Słuchawki Aftershokz OpenMove dla aktywnych
Jeszcze kilka lat temu wychodząc z domu na spacer do lasu, na rower czy wsiadając do samochodu miałem poważny problem do rozwiązania. Chciałem z jednej strony słuchać muzyki, podcastów lub audiobooków i mieć wygodny zestaw do rozmów telefonicznych nie odcinając się przy tym od dźwięków otoczenia i to nie tylko ze względów bezpieczeństwa, ale i zwykłej przyjemności (szum drzew i śpiew ptaków w lesie).
Cztery lata temu znalazłem jego rozwiązanie w postaci słuchawek Aftershokz Trekz Titanium wykorzystujących przewodnictwo kostne, a więc pozostawiających otwarty wlot przewodu słuchowego na dźwięki otoczenia. Do niedawna to właśnie je zabierałem wychodząc z domu do wspomnianego już lasu. Lepsze jest jednak wrogiem dobrego. Kilka tygodni temu te wysłużone, choć wciąż w świetnym stanie, słuchawki zastąpił nowy model - Aftershokz OpenMove.
Przypomnę zasadę działania takich słuchawek: nie umieszcza się ich na lub w małżowinie usznej czy w przewodzie słuchowym, a ich głośniki opiera się tuż przed uchem, na kości czaszki, obok charakterystycznej wystającej chrząstki. Dźwięk przenoszony jest właśnie przez nią i kości twarzy wprost do ślimaka w uchu środkowym, omijając bębenek. Dzięki temu ucho pozostaje cały czas odkryte i otwarte na dźwięki otoczenia, czy to na dźwięki przyrody w lesie, czy te generowane przez ruch uliczny. W słuchawkach Aftershokz usłyszymy zarówno szum lasu jak i nadjeżdżający samochód.
Przesiadka z tradycyjnych słuchawek dousznych (w tym dokanałowych) czy nausznych na słuchawki Aftershokz z przewodnictwem kostnym wymaga jednak chwili na przyzwyczajenie się do wibracji i smyrania skóry. Gdy założycie je pierwszy raz, to przez pierwsze kilka minut będziecie zwracać na to uwagę.
Tyle tytułem wstępu, który odnosi się do ogólnej zasady działania słuchawek tego typu, zarówno moich starych Aftershokz Trekz Titanium jak i tych nowych Aftershokz OpenMove. Jak wiele się zmieniło przez te cztery lata?
Forma słuchawek OpenMove jest podobna do wspomnianych już Trekz Titanium. Słuchawki Aftershokz OpenMove nie są tak masywne, jak tamten model. Pałąk zakładany na tył głowy jest wyraźnie cieńszy. Mniejsze są też korpusy każdej ze słuchawek i to zarówno części kryjącej głośnik jak i tej, w której umieszczono baterie, czy panel sterowania z gniazdem ładowania (w najnowszym modelu jest to już USB-C).
Design słuchawek OpenMove jest bardziej subtelny i potęguje wrażenie lekkości. Nie jest to z resztą tylko wrażenie. Słuchawki Aftershokz OpenMove ważą 29 gramów (słuchawki Trekz Titanium ważą 36 gramów).
Na lewej słuchawce umieszczono przycisk sterujący odtwarzaniem. W zależności od ilości jego przyciśnięć odtwarzanie jest wstrzymywane lub wznawiane (jedno), wybierany jest kolejny (dwa przyciśnięcia) lub poprzedni (trzy przyciśnięcia) utwór w kolejce odtwarzania. Dłuższe przyciśnięcie wspomnianego przycisku wywołuje Siri. To ostatnie przyda się przy wybieraniu utworów po tytułach lub osoby, do której chcę zadzwonić, gdy iPhone schowany jest głęboko w kieszeni. Wspomniany klawisz służy także do odbierania połączeń przychodzących. Mikrofon spełnia swoje zadanie. Głos przez nie zbierany jest dobrze rozumiany przez rozmówcę.
Czas pracy słuchawek Aftershokz OpenMove nie zmienił się względem modelu sprzed czterech lat. To dalej deklarowane przez producenta sześć godzin na jednym ładowaniu i faktycznie tyle, a nawet nieznacznie więcej da się wyciągnąć z wbudowanej w słuchawki baterii. Czas czuwania to dalej 10 dni, a pełnie naładowanie zajmuje dwie godziny.
W przypadku otartych słuchawek działających w oparciu o przewodnictwo kostne najwięcej kontrowersji wzbudza jakość dźwięku. Faktycznie ich wybór to wynik kompromisu pomiędzy odcięciem się od dźwięków otoczenia i bardziej pełnym brzmieniem, a komfortem słyszenia wszystkiego co dzieje się wokół nas przy towarzyszącej nam ulubionej muzyce. Zacząć więc trzeba od tego, że to nie są słuchawki, które mają nas odciąć od otoczenia i pozwolić nam w pełni zanurzyć się w muzyce. Ich zadanie jest zgoła odmienne. Mają zapewnić nam muzyczne tło podczas treningów, spacerów, poruszania się rowerem czy samochodem i to Aftershokz robią bardzo dobrze. Dźwięk jest jasny i czytelny. Wspomnieć jednak wypada, że jest to w pewnym stopniu wynik tego, że przy otwartym kanale słuchowym niższe częstotliwości nie są tak dobrze przenoszone przez kość. Basów faktycznie trochę brakuje, ale pamiętać należy, że te słuchawki mają tworzyć muzyczne tło do otaczającego nas świata. Partie poszczególnych instrumentów są wyraźnie czytelne. Trudno jednak mówić w ich przypadku o przestrzennej scenie muzycznej. W Aftershokz OpenMove muzyka stanowi część szerszej sceny tworzonej także przez dźwięki otoczenia. W komplecie znalazły się zatyczki do uszu, które mają pozwalać na odcięcie się od otoczenia, ale efekt moim zdaniem nie jest najlepszy. Jeśli chcę się zupełnie odciąć, np. słuchać muzyki w domu, to wybieram inne słuchawki.
W przypadku wypraw rowerowych, jazdy samochodem czy spacerów lub biegów na łonie przyrody, wtedy gdy chcę, by muzyka, audiobooki lub podcasty na słuchawkach nie odcinały mnie od dźwięków otoczenia, ale jednocześnie chcę, by dalej słuchanie było przyjemne, to zabieram ze sobą właśnie słuchawki Aftershokz OpenMove.
Słuchawki Aftershokz OpenMove dostępne są w cenie 399 zł.