Nadchodzący Światowy Dzień Emoji, o którego istnieniu właśnie się dowiedziałem i czego niestety nigdy już nie dam rady się oddowiedzieć, stał się okazją dla Apple do zaprezentowania 70 nowych i pachnących Emoji będących częścią, wyczekiwanego przez cały świat, „Unicode 11 emoji release”.

Firma z Cupertino postanowiła uszczęśliwić nas między innymi szeregiem podobizn z siwymi czy kręconymi włosami, wizerunkami superbohaterów, znaczkiem nieskończoności, kilkoma buźkami wyrażającymi emocje inaczej niż setki innych podobnych buziek a także przerażonym i zmrożonym potworkiem. Szczerze przyznam, że to ostatnie Emoji jest jedynym które chciałbym użyć gdy czytam komunikaty o ich kolejnych wersjach.

Z kronikarskiego obowiązku muszę wspomnieć że oprócz wyżej wymienionych powyżej ikonek otrzymamy też trochę znaczków z fauną, florą i kulinariami.

Przy okazji prezentacji można się było dowiedzieć bardzo ciekawych rzeczy na temat podejścia firmy do projektowania piktogramów bez których dziś nikt nie wyobraża sobie życia. Wysoki rangą przedstawiciel Apple Alan Dye, ujawnił, że gdy projektują nowe Emoji dążą do stworzenia najbardziej kultowej i ponadczasowej reprezentacji danego przedmiotu. Nie ma jakiegoś jednego szablonu który stałby za ich projektami.

„Bez wątpienia chcemy, żeby dało się je zawsze wyczuć jako Emoji od Apple, do tego dążymy, ale decyzję podejmujemy indywidualnie dla każdego przypadku”.

Apple chciałoby rozbudować UI tak aby łatwiejsze byłoby dodawanie kolejnych wariacji, np. dla czarnoskórych rodzin, co na chwilę obecną jest utrudnione.

Apple nie ujawniło kiedy udostępni nowe piktogramy, ale potwierdziło że kiedy to się stanie, pojawią się na wszystkich urządzeniach. To poważne i odpowiedzialne podejście do Emoji każe nam być spokojnym o ich przyszły rozwój. Zaczynam też podejrzewać, że skoro Mac Mini jest wg Tima Cooka „ważnym elementem przyszłości Apple” może okazać się, że nie pojawi się jako nowy komputer tylko wesoła ikonka otoczona serduszkami.

Źródło: Mac Rumors