Grudzień to standardowo czas wszelkiego rodzaju podsumowań. Swoją listę najpopularniejszych hashtagów 2015 roku opublikował już serwis Twitter i okazało się, że w kategorii „Tech” w pierwszej dziesiątce znalazły się trzy pozycje związane z firmą Apple. Sam wynik nie powinien nikogo dziwić, w końcu marka ta przyciąga uwagę jak chyba żadna inna, jednak pod względem konkretnych hashtagów zabrakło mi w tym zestawieniu jednej pozycji. Rozumiem pojawienie się #iPhone i #Apple, ale zajęły one dopiero 5 i 8 miejsce, podczas gdy najpopularniejszym hashtagiem był #iPad. A gdzie #AppleWatch?

Czas to pieniądz. Choć ciężko jednoznacznie stwierdzić, kto po raz pierwszy użył tego sformułowania, to powszechnie uznaje się, iż tą osobą był Benjamin Franklin, jeden z ojców-założycieli Stanów Zjednoczonych, ponieważ pojawia się ono w jednym z jego esejów pt. „Rady dla młodego handlowca" (Advice to Young Tradesmen) z 1748 roku. Pomimo upływu przeszło 250 lat uniwersalność tego sformułowania powoduje, iż w dalszym ciągu nie traci ono na swojej aktualności. W mijającym roku kategoria inteligentnych czasomierzy, nawet pomimo braku smart zegarka firmy Apple we wspomnianym zestawieniu, była jednym z dominujących tematów i ostatnie 12 miesięcy można uznać za początek boomu na produkty tego typu. Dla wytwarzających je firm sformułowanie „czas to pieniądz" zyskało nowe znaczenie, choć patrząc na niektóre ceny smart zegarków, dla zainteresowanych ich zakupem klientów bardziej adekwatnym byłoby sformułowanie „pieniądz to czas".

„Pokaż mi swój zegarek, a powiem ci, kim jesteś" - to oczywiście przesada, jednak od 1790 roku, kiedy to genewskie zakłady zegarmistrzowskie Jaquet-Droz i Leschot wyprodukowały pierwszy biżuteryjny zegarek na bransolecie, poza wypełnianiem swojej podstawowej funkcji wskazywania aktualnego czasu są one często wyznacznikiem statusu jego właściciela. Dotychczas dotyczyło to wyłącznie tradycyjnych mechanicznych zegarków, bo pomimo iż na przykład taki Casio G-Shock ma swój urok, to trudno nazwać go produktem luksusowym, na podstawie którego o jego właścicielu można powiedzieć coś więcej niż to, że jest cool. Tymczasem pojawiła się nowa kategoria - smartwatche, które będąc zegarkami elektronicznymi, aspirują do bycia czymś ponadto. Jakim słowem można określić jego posiadacza? Geek? Tak, ale po 2015 roku w niektórych przypadkach to już geek luksusowy.

Naturalnie, tak samo jak nie każdy tradycyjny zegarek, tak nie każdy smartwatch zalicza się do grona produktów klasy premium, ponieważ decydują o tym indywidualne, a zarazem unikalne cechy danego towaru. W przypadku urządzeń elektronicznych wytwarzanych na masową skalę, co już samo w sobie jest zaprzeczeniem ich wyjątkowości, nigdy nie spotkałem się ze stwierdzeniem, iż jeden procesor, nawet A9x firmy Apple, jest bardziej luksusowy od tego montowanego przez innego producenta. Skąd zatem te aspiracje?

Oczywiście pierwszym przychodzącym na myśl smart zegarkiem należącym do kategorii dóbr luksusowych jest Apple Watch Edition. Do tego miana kwalifikuje go materiał, z jakiego został wykonany, czyli 18-karatowe złoto, oraz niewspółmierna do wagi użytego kruszcu cena od 47 do 80 tysięcy złotych. I to chyba wszystko na temat jego ekskluzywności, bo firma z Cupertino może pozycjonować go jako produkt modowy w magazynach, których tematyka dość daleko odbiega od obecnie przez Was czytanego, sprzedawać w wybranych sklepach zaopatrzonych w sejfy, prezentować zainteresowanym jego kupnem klientom na osobności, a nawet dodawać do niego inną ładowarkę, ale pod względem funkcjonalności nadal jest to ten sam zegarek, co jego aluminiowa wersja za 1699 złotych. Z drugiej strony, tak samo postępują wszyscy producenci dóbr luksusowych, oferujący ten sam towar w różnych cenach uzależnionych jedynie od jego końcowej wersji wykończenia. Patrząc na to w ten sposób, Apple Watch Edition jest jak najbardziej luksusowym smartwatchem.

Zainteresowanie firmy z Cupertino branżą modową i rynkiem premium potwierdziła wrześniowa prezentacja nowych produktów firmowanych logo nadgryzionego jabłka. Co prawda nie pokazano na niej kolejnej generacji inteligentnego zegarka, jednak pojawił się jego kolejny luksusowy model Apple Watch Hermès Collection. Ten bardzo udany mariaż technologii i elegancji jest wynikiem współpracy pomiędzy Apple, a paryskim domem mody Hermès, specjalizującym się w dobrach luksusowych. Marka ta kojarzona jest głównie z wyrobem galanterii skórzanej, dlatego kolekcję Apple Watch Hermès na tle pozostałych smart zegarków z Cupertino wyróżniają trzy wzory ręcznie wykonanych skórzanych pasków - Single Tour, Double Tour oraz Cuff. Aby podkreślić ich wyjątkowy charakter, postanowiono, iż żadnego z nowych pasków nie będzie można kupić oddzielnie i są one oferowane wraz z modelem Apple Watch w stalowej kopercie. Kolekcja nie jest dostępna online i oferują ją tylko wybrane sklepy Apple na terenie Ameryki Północnej, Azji i Europy. Poza samymi paskami, smart zegarki otrzymały trzy dodatkowe tarcze z logo marki Hermès, a nim samym ozdobiono także ich tył oraz pudełko. Pomimo iż cena za takie połączenie odbiega od tej standardowej, to 1100 dolarów za najtańszą i 1500 dolarów za najdroższą wersję Apple Watch Hermès stanowi tylko dziesiątą część tej, w jakiej oferowana jest najtańsza wersja Edition. Apple Watch Hermès Collection jest na pewno dobrem luksusowym, jednak czy jest on równocześnie luksusowym zegarkiem, czy raczej zegarkiem fashion, oceńcie sami.

smartwatch

Chociaż szwajcarscy producenci zegarków przez długi czas bagatelizowali konkurencję w postaci smartwatchy, to zapowiedź pojawienia się Apple Watcha sprawiła, iż część tradycyjnych marek postanowiła stworzyć własne inteligentne zegarki. Pierwszą znaną firmą, która zdecydowała się na włączenie ich do swojego portfolio, był genewski Frederique Constant. W marcu bieżącego roku na targach zegarków Baselworld w Bazylei producent pokazał model Horological Smartwatch, który jest połączeniem klasyki szwajcarskiego zegarmistrzostwa z nowoczesnością Doliny Krzemowej. Smart zegarek firmy Frederique Constant reprezentuje zupełnie inne podejście do tematu niż to, do którego przyzwyczaiły nas firmy branży elektronicznej. Z jednej strony posiada on kwarcowy mechanizm, a na jego tarczy króluje analogowa klasyka, a z drugiej wyposażono go w zawierający dodatkowe sensory moduł MotionX. Dzięki niemu zegarek może monitorować nasz sen, mierzyć ciśnienie oraz liczyć ilość przebytych kroków. Smart zegarek - po naciśnięciu znajdującego się w koronce przycisku - łączy się za pośrednictwem Bluetooth ze smartfonem, przekazując zebrane dane, a dedykowana aplikacja dla systemu iOS i Android wyświetla je w postaci prostych wykresów kołowych. Chociaż Horological Smartwatch nie posiada wyświetlacza, część danych można odczytać także z umieszczonego na jego tarczy procentowego wskaźnika wykonania zadania. Koperta tego szwajcarskiego smart zegarka ma średnicę 42 mm i jest dostępna w dwóch wersjach - stalowej i stalowej pokrytej złotem. A ile za luksus posiadania takiego czasomierza trzeba zapłacić? Nie oferuje on co prawda tych samych funkcji co Apple Watch, ale w przeciwieństwie do niego czas działania na baterii wynosi 2 lata, wygląda on luksusowo i różnica ceny pomiędzy jego wersją stalową za 4399 zł, a wersją złotą wynosi tylko 400 zł.

Głównym konkurentem Apple Watcha są urządzenia naręczne wyposażone w system Android Wear. Pomimo iż pojawiły się one przed smart zegarkiem z Cupertino, to do niedawna żaden z nich nie mógł rywalizować z jego wersją Edition czy Hermès. W ubiegłym miesiącu sytuacja uległa zmianie, a wszystko za sprawą smart zegarka TAG Heuer Connected. W październiku 2014 roku na łamach „The Wall Street Journal" Jean-Claude Biver - szef działu zegarków paryskiego koncernu LVMH (Louis Vuitton Moët Hennessy), do którego należy m.in. szwajcarski producent luksusowych zegarków, firma TAG Heuer - powiedział: „«Luksusowość» ma być wieczna, ale jak można uzasadnić wydanie dwóch tysięcy dolarów na inteligentny zegarek, kiedy technologia, na której się on opiera, będzie przestarzała w ciągu dwóch lat?" Jak się okazuje, TAG Heuer znalazł na to sposób.

W przeciwieństwie do wspomnianego modelu Horological Smartwatch, łączącego zalety tradycyjnego zegarka z inteligentną technologią, TAG Heuer Connected jest już stricte smart zegarkiem. Kiedy na targach Baselworld 2015 firma Frederique Constant prezentowała swoją wersję inteligentnego czasomierza, na innym stoisku odbyła się konferencja prasowa, na której oficjalnie ogłoszono nawiązanie współpracy pomiędzy marką TAG Heuer, a firmami Google i Intel w zakresie stworzenia szwajcarskiego smartwatcha napędzanego technologią Intela i wyposażonego w system Android Wear. Wzorowaną na klasycznym modelu TAG Heuer Carrera, okrągłą kopertę smart zegarka wykonano z tytanu, co przy jej pokaźnej średnicy 46,2 mm i wysokości 12,8 mm pozwoliło uzyskać stosunkowo niewielką wagę wynoszącą 52 g. Ekran modelu Connected, jak przystało na zegarek klasy premium, został pokryty szkłem szafirowym. To, plus siedem różnokolorowych gumowych pasków zakończonych tytanową klamrą, to jest wszystko, jeżeli chodzi o cechy łączące smartwatcha firmy TAG Heuer z jego mechanicznymi odpowiednikami. Cała reszta to już tylko technologia, a ta w przeciwieństwie do wyglądu nie jest już taka luksusowa.

smartwatch

Owszem, zegarek prezentuje się bardzo dobrze, ale to w końcu TAG Heuer i 155 lat tradycji, natomiast zastosowana w nim technologia nie zestarzeje się za dwa lata, o których wspominał Jean-Claude Biver, ponieważ była ona przestarzała już w chwili jego debiutu. Co prawda model Connected wyposażono w dwurdzeniowy procesor Atom Z34XX Intela taktowany zegarem 1,6 GHz, choć w zegarku nominalna częstotliwość wyniesie 500 MHz, 1 GB pamięci RAM i 4 GB miejsca na dane, to jego 1,5-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 360 x 360 pikseli został wykonany w technologii LTPS LCD, zamiast powszechnie stosowanej technologii OLED. Zegarek posiada moduł Bluetooth i WiFi, jednak zabrakło w nim modułu LTE, GPS i co wydaje się najdziwniejsze, za jego pomocą nie można monitorować pracy naszego serca, ponieważ producent nie zdecydował się na implementację pulsometru. Za zasilanie TAG Heuer Connected odpowiada akumulator o pojemności 410 mAh, który pozwoli na 25 godzin pracy zegarka, pomimo iż cyfrowe wskazówki i indeksy pozostają na nim widoczne przez cały czas, nawet kiedy włączony jest tryb energooszczędny. Firma TAG Heuer opracowała trzy cyfrowe tarcze zegarka, zawierające elementy typowe dla kolekcji Carrera. Do wyboru są trzy kolory: czarny, ciemnoniebieski oraz perłowy biały, pozwalające odzwierciedlić wygląd tarczy tradycyjnego zegarka. Za takie jego jedynie cyfrowe odwzorowanie trzeba zapłacić 1500 dolarów, ale jako że luksus ma być wieczny, jednocześnie z rozpoczęciem sprzedaży tego smart zegarka firma TAG Heuer wdrożyła program o nazwie „Connected to Eternity”. Dzięki niemu po upływie dwóch lat będzie można wymienić inteligentny model Connected na prawdziwie luksusowy mechaniczny Carrera za dopłatą kolejnych 1500 dolarów.

Smart zegarki aspirujące do miana luksusowych tak naprawdę takimi nie są. Nie wystarczy jedynie ładnie je opakować, odpowiednio podnieść ich cenę i stworzyć pozory wyjątkowości poprzez sztuczne ograniczanie ich podaży. Oczywiście, także one znajdą swoich nabywców, jednak w przeciwieństwie do szwajcarskich tradycyjnych mechanicznych zegarków nie posiadają one duszy, a po najwyżej kilku latach wylądują w szufladzie. Chyba już wiem, dlaczego #AppleWatch nie był popularny.

Artykuł został pierwotnie opublikowany w MyApple Magazynie nr 14/2015:

Pobierz MyApple Magazyn 14/2015