Świetne brzmienie nie tylko tego soundbaru, ale i innych produktów Sonosa, to m.in. zasługa systemu Trueplay – konfiguracji dźwięku pod pomieszczenie i miejsce, w którym dany głośnik jest ustawiony. Wspomnieć należy, że Sonos Arc łączy się z domową siecią WiFi, wspiera AirPlay i może być częścią systemu multiroom. Urządzenie nie jest tanie, kosztuje 3899 zł, ale na pewno warte jest swojej ceny.
Fresh'n Rebel Clam ANC DGTL
Jeśli szukacie niedrogich, wygodnych i dobrze grających - jak na swoją cenę oczywiście – słuchawek nausznych, to z całym sercem mogę Wam polecić słuchawki holenderskiej marki Fresh'n Rebel, a dokładnie najnowszy model CLAM ANC DGTL. Jest to rozszerzona wersja starszych słuchawek CLAM ANC. Została ona wyposażona w cyfrowy aktywny system redukcji hałasu (starsza wersja ma pasywny system analogowy) oraz funkcję ambient sound pozwalającą na przesyłanie do słuchawek głosu. Jest też funkcja automatycznego wstrzymywania odtwarzania po zdjęciu ich z głowy. Tak jak poprzedni model, charakteryzują się mocnym i dość głębokim basem oraz wyraźnym środkiem. Z powodzeniem nadadzą się właśnie do codziennych odsłuchów w pracy czy w podróży. Słuchawki te to mój prywatny koń pociągowy. Słucham w nich muzyki w podróży, ale i w domu, odcinając się systemem redukcji hałasu od dźwięków otoczenia. Świetnie nadadzą się także do wideokonferencji czy rozmów audio. Dużym plusem jest czas pracy na jednym ładowaniu wahający się od 13 godzin przy włączonym cyfrowym aktywnym systemie redukcji hałasu do 26 godzin bez działania tego systemu. To naprawdę dużo i – co ważne - producent tutaj nie rzuca słów na wiatr. Słuchawki Fresh'n Rebel Clam ANC DGTL można dostać w cenie około 775 zł.
Audeze LCD-1
Jeśli jednak chcecie raczyć się muzyką i brzmieniem, odkrywać wszystkie subtelne smaczki i być blisko muzyków niemalże jak w studio, to zdecydowanie polecam Wam klasyczne przewodowe słuchawki Audeze LCD-1. To produkt, w którym liczy się przede wszystkim brzmienie, a brzmią wręcz niesamowicie dzięki przetwornikom planarnym, które firma Audeze rozwija od lat. Słuchawki grają bardzo naturalnie i pełnym pasmem, bez uwydatniania żadnych częstotliwości. Muzyka w tych słuchawkach brzmi tak, jak została nagrana i wyprodukowana. Co ważne, poradzą one sobie z każdym gatunkiem muzycznym, od newage’owych plumkań i buddyjskich dzwonów po ostre i ciężkie brzmienia Slayera. Audeze LCD-1 to nie tylko jedne z najlepiej brzmiących słuchawek, które miałem okazję testować w minionym roku, ale i słuchawki z najlepszym moim zdaniem stosunkiem jakości i brzmienia do ceny, a ta jest naprawdę atrakcyjna, bo wynosi 1649 zł.
Steelseries Nimbus+
W moim poradniku zakupowym nie powinno zabraknąć akcesoriów dla iPhone’ów i iPadów. Zdecydowałem się jednak na jedno, kontroler gier Steelseries Nimbus+. Mijający, niezbyt szczęśliwy rok, pod względem rzeczy przyjemnych stał m.in. pod znakiem gier, szczególnie tych pojawiających się w Apple Arcade. Obecnie znaleźć tam można ponad 140 tytułów, wśród których są gry zręcznościowe, przygodowe, w widoku z pierwszej czy trzeciej osoby. W wiele z nich najlepiej grać za pomocą kontrolera, a jednym z lepszych jest moim zdaniem Steelseries Nimbus+. Jego forma łączy elementy znane z kontrolera do PlayStation i do Xboksa. Kształt i klawisze A, B, X, Y to zdecydowane nawiązania do konsoli Microsoftu, a układ analogowych joysticków jest taki jak w game padzie PlayStation. Całość jest wygodna i solidnie wykonana, a dodatkowo w komplecie znajdziecie uchwyt na iPhone’a. Oczywiście Nimbus+ sprawdzi się także jako kontroler podłączony do iPada czy Apple TV. Urządzenie może pracować na jednym ładowaniu aż 50 godzin. Możecie go mieć już za około 365 złotych.
Thule Paramount 27L
Mniejsze lub większe akcesoria (no może poza soundbarem) oraz nasze MacBooki Pro w czymś czasem trzeba nosić. Na koniec zostawiłem jeden z najlepszych moim zdaniem plecaków, które pojawiły się w mijającym roku na rynku, a konkretnie w ofercie dobrze znanej szwedzkiej firmy Thule. Mowa o plecaku Paramount 27L, czyli o pojemności 27 litrów. Paramount od wielu miesięcy jest moim plecakiem numer jeden. Wykonany z trwałej i odpornej na warunki pogodowe tkaniny nylonowej z wodoodpornym wykończeniem i z świetnie zorganizowaną przestrzenią służy mi do przenoszenia mojego 16-calowego MacBooka Pro, iPadów (w tym iPada Pro 12,9 cala), słuchawek, zasilaczy, baterii, a czasem i jakichś ciuchów na zmianę, gdy wyjeżdżam na dzień lub dwa. Plecak posiada osobną kieszeń na dokumenty, okulary, butelkę z wodą, osobną zewnętrzną kieszeń na różne drobiazgi oraz osobne przedziały na laptopa, duży i mniejszy tablet. Do przedziału komputerowego można dostać się jednocześnie z góry, jak i z boku. Thule Paramount 27L sprawdza się zarówno podczas codziennego poruszania się po mieście, jak i na dłuższych wyprawach. Możecie go mieć już za 689 zł.