13 maja Tim Cook wziął udział w programie David Rubenstein Show, który odbył się na jego rodzimej uczelni Duke University.

W rozmowie z Rubensteinem Cook opowiadał o swojej edukacji i karierze zawodowej, zegarku Apple Watch i przypadkach, w których uratował on życie swoim użytkownikom, polityce, sprawach społecznych - w tym prywatności, równości i prawach emigracyjnych w USA.

Padły oczywiście także pytania o jego pierwsze spotkanie z Jobsem, przejście z Compaqa. Jak sam przyznaje bardzo podobało mu się to, że Jobs szedł wtedy pod prąd. Większość firm skupiała się wtedy na rynku korporacyjnym i wycofywała się z rynku klienckiego, tymczasem Jobs chciał produkować komputery właśnie dla nich.

Cook zapytany o wzrost zarobków Apple o 80% pod jego kierownictwem wspomniał, że jest to efekt skupiania się na nowych innowacyjnych produktach i traktowania użytkowników jak klejnoty. Sam nigdy nie zastanawia się nad tego typu wynikami. Przyznał też, że nie przejmuje się narzekaniem analityków, jeśli wyniki sprzedaży nie pokrywają się z ich oczekiwaniami. Przyznał, że działania Apple oparte są o długoterminowe strategie i uważa za dziwne skupianie się na tym ile sztuk danego produktu sprzedało się w ciągu 90 dni. Apple - jego zdaniem - jasno też komunikuje, że nie jest firmą dla inwestorów, którzy szukają szybkiego zarobku. Dlatego też cieszy go, że w Apple inwestuje np. Warren Buffett, który ostatnio kupił dodatkowe 75 milionów akcji firmy.