Kilka miesięcy temu na łamach MyApple Magazynu Jacek Zięba opisywał swoje wrażenia z korzystania z głośnika Sonos One. Ja niedawno miałem okazję testować dwa takie urządzenia połączone w stereofoniczną parę.

O tym, jak Sonos One wygląda, jak pozwala odtwarzać muzykę bezpośrednio np. ze Spotify i wspiera AirPlay 2 czy pozwala na korzystanie z asystenta Amazon Alexa pisał w swoim tekście już Jacek. Ja w przeciwieństwie do niego korzystam na co dzień z Apple Music, więc skupię się na moich wrażeniach korzystania z tych głośników w domowej sieci poprzez AirPlay 2, a także dedykowaną aplikację Sonosa dla iOS.

Zacznę może od tego, że jestem fanem takich głośników sieciowych, działających w ramach tego czy innego systemu multi room. Pozwala mi to korzystać z nich za pomocą różnych urządzeń czy właśnie - parować w system stereo. Zwykle też głośniki tego typu mają stosunkowo niewielkie rozmiary i zapewniają przynajmniej dobrą jakość odtwarzanego dźwięku. Może i audiofile będą kręcić nosem, ale ja choć bywam w studio nagrań i słyszę jak muzyka brzmi bezpośrednio podczas nagrywania czy z monitorów w reżyserce, nie mam powodu do narzekania. Dla mnie ważne jest bym mógł z przyjemnością odsłuchać tego czy innego albumu lbu zapewnić sobie miłe dźwiękowe tło podczas pracy czy innych zajęć. Bardzo podobały mi się opisywane przez mnie już trzy lata temu głośniki Yamaha MusicCast WX-010, stąd z ciekawością postawiłem u siebie w salonie dwa konkurencyjne i oczywiście nowsze głośniki Sonos One.

Ich sparowanie nie było żadnym problemem. Całość odbyła się bezpośrednio w dedykowanej aplikacji Sonosa i zajęła chwilę. W każdej chwili głośniki można także rozłączyć, by grały niezależnie.

Mówiąc o konfiguracji nie mogę nie wspomnieć o świetnej funkcji Trueplay, która konfiguruje głośniki pod kątem pomieszczenia w których są ustawione. Wykorzystywany jest w tym celu mikrofon w iPhonie. Smartfona tego ustawia się w różnych miejscach w pomieszczeniu a za pomocą wbudowanego mikrofonu analizowany jest dźwięk odbijany od ścian mebli i innych przedmiotów. Cały proces konfiguracji zajmuje około trzech minut i odbywa się w dedykowanej aplikacji Sonos. Co ciekawe, nie jest on dostępny w aplikacji Sonosa dla systemu Android.

Jak w przypadku każdego systemu multi room sterowanie może odbywać się przez wspomnianą już dedykowaną aplikację dla smartfona. Ta nie jest wybitnie piękna (a taką jest choćby aplikacja Yamahy), ale nie o to też chodzi, ważne, że wszystko jest czytelne i proste. Co ważne, aplikacja Sonosa działa z Apple Music. Nie musimy więc z niej wychodzić by wybrać album, składankę w tym właśnie serwisie. Wystarczy zalogować się w aplikacji Sonos do tej usługi i odtwarzać muzykę z Apple Music bezpośrednio na głośniku. Sonos One współpracuje w niektórych krajach z asystentem Alexa i za jej pomocą także można sterować odtwarzaniem muzyki z tej usługi. Niestety, nie w Polsce, a nie zamierzam przestawiać sobie ustawienia lokalizacji w iPhonie na np. Wielką Brytanię. Nie wiem czy to poważna wada i jak wielu z czytelników korzysta z Aleksy, ale dla mnie nie ma to specjalnie znaczenia, choć nie obraziłbym się na wsparcie Siri (na to jednak nie ma co liczyć). Właśnie też pojawiła się wersja Sonos One SL, bez funkcji sterowania głosowego - myślę, że to dobra opcja dla użytkowników w naszym kraju.

Oczywiście na Apple Music możliwość odtwarzania się nie kończy, oba głośniki jako para widoczne są w menu urządzeń AirPlay 2. Mogę więc bez problemu wysyłać od nich muzykę z Maca, iPhone'a czy iPada. Przez kilka tygodni korzystania z nich głośniki działały niezawodnie, nigdy nie miały problemów z synchronizacją. W przypadku rozpoczynania lub kończenia odtwarzania nieznacznie szybciej reaguje lewy głośnik. Oczywiście nie ma to znaczenia przy samym odtwarzaniu. Głośniki są zbalansowane, a dzięki wspomnianej już funkcji Trueplay skonfigurowane dokładnie pod pomieszczenie, w którym zostały ustawione.

Dwa głośniki sparowane w stereo grają zawsze lepiej niż jeden, dźwięk jest bardziej przestrzenny, scena jest bardziej plastyczna i więcej w niej powietrza. Sonos One ma bardzo ciepłe brzmienie z wyraźnie mocnym niskim basem, który robi wrażenie jeśli spojrzy się na rozmiar tego głośnika. To ciepłe brzmienie, choć moim zdaniem dalekie od naturalnego, nie jest wadą. Mówimy wszak o głośniku systemu multi room, dla każdego, a nie dla purytańskiego audiofila. Mi się to ciepłe brzmienie podoba, zwłaszcza, że nie cierpi na tym zbyt mocno przejrzystość wydobywającej się z głośników muzyki (pod warunkiem oczywiście, że producent wiedział co robi). Wokale, gitary zarówno akustyczne i elektryczne mają wciąż wystarczająco dużo miejsca. Świetnie słuchało mi się na nim zarówno akustyczno - elektrycznej płyty Zakka Wylde'a „Book of Shadows”, płyty „Love Over Gold” zespołu Dire Straits, czy „Roll the Bones” Rush. Były jednak momenty, kiedy tego ciepła było dla mnie trochę za dużo, np. podczas odsłuchu najnowszej płyty Dream Theater - „Distance Over Time”. Jak zwykle wiele zależy od produkcji, a niestety całkiem sporo świetnych albumów muzycznych wyprodukowano na tyle płasko, że nawet najdroższy audiofilski zestaw głośników nic tam nie pomoże.

O tym, że łatwiej jest też wypełnić dźwiękiem pomieszczenie z dwóch głośników niż z jednego nie muszę specjalnie wspominać. Choć i sam jeden Sonos One potrafi grać naprawdę głośno, to jednak dwa są w stanie wypełnić dźwiękiem cały salon i to bez ustawienia głośności na maksa. Przy płytach bardziej akustycznych, lub takich, w których wyprodukowano muzykę z należną dawką przestrzeni odtwarzanie nawet przy maksymalnej głośności nie powoduje żadnych zniekształceń. Kiedy jednak gitary są silnie przesterowane, tempa wysokie a produkcja niezbyt udana, wtedy przy dużym natężeniu dźwięk staje się nieco jazgotliwy. Dla mnie jednak odkręcanie głośników na maksa, niezależnie jakiej klasy jest to sprzęt, mija się zwyczajnie z celem.

Jacek zachwalał pojedynczy głośnik Sonos One, a mogę polecić Wam dwa. Oczywiście jeśli szukacie ciekawych głośników do codziennego odsłuchu i nie należycie do osób, które kupują kable do głośników za kilka tysięcy złotych. Zawsze możecie połączyć je w zestaw stereo lub zacząć budować swój system multi room. Ciekawy jestem wspomnianego już wyżej nowego modelu pozbawionego funkcji sterowania głosowego. Jest on o ponad 100 zł tańszy, więc na pewno stanowi atrakcyjną alternatywę.

W tej półce cenowej Sonos One ma jednak poważnego konkurenta w postaci głośników Yamaha MusicCast 20. Jeden głośnik Yamahy kosztuje dokładnie tyle co Sonos One - 999 zł. Oba brzmią świetnie, choć inaczej. Warto zatem przejść się do salonu audio i posłuchać obu na własne uszy, zanim podejmie się decyzję co do zakupu.