Od lat jestem wielkim fanem toreb i plecaków Thule. Mam już ich kilka w swojej kolekcji. Mimo upływu lat nawet na tych najstarszych nie widać upływu czasu. W ostatnich miesiącach testowałem kolejny plecak tej szwedzkiej marki, model Lithos.

W przeciwieństwie do wielu opisywanych przeze mnie wcześniej plecaków marki Thule, ten wygląda inaczej. Jego wygląd jest bardziej subtelny i minimalistyczny. Różni się też wykończeniem poliestrowego materiału. Jest on matowy, a wręcz szorstki z wyraźną kraciastą fakturą. Plecak ma formę przypominającą płaski i wysoki graniastosłup. To model z tradycyjną klapką, którą po prostu zawija się na jego przód i zapina za pomocą specjalnej tasiemki i haczyka. Wlot komory jest tak skonstruowany, że po zamknięciu klapy jego boki zawijają się bezpośrednio pod nią. Osobiście zdecydowanie bardziej wolę modele zapinane na zamek błyskawiczny niż takie w starym stylu. Zawsze mam obawy, że podczas deszczu dostanie się do środka woda, a plecak przemoknie. Jak dotąd jednak żaden z tego typu plecaków w mojej kolekcji (a mam jeszcze dwa CaseLogic zapinane w ten sposób), nie zawiódł w takiej sytuacji. W ostatnich kilku miesiącach plecak Thule Lithos kilka razy był noszony podczas deszczu i nie było z nim żadnych problemów.

Plecaki linii Lithos to modele bardziej stylowe i minimalistyczne w stosunku do reszty plecaków na laptopy w ofercie Thule. Moim zdaniem są to jednak modele typowo miejskie, noszone codziennie i często, ale na krótkich odległościach pomiędzy domem a biurem lub uczelnią. W przypadku niniejszego plecaka minimalizm przejawia się nie tylko w formie, ale i w liczbie oferowanych przegród i kieszeni. Posiada on tylko jedną komorę o pojemności 16 litrów, do której zmieszczą się rzeczy, które zwykle zabiera się codziennie do pracy czy na uczelnię (laptop, tablet, kilka książek). Z powodzeniem wejdzie tam też bluza, koszulka (np. na trening) itp. W środku znalazły się dwie kieszenie, większa na laptopa, w której zmieści się 15-calowy MacBook Pro i mniejsza na iPada czy inny tablet. Jest jeszcze niewielka, zapinana na zamek błyskawiczny siateczkowa kieszeń wewnętrzna na klucze czy dokumenty. Są też dwie niewielkie kieszenie umieszczone na zewnątrz, na obu bokach plecaka. Jedna na butelkę z wodą, a druga, mniejsza, zapinana na zamek błyskawiczny, pozwala schować np. słuchawki czy inne drobne przedmioty. Dla mnie to zdecydowanie za mało. Lithos przypadł za to do gustu mojej żonie, która nie potrzebuje tak jak ja plecaka dla cyfrowego preppersa. Ja zwykle noszę ze sobą MacBooka Pro z ładowarką, iPada, czytnik Kindle, pięć power banków, w tym jeden dla zegarka Apple Watch, zestaw kabli, głośnik bluetooth, miniaturowy projektor, drugi telefon z Androidem (dalej korzystam z BlackBerry KeyONE) i potrzebuję mieć dla wielu z tych elementów osobne komory z łatwym dostępem. Dlatego wciąż moim ulubionym i najbardziej intensywnie wykorzystywanym plecakiem Thule jest Subterra 30 L.

Po trzech miesiącach niemal codziennego używania w miejskim zgiełku na plecaku nie ma śladów użytkowania. Jestem bardzo ciekawy, jak będzie on wyglądał za kolejne kilka miesięcy i lat. Chodzi mi tutaj o wspomniane już wykończenie poliestrowego materiału. Na razie plecak sprawdza się świetnie.

Thule Lithos Backpack dostępny jest w trzech wariantach kolorystycznych (czarny, ciemny burgund i szary) w cenie 269 zł.

Grafiki: Thule