Bowers & Wilkins PX7
Jesienią ubiegłego roku miałem okazję być na prezentacji nowych produktów marki Bowers & Wilkins, dobrze znanej fanom muzyki i dźwięku. Wśród zaprezentowanych wtedy nowości były słuchawki PX5 i PX7 z aktywną redukcją hałasu. Te pierwsze miałem już okazję testować jakiś czas temu i opisywałem je na MyApple. Na wyższy model, czyli słuchawki PX7, przyszło mi poczekać znacznie dłużej. Ostatecznie jednak się udało i w ostatnich tygodniach miałem okazję intensywnie je przetestować.
To co na zewnątrz
Oba modele słuchawek przyniosły wyraźną zmianę w stylistyce. Słuchawki wyglądają bardzo nowocześnie, nie są jednak krzykliwe. Na ich swego rodzaju dyskretne piękno ma niewątpliwie wpływ kompozyt z włókna węglowego i szczotkowane aluminium, z którego wykonano ich elementy konstrukcyjne, m.in. pałąk. Zyskały dzięki temu oryginalny wygląd, jeszcze większą wygodę użytkowania i straciły na wadze względem starszych modeli.
Muszle są dość spore i wraz z poduszkami wygodnie obejmują moje uszy, dostosowując się też do kształtu mojej głowy. Zdarzało mi się, że nie zdejmowałem słuchawek z głowy nawet przez pięć czy siedem godzin i nie czułem jakiegoś specjalnego zmęczenia. Wspomnieć wypada, że pałąk w PX7 nie jest łamany. Trzeba więc przygotować do ich przenoszenia trochę więcej miejsca w torbie czy plecaku.
Sterowanie i aktywna redukcja hałasu
Do aktywacji i przełączania trybów pracy aktywnej redukcji szumu służy przycisk na krawędzi lewej muszli słuchawek. Użytkownik ma do wyboru trzy tryby: niski, średni i wysoki. Ten ostatni faktycznie pozwala skutecznie odciąć się od dźwięków otoczenia, np. od dzieci grających obok głośno na konsoli, chodzącego ostatnio niemal cały czas dużego wentylatora ustawionego obok mojego biurka czy od hałasu generowanego przez pociąg, autobus czy samolot (choć w tym ostatnim nie miałem możliwości ich testować). Wspomniany przycisk aktywuje także tryb otoczenia, dzięki któremu bez zdejmowania słuchawek usłyszymy to, co dzieje się wokół nas. Wystarczy przytrzymać go przez dwie sekundy.
Z kolei na krawędzi prawej muszli znalazł się suwak włączania i parowania oraz przyciski sterowania odtwarzaniem. Wspomnieć tutaj wypada, że słuchawki rozpoznają, kiedy zostają zdjęte lub włożone na głowę i odpowiednio zatrzymują lub wznawiają odtwarzanie. Na krawędzi prawej muszli znalazły się też gniazdo mini jack do podłączenia słuchawek kablem oraz gniazdo USB-C, które służy nie tylko do ładowania, można za jego pomocą podłączyć słuchawki do źródła dźwięku wysyłającego audio także na ten właśnie port.
Łączność
Słuchawki Bowers & Wilkins PX7 mają bardzo duży zasięg Bluetooth. Mogłem poruszać się w nich po całym mieszkaniu, którego ściany kryją wiele przeszkód dla sygnału radiowego (przez środek mieszkania biegnie ściana z całą instalacją wodno kanalizacyjną i elektryczną). PX7 trzymały połączenie tam, gdzie inne słuchawki go gubiły.
Wspomnieć wypada, że słuchawki mogą być sparowane jednocześnie z dwoma urządzeniami, co pozwala na wygodne przełączanie się pomiędzy źródłami dźwięku.
Zaprezentowane w ubiegłym roku słuchawki, a więc nauszne PX5 i PX7 oraz douszne PI3 i PI4, były pierwszymi na rynku, które obsługiwały nowy kodek aptX Adaptive Audio, który ma przydać się zwłaszcza przy oglądaniu materiałów wideo przy podłączonych słuchawkach. Nowy kodek ma zapewnić lepszą synchronizację audio i wideo. Pamiętać jednak trzeba, że nie każde urządzenie wspiera kodeki aptX, a iPhone'y do nich nie należą. W przypadku tego urządzenia wykorzystywany jest kodek AAC, który także jest wspierany przez te słuchawki.
Aplikacja
Bowers & Wilkins przygotował osobną aplikację dla iPhone'a pozwalającą na sterowanie ustawieniami słuchawek, podglądem stanu naładowania baterii, historii urządzeń, z którymi sparowane były słuchawki, oraz informacją o urządzeniach, z którymi połączone są obecnie. Aplikacja oferuje także sceny dźwiękowe, np. do pracy, są to m.in. szum morza, dźwięk ogniska, szum lasu, wodospadu itp.
Bateria
Jestem pod wrażeniem pojemności wbudowanej baterii. Producent deklaruje 30 godzin pracy na jednym ładowaniu i nie są to słowa rzucone na wiatr. Faktycznie słuchawki ładowałem bardzo rzadko. Dużym plusem jest też szybkie ładowanie przez USB-C. Wystarczy bowiem tylko 15 minut, by móc korzystać z nich przez kolejne 5 godzin.
Brzmienie
Słuchawki grają bardzo przejrzyście i jeśli tylko osoba odpowiedzialna za miks i mastering znała się na rzeczy, to można w nich ciszyć się szeroką sceną dźwiękową. Bas jest dynamiczny i mocny, średnie częstotliwości mięsiste i selektywne, a wysokie dźwięczne. Wszystko to sprawia, że muzyka jest niezwykle plastyczna i pełna różnego rodzaju akustycznych smaczków, na które w innych słuchawkach można by nie zwrócić uwagi.
Każdy utwór muzyczny z szerokiego spektrum gatunków muzycznych, których słucham - od muzyki klasycznej, folku przez muzykę elektroniczną, rock, rock progresywny, smooth i fusion jazz po metal - brzmiał w tych słuchawkach bardzo dobrze. Świetnie radziły sobie z najnowszymi utworami singlowymi Stevena Wilsona, Deep Purple i Machine Head czy koncertowym albumem Steve'a Hacketta ("Genesis Revisited: Live at The Royal Alert Hall), jak i ze starszymi produkcjami, choćby akustycznym albumem Zakka Wylde'a „Book of Shadows”. W każdym przypadku mogłem słuchać muzyki jako całości lub skupić się na poszczególnych planach i ukrytych w nich różnych smaczkach.
Podsumowanie
PX7 łączą w sobie wszystkie cechy, którymi powinny charakteryzować się jedne z najlepszych na rynku słuchawek. Są to przede wszystkim świetne brzmienie, bardzo dobra redukcja hałasu, stylowy, niekrzykliwy wygląd oraz wygoda użytkowania. Wszystko to znajdziecie w modelu PX7.
Dane techniczne
- Waga: 310g
- Rozmiar głośników: 43,6 mm
- Łączność: Bluetooth 5.0, ładowanie i audio USB-C, gniazdo słuchawkowe 3,5 mm
- Kodeki Bluetooth: SBC, AAC, aptX, aptX HD, aptX Adaptive
- Żywotność baterii: 30 godzin
Słuchawki Bowers & Wilkins PX7 dostępne są w sieci salonów Top Hi-Fi & Video Design.