Cholera, to nie są słuchawki!
Poniższy tekst, pomimo swojego tytułu, nie będzie traktował o słuchawkach. W każdym razie nie o takich, które przychodzą na myśl w momencie, kiedy słyszymy to słowo. A przynajmniej powinny, bo co według Was kryje się pod hasłem „słuchawki firmy Apple”? Douszne EarPodsy, a może znajdujące się w ofercie firmy, popularne modele marki Beats? Nie, według wielu osób są nimi iPhone'y, a to do cholery nie są słuchawki!
Tak, uniosłem się, jednak dzisiejszego ranka poziom mojego rozgoryczenia osiągnął swój maksymalny stopień. W trakcie zwyczajowej prasówki, wśród mniej i bardziej ważkich informacji, na stronie TVN24 natknąłem się na artykuł pt. „Przełomowy wyświetlacz i brak guzików. Czy tak będzie wyglądał nowy iPhone?” i na nieszczęście dla mojej wewnętrznej harmonii postanowiłem go przeczytać. News jak news, ani dobry, ani zły, przynajmniej do chwili, kiedy jego autor napisał: „Telefony z zakrzywionym ekranem nie są oczywiście nowością. Na rynku dostępne są już takie zaokrąglone słuchawki jak Samsung Galaxy Edge czy LG G Flex.”. Rozumiem sens, rozumiem zamysł, ale to do cholery nie są słuchawki!
Od chwili, kiedy w 1876 roku Elisha Gray i Alexander Bell opatentowali projekty swoich telefonów mija 140 lat i w tym czasie nastąpiły daleko idące zmiany, które poddają w wątpliwość dalszy sens nazywania tych urządzeń słuchawkami. Owszem, pamiętam czasy, gdy będący w naszym kraju rzadkością telefon stacjonarny, składał się z jednostki wyposażonej w tarcze numeryczną oraz z zamkniętego najczęściej we wspólnej obudowie, zespołu mikrofonu i słuchawki, czy pierwszych telefonów bezprzewodowych i komórkowych, jednak od współczesnych iPhone'ów i „Samsungów” dzieli je technologiczna przepaść. Czy dzisiaj mając na myśli smartfona mówimy „podaj mi słuchawkę” lub „zapomniałem naładować słuchawkę”? Nie, jedyną pozostałością w naszych urządzeniach jest jej graficzne odwzorowanie na ikonach nadchodzącego połączenia. To tyle, koniec, kropka, czy to się komuś podoba czy nie, słuchawki telefoniczne odeszły do historii, a już na pewno w przypadku, kiedy piszemy o dzisiejszych smartfonach.
Co prawda mówiąc o pojazdach policji, straży pożarnej, czy znajdujących się na wyposażeniu wojska, mówimy o „wozach”, to jednak prócz mowy potocznej, w prasie branży motoryzacyjnej nie spotkałem określenia „wozów” marki Ferrari, Mercedesa czy BMW. Dlaczego zatem używać anachronizmu „słuchawka” w stosunku do iPhone'a? Czy swoją budową przypomina on XIX i XX wiecznych protoplastów, czy jest to raczej urządzenie mobilne z funkcją dzwonienia? Znajduję tylko jedno wytłumaczenie dla redaktorów nazywających tak współczesne telefony komórkowe - nie posiadają oni słuchawek lub ich jedyną formą kontaktu z tymi urządzeniami audio są wspomniane na początku EarPodsy lub noszone wyłącznie na szyi, co bardziej trendy modele Beats i Bang Olufsen. Panowie, słuchawki służą do słuchania muzyki, a skoro w poświęconych im tekstach nie tworzycie zdań w rodzaju: „do słuchawek Apple nie podłączymy już słuchawek”, to bardzo proszę, pisząc tylko o smartfonach także wystrzegajcie się nazywania ich „słuchawkami”. Słowo „telefon” ma kilka synonimów. „Słuchawka” przestała już nim być... do cholery!