Film „Steve Jobs” okazał się wprawdzie porażką pod względem komercyjnym (zainteresowanie widowni było tak niskie, że zaledwie miesiąc po premierze wycofano go z większości kin w USA), jednak został bardzo dobrze przyjęty przez krytyków filmowych. Jednym z dowodów uznania były cztery nominacje do Złotych Globów.

Ostatecznie na dzisiejszej gali „Steve Jobs” zdobył dwie statuetki. Pierwsza z nich trafiła do rąk Aarona Sorkina, autora scenariusza (bazującego luźno na biografii autorstwa Waltera Isaacsona), dla którego był to pierwszy Złoty Glob w karierze. Drugą statuetkę otrzymała zaś Kate Winslet, która wcieliła się w rolę Joanny Hoffman, posiadająca już w swoim dorobku trzy Złote Globy (za filmy „The Reader", „Revolutionary Road" i „Mildred Pierce"). Nagród nie otrzymali natomiast Michael Fassbender, odtwórca roli tytułowej, który przegrał z Leonardem DiCaprio, oraz Daniel Pemberton, autor ścieżki dźwiękowej, którego pokonał Ennio Morricone.

Warto też pamiętać o tym, że już czternastego stycznia ogłoszona zostanie oficjalna lista nominacji do Oscara. Na krótko przed premierą filmu Tom O'Neil, założyciel serwisu Gold Derby, specjalizującego się w przewidywaniu wyników konkursów filmowych, typował odtwórcę roli Steve'a Jobsa jako murowanego kandydata do nagrody dla najlepszego aktora. W chwili obecnej statystyki publikowane przez wspomnianą witrynę wskazują jednak na to, że większe szansę na statuetkę ma Leonardo DiCaprio. Eksperci są jednak zgodni co do tego, że „Steve Jobs” ma duże szansę otrzymać Oscara w kategorii najlepszy scenariusz adaptowany. Byłaby to druga nagroda Amerykańskiej Akademii Filmowej w dorobku Aarona Sorkina, który wcześniej otrzymał już Oscara za scenariusz do filmu „The Social Network".