W listopadzie 2013 roku twórcy Snapchata odrzucili propozycję Marka Zuckerberga i nie sprzedali mu swojego serwisu za trzy miliardy dolarów. CEO Facebooka postawił więc na agresywną konkurencję i rozpoczął implementację klonów wspomnianej wyżej usługi do kolejnych aplikacji.

Już w czerwcu 2014 roku w App Store pojawił się Slingshot. Prawdopodobnie większość z Was słyszy o tym programie po raz pierwszy w życiu, co doskonale obrazuje, jak „ogromna” była jego popularność. Projekt oczywiście spalił na panewce, ale nie zniechęciło to Marka Zuckerberga do dalszych prób.

Z czasem przyszła kolej na Instagrama (sierpień 2016), Messengera (wrzesień 2016/marzec 2017), WhatsAppa (luty 2017) i wreszcie Facebooka, który doczekał się dzisiaj funkcji Camera. Jej założenia są takie same, jak w innych przypadkach. Użytkownicy mogą więc wysyłać swoim znajomym filmy lub zdjęcia, a także udostępniać je na głównym ekranie programu z 24-godzinnym limitem czasowym.



Funkcję Facebook Camera na tle podobnych rozwiązań wyróżnia liczba filtrów. Jest ich naprawdę sporo, a część nawiązuje do popularnych filmów, takich jak Strażnicy Galaktyki czy też Minionki. Czy to wystarczy do odniesienia sukcesu? Odpowiedź na to pytanie przyniosą z pewnością najbliższe miesiące.

Ze Snapchata korzysta codziennie około 158 milionów osób. Instagram Stories może pochwalić się podobnymi liczbami wynoszącymi obecnie ponad 150 milionów. Jak informuje serwis TechCrunch, należący do Facebooka serwis zaczął jednak „podkradać” użytkowników Snapchatowi. Z pewnością jeszcze w tym roku będziemy mogli ocenić, z jaką skutecznością. Od kilku tygodni ma to bowiem znaczenie nie tylko dla CEO obu firm, ale też inwestorów. Snap Inc. zadebiutował bowiem na początku miesiąca na amerykańskiej giełdzie.

Źródło: TechCrunch, Statista, Facebook Newsroom