Pamiętam, kiedy w lutym 2008 roku kupiłem sobie pierwszego iPhone'a. Tego oryginalnego. Aby z niego w pełni korzystać trzeba było obejść blokadę simlock, a to wiązało się ze zrobieniem tzw. jailbreak'u. Złamanie zabezpieczeń iPhone'a dawało też dostęp do stale rosnącej liczby aplikacji i to wtedy, kiedy oficjalnie na urządzeniu tym nie można było nic zainstalować.

Nie mam wątpliwości co do tego, że to właśnie dzięki deweloperom i hakerom skupionym wokół sceny jailbreak Apple zdecydowało się otworzyć sklep z aplikacjami, czyli App Store.

Przez kilka kolejnych lat, już po otwarciu sklepu z aplikacjami, łamałem zabezpieczenia kolejnych iPhone'ów, Urządzenie te bowiem wciąż posiadały dość ograniczone możliwości. Robiłem to na przykład po to, by zainstalować na iPhonie płatną aplikację - nie dostępną oczywiście w App Store - która pozwalała mi na dzielenie się mobilnym internetem z iPhone'a z innymi urządzeniami, czy inna, która pozwalała mi nagrywać filmy na iPhonie 3G (oficjalnie mógł on robić tylko zdjęcia). Jeśli dobrze pamiętam, to ostatecznie Apple wprowadziło tę funkcję na przełomie zimy i wiosny 2011 roku, wraz z premierą iPhone'a 4 dla sieci Verizon. Niedługo potem część polskich operatorów komórkowych zaczęła sprzedawać iPhone'y bez sim locka. To właśnie wtedy, czyli gdzieś W 2012 roku łamanie iPhone'a straciło dla mnie sens. Owszem, jeszcze przez kilka lat w repozytoriach znaleźć można było programy pozwalające np. na nagrywanie ekranu iPhone'a lub iPada bezpośrednio na tym urządzeniu, ale działały one słabo, więc jeśli coś chciałem nagrać to podłączałem iPhone'a, iPada lub Apple TV do Maca i korzystałem z Quicktime'a. W iOS 11 funkcja nagrywania ekranu jest już dostępna bezpośrednio w systemie. W ubiegłych latach doszły jeszcze rozszerzenia, zewnętrzne klawiatury, a więc wszystko to, czego ewentualnie mogło brakować użytkownikom.

Po co więc dzisiaj robić jailbreak? Chyba tyko po to by zmieniać wygląd systemu. Tylko czy naprawdę jest to potrzebne? Moim zdaniem jailbreak i cała scena z nim związana - przez kilka lat odbywała się nawet specjalna impreza MyGreatFest / Worldwide Jailbreak Convention) zaczął umierać wraz z tym, kiedy Apple zaczęło ulepszać i rozbudowywać o nowe funkcje system iOS. Dzisiaj moim zdaniem jailbreak nie ma już właściwie nic do zaoferowania przeciętnemu użytkownikowi.

Nie dziwi więc to, że jego popularność jest obecnie marginalna do tego stopnia, że dwa duże repozytoria modyfikacji i aplikacji (niedostępnych lub niedopuszczonych do App Store) dostępnych w Cydii (takim jailbreakowym sklepie) zostały właśnie zamknięte. Mowa o ZodTTD/MacCiti oraz ModMyi. To ostatnie zostało zarchiwizowane i przekazane firmie SaurikIT (Saurik, czyli Jay Freeman jest twórcą Cydii). Z ModMyi dalej będzie można pobierać pakiety, nic nowego się jednak w tym repozytorium już nie pojawi.

O stanie obecnej sceny jailbreak świadczyć też może to, że jak dotąd 2,5 miesiąca po premierze nowego systemu operacyjnego, wciąż nie został on jeszcze złamany, a przynajmniej narzędzia do jego złamania nie zostały udostępnione użytkownikom. Może wynikać to z tego, że sami deweloperzy nie są już tym specjalnie zainteresowani.

PS. Poniżej znajdziecie kilka zdjęć przedstawicieli sceny jailbreak, m.in. Saurika - twórcy Cydii (długie włosy i broda) oraz członków Chronicdev - posxninia i iOPK. Zrobiłem je we wrześniu 2011 roku podczas imprezy MyGreatFest w Londynie.