Bowers & Wilkins Formation Flex
We wrześniu w Londynie firma Bowers & Wilkins zaprezentowała szereg nowych produktów, w tym najnowszy dodatek do swojego bezprzewodowego systemu multiroom high-res - głośnik Formation Flex, który niedługo po tym wydarzeniu trafił do mnie na testy.
To co na zewnątrz
Wszystkie produkty Bowers & Wilkins charakteryzują się zarówno świetnym brzmieniem jak i wyglądem. Nie inaczej jest w przypadku głośnika Formation Flex. Zacznę jednak od tego, co na zewnątrz.
Urządzenie ma formę cylindra o przekroju kwadratu z zaokrąglonymi bokami i płynnymi przejściami pomiędzy nimi. Jego boczne ściany niemal w całości pokryte są delikatną tkaniną, która skrywa właściwą obudowę wykonaną z mocnego tworzywa. Ta ostatnia posiada charakterystyczną fakturę o geometrycznym wzorze, który delikatnie zaznacza się na maskującej ją tkaninie. Wygląda to ciekawie, zwłaszcza wtedy gdy na boczne powierzchnie pada światło pod niewielkim kątem. Dzięki tej zaznaczającej się w świetle fakturze oraz niewielkiemu rozszerzaniu się bryły głośnika w połowie jego długości, ma on niebagatelną formę, która przykuwa wzrok. Z czarną tkaniną świetnie gra także umieszczona u podstawy aluminiowa obręcz z nazwą producenta.
Górną powierzchnię zajmuje szklany panel z podświetlanymi przyciskami dotykowymi pozwalającymi na sterowanie odtwarzaniem (start/stop) i natężeniem dźwięku oraz przycisk Form służący m.in. do łączenia głośnika ze źródłami dźwięku. Spełnia on także rolę kontrolki stanu podłączenia. Z kolei na spodzie głośnika znalazły się gniazda zasilania, ethernet, do podłączenia głośnika do lokalnej sieci bezpośrednio po kablu, serwisowy port USB-C oraz przycisk resetowania urządzenia.
Obsługa
Podłączenie i konfiguracja głośnika jest prosta. Wszystko odbywa się za pośrednictwem smartfona i dedykowanej aplikacji Bowers & Wilkins Home. Podczas pierwszej konfiguracji głośnik łączy się z iPhone'em za pośrednictwem Bluetooth, a następnie podłączany jest do lokalnej sieci WiFi. Oczywiście przy połączeniu kablowym będzie on widoczny w lokalnej sieci od razu. Producent zaleca jednak wykorzystywanie połączenia bezprzewodowego zamiast LAN, aby uzyskać najlepszą synchronizację czasową gwarantowaną przez autorską sieć MESH (1 milionowa sekundy pomiędzy kanałami stereo oraz 1 tysięczna pomiędzy pomieszczeniami). Wspomnieć też wypada o tym, że głośnik Formation Flex można wykorzystywać w domu na przeróżne sposoby – solo, w stereofonicznej parze, jako tylne głośniki efektowe wraz z soundbarem Formation BAR w systemie kina domowego, oraz jako głośnik multiroom. W razie potrzeby, i to bez względu na to, czy Formation Flex są skonfigurowane jako para kolumn stereo czy też kanały efektowe w kinie domowym, można do nich dodać bezprzewodowy subwoofer Formation BASS, aby wzmocnić wrażenie dźwiękowe w najniższym paśmie częstotliwości.
Formation Flex pracuje w ramach opracowanej przez Bowers & Wilkins bezprzewodowej sieci MESH, wykorzystującej domowe WiFi i gwarantującej znakomitą stabilność i perfekcyjną synchronizację czasową. Wspiera też AirPlay2 oraz komunikację przez Bluetooth aptX HD. Dzięki wsparciu dla AirPlay 2 mogę wysyłać do głośnika dźwięk z dowolnego urządzenia, iPada, Maca czy iPhone'a. Co ważne w obsługującej go aplikacji informacja o odtwarzanym utworze będzie aktualizowana niezależnie od tego z którego źródła wysyłany jest dźwięk.
Formation Flex współpracuje także ze Spotify Connect oraz Roon. Urządzenie odbiera dźwięk strumieniowy w 96 KHz przy 24 bitach i zapewnia odtwarzanie dźwięku w jego pełnej 24-bitowej postaci.
Brzmienie
Formation Flex wyposażony jest w dwa przetworniki, w tym 1-calowy wysokotonowy i 4-calowy niskotonowy. Muszę przyznać, że zestaw ten sprawdza się znakomicie. Jakość dźwięku reprodukowana przez to urządzenie jest wysoka. Głośnik gra dość jasno i szeroko, nawet jak na urządzenie monofoniczne. Bardzo fajnie brzmią na nim wszelkie produkcje rockowe, progresywne czy jazzowe, gdzie skomplikowane struktury budowane są przez dynamiczny i często grany klangiem bas, czyste i przesterowane gitary, instrumenty klawiszowe i mocno osadzoną, silnie zaakcentowaną perkusję. Wszystkie partie tych instrumentów zwracają na siebie uwagę brzmieniem, nie przeszkadzają sobie i nie zagłuszają się. Głośnik gra bowiem bardzo selektywnie. Krystaliczna wręcz czystość dźwięku oraz oddanie szczegółów i niuansów na bardzo wysokim poziomie, to moim zdaniem jego znaki rozpoznawcze.
Słuchałem na nim m.in. dyskografii Rush, Dream Theater, Pink Floyd, Pat Metheny Group, Antoine'a Fafarda, Sons of Apollo (supergrupa założona przez byłego perkusistę Dream Theater), a także płyt „Stick Man” Tonyego Levina, najnowszej płyty Briana Maillarda „Stabilized”, „Robots Against Entropy” zespołu o tej samej nazwie i oczywiście wielu innych.
Moją uwagę zwróciło także to, jak głośnik zachowuje się przy stosunkowo niskim natężeniu dźwięku. Nawet grając bardzo cicho zachowuje on dynamikę poszczególnych instrumentów i słyszalność wszystkich smaczków czy niuansów, których w rocku progresywnym czy smooth i fusion jazzie nie brakuje. Świetnie gra on też przy średnim i wysokim natężeniu. Formation Flex z powodzeniem może wypełnić dźwiękiem najwyższej jakości całkiem spory salon.
Podczas prezentacji w Londynie miałem okazję posłuchać jak brzmią dwa głośniki Formation Flex w stereofonicznej parze wzmocnionej dodatkowo subwooferem i choć głównie puszczana była na tym zestawie muzyka klasyczna, to ich brzmienie zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie.
Podsumowanie
Nie spotkałem obecnie na rynku głośnika, który przy tak niewielkich rozmiarach grałby tak czystym i pełnym szczegółów dźwiękiem. Pod każdym względem nowy głośniki Bowers & Wilkins to produkt bardzo udany i powinien przypaść do gustu bardzo wymagającym melomanom, zarówno w konfiguracji mono jak i w stereofonicznej parze.