Brothers: A tale of two sons - gra dla iPhone'a i iPada
Użytkownicy iPhone'ów i iPadów zwykle mogą cieszyć się premierami nowych gier i programów szybciej niż ich znajomi korzystający z urządzeń z Androidem. Są jednak gry, które na obu tych platformach pojawiają się miesiące albo lata po swoich premierach w wersji dla PC lub na konsole. Wśród nich są na szczęście takie, które starzeją się powoli, a ich mocno opóźniona premiera w App Store nie ma wpływu na samą przyjemność z zabawy. Taką grą niewątpliwie jest Brothers: A tale of two sons, która pojawiła się w App Store kilka tygodni temu, a więc ponad dwa lata po swojej premierze w wersji dla Xboksa 360, PlayStation 3 i Windows.
Brothers to pod wieloma względami gra bardzo oryginalna. To swego rodzaju opowieść, w której kierujemy tytułowymi braćmi, prowadząc ich przez pełen niebezpieczeństw świat. Po stracie matki, która utonęła, mogą teraz stracić ojca, którego uratować może tylko woda z drzewa życia, rosnącego - jak to bywa w baśniach - za górami i morzami. Bracia - młodszy Naiee i starszy Naia - ruszają przez miasteczka, wsie i góry na niebezpieczną wyprawę, w której stawką jest nie tylko życie ich ojca, ale też ich własne. Na swojej drodze spotkają ludzi, a także i inne istoty, których albo będą musieli unikać, albo z nimi walczyć, a czasem współpracować czy wręcz im pomóc. I tak w drodze przez góry pomoże im gigant, czy może górski troll, którego ukochana została uwięziona głęboko pod górami, w kamiennym mieście przypominającym znane z ekranizacji „Władcy Pierścieni” Tolkiena kamienne miasto krasnoludów - Morię. Skojarzenia ze światem wykreowanym przez Tolkiena nie są moim zdaniem przypadkowe. Dwaj bracia ruszają na wyprawę w pewnym stopniu podobną do tej, w jaką wyruszyli Frodo i Sam. Otoczenie jest także wybitnie tolkienowskie, a kraina, przez którą podróżują bohaterowie tej gry, przypomina właśnie Śródziemie: wioski i miasteczka z drewnianą zabudową, zamki, góry, doliny i rwące rzeki.
Wspominałem o walce, choć tej w grze jest zdecydowanie najmniej. Za taką można uznać przeganianie wilków wyciągniętą z ogniska żagwią. Powodzenie misji obu braci zależy przede wszystkim od współpracy w pokonywaniu napotkanych przeszkód czy niebezpieczeństw. Mowa nie tylko o pomocy napotkanym postaciom, ale i o wspólnych działaniach obu braci. Każdy z nich ma pewne zdolności czy cechy, które mogą przydać się w podróży. I tak młodszy i mniejszy brat potrafi przeciskać się pomiędzy kratami, dzięki czemu może przejść na drugą stronę i odnaleźć mechanizm, który otworzy przejście dla starszego brata. Ten z kolei jest silniejszy, dzięki czemu może przesunąć większe dźwignie, potrafi też świetnie pływać, z czym poważny problem ma młodszy brat, który panicznie boi się wody od czasu, kiedy był świadkiem utonięcia ich matki. Czasem obaj bracia muszą razem natrudzić się, kręcąc korbami napędzającymi mechanizmy, które odblokowują dalszą drogę, innym razem życie jednego wisieć będzie nie na włosku, ale na gałęzi, trzymanej przez drugiego. Kiedy indziej starszy brat pomaga młodszemu dosięgnąć zawieszonej wysoko drabiny.
To, co w tym wszystkim jest bardzo oryginalne, to jednoczesne i niezależne sterowanie obiema postaciami. Służą do tego dwa ekranowe pady, którymi najwygodniej operować kciukami. Te elementy sterujące są typowe dla gier opartych na silniku Unity. Ich płożenie jest regulowane - wystarczy stuknąć w wybrane miejsce na lewej bądź prawej połowie ekranu, by je w to miejsce przesunąć. Kiedy gracz kierować ma jedną postacią w grze w widoku z pierwszej osoby, nie ma specjalnie problemu. Tutaj jednak lewy i prawy kciuk muszą działać w pewnym stopniu niezależnie, jak tytułowi bracia.
Na ekranie nie ma żadnych innych przycisków czy elementów sterujących, za wyjątkiem samych padów, które działają także jak przyciski interakcji, pozwalające na podniesienie lub użycie różnych przedmiotów, stworzeń, a czasem na rozmowy. Te ostatnie także stanowią o oryginalności tej gry.
Zarówno bracia, jak i napotykane przez nich osoby mówią w swoim własnym języku. Trudno mi ocenić, czy twórcy gry stworzyli język na miarę tych, które opracował dla bohaterów swoich powieści wspomniany już wcześniej Tolkien. Mowa, jaką posługują się bracia, bazuje w dużym stopniu na libańskim dialekcie arabskiego - co nie powinno dziwić. Reżyserem gry jest pochodzący z Libanu Josef Fares. Faktem jest, że przez całą grę gracz słucha dialogów, które nie są w żaden sposób tłumaczone. Ich sens jednak można łatwo zrozumieć z kontekstu. Nie potrzeba więc osobnych wersji językowych - mowa ciała jest uniwersalna.
Niestety dialogów w tej grze nie ma zbyt dużo. Brakuje mi trochę rozbudowanych zadań pobocznych i większej interakcji z napotkanymi na drodze dwóch braci postaciami. Niekiedy miałem wrażenie, że świat, jaki przemierzają, jest jednocześnie piękny, ale i pusty, jak w wydanym pięć lat temu demie prezentującym możliwości silnika Unreal w grach dla iOS - Epic Citadel (gdzie gracz poruszał się po średniowiecznym mieście, pozbawionym jednak wszelkiego życia). Te pomniejsze zadania potrafią czasem wyciskać łzy wzruszenia, kiedy uda się uwolnić partnerkę górskiego giganta czy uratować niedoszłego samobójcę, który postanowił targnąć się na swoje życie, po tym jak jego rodzina zginęła w pożarze.
Skojarzenia ze wspomnianym demo Epic Citadel wynikają także z pięknej grafiki 3D wykreowanej przez silnik Unreal. Wszystko w tej grze przedstawione jest w piękny sposób, od poszczególnych budynków czy zamków po drzewa, góry i rzeki. Poza historią opowiedzianą w ciekawy sposób, to także grafika oraz to, jak przedstawiono w tej grze świat, warte jest wydania na nią kilku euro i poświęcenia jej trochę czasu.
Brothers: A Tale of Two Sons dla iPhone'a i iPada w App Store w cenie 4,99 €
Artykuł został pierwotnie opublikowany w MyApple Magazynie nr 13/2015: