Inna perspektywa
Akcesoria spod znaku olloclip® chyba już na dobre zadomowiły się w świadomości fotografów mobilnych z całego świata. Marka rozpoczęła swą działalność od inicjatywy w serwisie Kickstarter.com, gdzie w maju 2011 roku zaproponowała jego społeczności pierwsze kompleksowe rozwiązanie składające się z konwertera szerokokątnego, rybiego oka i makro przeznaczonego dla iPhone’a 4/4s. Nakładka ta, znana jako „olloclip® original 3-in-1 lens”, jest do dziś wśród 40 najwyżej fundowanych projektów serwisu Kickstarter, jednocześnie będąc pierwowzorem wielu kopii i rozwiązań naśladujących genialny w swej prostocie pomysł na rozszerzenie możliwości optycznych aparatu wbudowanego w smartfon. Akcesoria olloclip są dostępne w oficjalnych sklepach Apple Store, co świadczy o ich jakości i oryginalności.
Latem zeszłego roku olloclip, podtrzymując tradycję we wprowadzaniu nowych produktów na rynek, w podobny sposób zaproponował swój kolejny pomysł na zrewolucjonizowanie fotografii mobilnej - zestaw olloclip studio. Również i tym razem pomysł „chwycił”, co pozwoliło na rozpoczęcie masowej produkcji. Zestaw akcesoriów dotarł do mnie na początku tego roku, dzięki temu już teraz mogę podzielić się z Wami moimi wrażeniami z jego użytkowania.
Już od samego początku kontaktu z produktem producent okazuje nam wdzięczność za uczestnictwo w kampanii crowdfundingowej poprzez liczne komunikaty przemawiające z opakowania i załączonych wkładek. To miły akcent pozwalający poczuć, że zrobiliśmy coś wyjątkowego. Zestaw składa się z sześciu podstawowych części - etui (studio case), uchwytu (finger grip), dwóch adapterów ze stopką (cold shoe mounts), dwóch mocowań statywu (pionowego i poziomego: mount portrait i mount landscape) oraz podstawki (kickstand). W zestawie znajdziemy też pasek na nadgarstek. To wszystko może brzmieć z początku nieco tajemniczo, ale uwierzcie mi, że w użytkowaniu jest banalnie proste i wygodne. Przyjrzyjmy się więc poszczególnym elementom zestawu.
Studio case to etui na smartfon, które z jednej strony ma chronić sam telefon przed uderzeniami mogącymi zdarzyć się podczas fotografowania w różnych warunkach, a z drugiej stanowi bazę, do której podłączamy pozostałe akcesoria zestawu w takiej konfiguracji, w jakiej tego potrzebujemy. Sam case jest wykonany bardzo solidnie i dobrze przylega do iPhone’a, na tyle, że musimy użyć nieco siły, by go ściągnąć. Etui, wzorem ollocase (innego etui olloclip), posiada sprawdzone rozwiązanie - specjalne wycięcie na telekonwertery olloclip, dzięki czemu nie musimy ściągać go za każdym razem, gdy chcemy użyć któregoś z nich. Otwory na gniazdo słuchawkowe i port lightning są niestety wycięte tak, że ciężko jest włożyć wtyczkę inną niż słuchawki Apple czy nawet przejściówkę Apple 30pin/lightning. Na szczęście miejsca, w których etui przykrywa fizyczne przyciski smartfona, zostały lepiej przemyślane i ich obsługa nie nastręcza żadnych trudności. Producent zadbał również o wycięcie na pasek nadgarstkowy, dodatkowo zabezpieczający cały zestaw przed wypadnięciem z dłoni (doczytałam o nim po jednym wypuszczeniu iPhone’a z dłoni, na szczęście bez większych strat).
Uchwyt finger grip - to pierwsza z nakładek na etui, która pozwala w wygodny sposób trzymać telefon. Dla mnie było to coś nowego, chociaż usłyszałam od osób podróżujących do krajów arabskich, że tam taki gadżet jest czymś normalnym i stanowi stałe wyposażenie większości etui. Co daje taki grip? Z całą pewnością to, że sam telefon możemy trzymać, chwytając go jakby od tyłu, bez potrzeby ciągłego zabezpieczania przodu kciukiem czy podejmowania ryzykownych prób obejmowania równoległymi palcami gładkich powierzchni urządzenia. Wtedy znacznie łatwiej jest zrobić zdjęcie, mając rękę podniesioną do góry (np. zdjęcie nad tłumem, płotem itp.) lub opuszczoną nisko nad ziemią. Łatwiej jest też zrobić selfie. Aby całość trzymać stabilnie w pozycji poziomej, muszę użyć trzech palców, natomiast większa, męska dłoń wykorzysta dwa palce. Z uwagi na to, że większa niż zazwyczaj część dłoni jest schowana za urządzeniem, z początku trudniej jest manewrować kciukiem po wyświetlaczu, jednak po jakimś czasie można się przyzwyczaić. Uchwyt nasuwa się na tył etui, w obie jego szyny. Ważne, żeby dosunąć go do ich końca, w przeciwnym wypadku może się zdarzyć, że etui odczepi się od uchwytu.
Kolejne dodatki to tzw. mounty, czyli mocowania. Pierwszy z nich to dwie sztuki uchwytu do mikrofonu zewnętrznego, lampy błyskowej lub innego źródła światła w formie tzw. zimnej stopki znanej z większych aparatów kompaktowych czy lustrzanek. Nie wiem, czy to specjalny zabieg olloclipa, ale lampy takie jak iBlazr, Canon 430EXII czy kitowy flash z Lumixa LX100 nie wsuwają się w nie do końca. Gdyby szczelina wewnątrz stopki była trochę wyższa, uchwyt ten mógłby być nieco luźniejszy - ja w przypadku tych trzech urządzeń miałam wrażenie, jakby stopka mocowania miała pęknąć pod wpływem wsuwanej w nią podstawki lampy. Sam uchwyt mocuje się do etui podobnie jak finger grip. Warte podkreślenia jest to, że mocowania zostały zaprojektowane tak, by po umieszczeniu w nich akcesoriów środek ciężkości całości pozostawał w osi symetrii smartfona w etui. Bardzo ułatwia to manewrowanie całym zestawem podczas nagrywania sekwencji wideo, a także powoduje, że podtrzymująca go ręka nie męczy się aż tak bardzo.
W zestawie znajdziemy dwa uchwyty przeznaczone do zamocowania etui na statywie - jeden umożliwia wykonanie tego w trybie krajobrazowym (poziomo), drugi portretowym (pionowo). Średnica mocowania jest standardowa i wynosi ¼”-20, co pozwala użyć niemal dowolnego statywu na rynku lub zamocować smartfon do kierownicy roweru lub uchwytu w samochodzie.
Ostatni dodatek to podstawka kickstand, dzięki której możemy podeprzeć etui w trakcie wideorozmowy, oglądania filmu, zdjęć lub czytania książki.
Wszystkie elementy wykonane zostały z tworzywa sztucznego oraz utwardzanej gumy, a tam gdzie było to konieczne, zastosowano metalowe wzmocnienia (np. gwinty). Dzięki temu całość jest solidna, odporna na zginanie, otarcia, upadki i lekkie zgniecenia, a także komfortowa w dotyku. Kolorystyka produktu jest raczej powściągliwa i została ograniczona do maksymalnie dwóch barw w edycji dla uczestników kampanii wspierającej oraz do koloru czarnego dla zestawu dostępnego w sklepie internetowym olloclip. Wspierając akcję w serwisie Kickstarter, wybrałam wersję czarno-białą, limitowaną dla uczestników tej kampanii. Olloclip studio jest obecnie dostępny tylko dla iPhone’a 6, 6 Plus, 6s i 6s Plus, choć niewykluczone, że wzorem konwerterów 4-w-1 w przyszłości pojawią się również wersje dla posiadaczy innych modeli smartfonów.
Podstawową wadą tego zestawu jest, jak to zwykle bywa z nowościami, cena kształtująca się na poziomie 90 euro za opisywany zestaw nabywany w oficjalnym sklepie olloclip (100 euro z przesyłką do Polski). To z jednej strony sporo, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że za te same pieniądze możemy kupić przyzwoity.. aparat kompaktowy firmy Sony, Canon lub Nikon. Trzeba jednak pamiętać, że tego typu rozwiązań nie sprzedaje się w marketach z elektroniką z jednego prostego powodu - to produkt dla pasjonatów fotografii mobilnej, świrów gotowych robić zdjęcia komórką dla samej frajdy i zabawy, a to już czyni go niszowym, co z kolei winduje jego cenę na poziom, o którym tu mówimy. Zatem zwykli ludzie kupią kompakt i ciesząc się z 12-krotnego optycznego zoomu oraz 20-megapikselowej matrycy, będą nim nadal fotografować „do szuflady” lub „od święta”, tak samo jak to robili poprzednimi dwoma modelami, podczas gdy fotograf mobilny zaopatrzy się w olloclip studio i od tej pory zdjęcia na jego instagramie, eyeemie czy innym flickrze nabiorą nowego wymiaru i sznytu. A wszystko z perspektywą użytkowania w przyszłości nowych mocowań, akcesoriów i pomysłów na jeszcze inne zastosowania.
Myślę, że to zupełnie normalne, gdy produkt jednej firmy zostaje uzupełniony przez innych producentów nową ideologią i pomysłami na to, jak wycisnąć z produktu bazowego jeszcze więcej zabawy, a przy okazji zarobić na jego użytkownikach i posiadaczach. Apple ze swoim genialnie pozycjonowanym aparatem w iPhonie jest tylko jednym z wielu przykładów na taki ekosystem, choć niewątpliwie jednym z najbardziej znanych. Olloclip, będący od kilku lat jego częścią, po raz kolejny pokazał, że potrafi tworzyć coraz to lepsze i bardziej innowacyjne produkty po to, aby nam, fotografom mobilnym, jeszcze bardziej ułatwić wykorzystywanie iPhone’a w roli aparatu. To nie jest zestaw dla każdego i też nie każdemu będzie z pewnością potrzebny, jednak chcąc poważniej pobawić się w iPhonografię, warto o nim pomyśleć - tak samo jak zawsze w fotografii warto szukać innej perspektywy.