Życzenia noworoczne względem Apple
Koniec roku to zawsze czas podsumowań, postanowień oraz życzeń związanych z kolejnymi dwunastoma miesiącami. Często kierujemy je do samych siebie i pierwszego stycznia zapisujemy się na siłownię, zakładamy kartę biblioteczną, obiecując sobie więcej czytać, czy też zaczynamy planować wyprawę, o której zawsze marzyliśmy. Sam również – chcąc nie chcąc – snuję tego typu postanowienia, jednak życzenia względem nowego roku chciałbym złożyć na ręce Tima Cooka. Moje oczekiwania co do Apple mocno się bowiem w ciągu ostatnich tygodni wyklarowały.
Sprzętem, na jaki najbardziej czekam w nowym roku, jest Mac mini w kolejnej odsłonie. Generacji zaprezentowanej ponad rok temu brakuje możliwości rozbudowy RAM-u, czy też opcji wyposażenia komputera w czterordzeniowy procesor. Skutkuje to tym, że wciąż najnowszy Mac mini jest pod wieloma względami gorszy od swojego poprzednika z 2012 r. Warto również dodać, że jego bryła została zdeterminowana przez obecność napędu optycznego lata temu. Aktualnie nie mamy tego typu dodatków w komputerach, a plotki o Macu mini przypominającym wyglądem najnowsze Time Capsule od Apple bardzo przypadły mi do gustu. Taka maszyna z czterema rdzeniami procesora Intel Skylake, 16 GB RAM-u (z możliwością rozbudowy) oraz nowym wyglądem jak najbardziej by mnie przekonała i zdecydowałbym się na jej zakup.
Sprzętem, którym najbardziej się rozczarowałem w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy, jest Apple Watch. Nie podoba mi się zarówno UI i GUI systemu watchOS 2, jak i sam wygląd zewnętrzny urządzenia. Plotki o następcy pierwszego smartwatcha z Cupertino pojawiają się coraz częściej, dlatego spodziewam się, że premiery nowego zegarka doczekamy się już niedługo. Chciałbym, aby Apple Watch 2 był w pełni wodoodporny, wyposażony w GPS, miał większą i okrągłą kopertę. Oczekiwałbym również zmian w samym systemie, który pod względem UX kuleje. Nie dość, że interfejs jest nieprzemyślany, to jego obsługa za pomocą koronki wypada gorzej niż użycie lunety w Samsungu Gear S2.
Bardzo cieszą mnie plotki dotyczące rzekomego iPhone’a SE z czterocalowym ekranem. Mam nadzieję, że takie urządzenie pojawi się na rynku i nie będzie odstawać pod względem komponentów od zaprezentowanych we wrześniu modeli. Mniejszy smartfon byłby idealnym rozwiązaniem dla wielu bliskich mi osób i choć sam nie byłbym zadowolony z tak małego - relatywnie - ekranu, to zdaję sobie sprawę, że dla wielu użytkowników to optymalne rozwiązanie.
MacBooki, mimo iż są co kilka miesięcy odświeżane, zdążyły się już postarzeć. Mam nadzieję, że kolejna generacja tych urządzeń zostanie odchudzona oraz wzbogacona o nowe procesory Intela. Miło byłoby również zobaczyć model Air w wersji z ekranem Retina. Nowoczesne chipy pozwoliłyby na utrzymanie takiego samego czasu pracy na baterii jak w przypadku obecnej generacji tych komputerów. Konieczne byłoby jednak wyposażenie nowych laptopów w 8 GB pamięci RAM, co - podobnie jak dyski SSD - powinno być już standardem w przypadku sprzętu Apple.
Jako osoba, która niezwykłym sentymentem darzy iPody, nie mogę zapomnieć o tej kategorii produktów. Nie jest tajemnicą, że odtwarzacze muzyczne odchodzą w zapomnienie. Gdyby jednak firmie z Cupertino udało się stworzyć sprzęt obsługujący bezstratne formaty, umożliwiający synchronizację z Apple Music i pozwalający na dostarczenie dużej mocy do słuchawek, to myślę, że wielu melomanów mogłoby być nim zainteresowanych. Warto wspomnieć, że na temat takiego rozwiązania Steve Jobs rozmawiał przed laty z Neilem Youngiem. Teraz kanadyjski muzyk ma na rynku swój odtwarzacz – Pono – spełniający większość wymienionych przeze mnie wymagań.
W ciągu najbliższych dwunastu miesięcy przekonamy się, czym zaskoczy nas Apple. Z całą pewnością możemy oczekiwać nowych systemów operacyjnych oraz kolejnej generacji iPhone’ów. Nie wiemy jednak, czy zobaczymy nowe kategorie produktów, a także jakie sprzęty zostaną odświeżone. Możemy również życzyć sobie bardzo ogólnych zmian – niższych cen, pojemniejszych baterii i szybszych procesorów. Kto wie, może nasze marzenia zostaną spełnione.