Heidi, obronco wolnosci. czy ja zabraniam komukolwiek kupowac w Polsce? czy zmuszam do kupowania za granica? czy moze zwyczajnie sprzeciwiam sie wobec stwarzania nieuzasadnionej presji do niekorzystania z wolnosci? zastanow sie.No widzisz i znowu te epitety. Komuniści to, komuniści tamto. A wszystko sprowadza się do tego, że nie bardzo rozumiesz pojęcie wolności. To że wolność oznacza możliwość wyboru, na przykład wyboru miejsca zakupu. I to dowolnego wyboru, niekoniecznie tego, który Tobie się podoba. A to, o czym pisałem, to jedynie konsekwencje dokonanego wyboru. W przeciwieństwie do Ciebie nie próbuję nikomu zakazywać czegokolwiek, co najwyżej namawiam do dokonania takiego a nie innego wyboru, przedstawiając jego konsekwencje.
mysle, mysle, i tak sobie wymyslilem. ze komunistom trudno pojac, ze zaludnienie jest zalezne od tego ile jest pracy w danym regionie ale tez ile tej pracy i jaka praca jest w tym regionie konieczna. na terenach zalesionych potrzebny jest lesniczy a nie trzystu lesniczych. na Mazurach potrzebni sa np. rybacy, hodowcy bydla i przedstawiciele branzy rozrywkowej. podobnie jak w Zakopanem gdzie rybaków nie trzeba ale kucharze i stolarze bardzo się przydają. osiagna oni czesto ( jesli rownowaga miedzy praca oferowana a praca poszukiwana bedzie zachowana) wysoki dochod na jednego mieszkanca. ale, dla komunistow wsjo rawno, w Warszawie duzo luda to bogato, w Zakopanem malo luda znaczy biednie.No więc teraz, drogie dziecko (pozwolisz, że będę kontynuował Twój monolog wewnętrzny), zastanów się nad zależnością między dochodami/bezrobociem, a migracją ludności do rejonów, gdzie dochody są wyższe, a bezrobocie jest niższe, a co za tym idzie, gęstością zaludnienia.
i jeszcze na marginesie, gdyby rzeczywiscie Vobis kierowal sie romieszczeniem bogactwa w lokalizacji swoich punktow sprzedazy, mapka ich lokacji powinna sie najbardziej czerwienic przy zachodniej granicy Polski. nie dosc, ze tak nie jest, to na terenie "bogatych" wojewodztw Lubuskim i Zachodniopomorskim mamy tyle samo salonow/resellerow Vobisu co w "biednym" Lubuskim, i prawie 2 razy mniej niz w Podkarpackim.
owszem, zabraniasz ludziom dokonywac wyboru kupowania za granica. z braku narzedzi jakie dawal realny ustroj komunistyczny, takich jak sankcje prawne, MO, ZOMO, SB, zostaje stara, dobra propaganda, ktora dzis przeszla w rece ludu (choc znow wraca w nowym wydaniu). a Ty, chcesz czy nie, jestes jej najglosniejsza tuba na tym forum. i niczym rewolucjonista komunistyczny trabisz: zrobmy sobie piekny komunizm to zachod sam do nas przyjdzie bo zobaczy jak u nas dobrze.No cóż, jak do tej pory to Ty manipulujesz cudzymi wypowiedziami, wpierając kilku osobom zabranianie czegoś innym. Może więc, zanim zaczniesz żądać przeprosin, sam wypowiesz to magiczne słowo?
hehe, bo jak sprzedaz nowych maszyn wzrosnie za granica porownywalnie do tego, o ile wzrosnie liczba polskich macuserow, to analitycy Jobsa nie zauwaza tej zbieznosci, ani rozbieznosci w mniejszym wzroscie rejestracji niz sprzedazy "na zachodzie". bo analityk Appla, to taki prosty misiek, co umie tylko czytac kolumny rachunkow, i dostaje banana na twarzy, gdy zobaczy wielocyfrowe wiersze. i na tym sie konczy jego zdolnosc do przetwarzania danych.. Z czego żyje Apple? Z rejestracji systemu? Nie, błąd. Apple żyje, tada!, ze sprzedaży sprzętu. Nowego sprzętu. Rejestracja systemu mówi: ktoś używa Macintosha. Ale czy nowego czy używanego? System jest oryginalny czy to "stadion edition"? Nawet, jeżeli w Polsce każdy będzie posiadał Macintosha, ale będzie to Macintosh z wtórnego obrotu, dla Apple będzie to żaden rynek, bo Apple nie zarabia na obrocie wtórnym. Dlatego dla Apple ważna jest sprzedaż nowych komputerów. Liczba użytkowników może być nęcąca dla Apple, ale tylko w jednym przypadku: jeżeli ci użytkownicy będą kupować nowe komputery. W przeciwnym przypadku nic im do tego, bo na tym nie zarabiają.
a czy mac os nie wysyla przypadkiem jakiegos info o konfiguracji maszyny podczas rejestracji?
nie, a po co oni sa? toz wydawalo mi sie, ze po to. reseller moze zainwestowac w promocje konkretnego towaru, ale nie musi. stawianie w jednym rzedzie SADu i resellerow jest conajmniej dziwne. SAD jest przedstawicielem producenta lub/i zarazem jedyną hurtownią mającą bezpośredni dostęp do towaru. reseller już takiego bezpośredniego dostępu do towaru nie ma bo musi korzystać z usług jedynej hurtowni-pośrednika ( czyli hurtowni już zarabiającej profit na przywileju bezpośredniego kontaktu z producentem nawet jeśli jest to profit okupiony pewnymi zobowiązaniami , w tym finansowymi). Tym samym więc próba obciążenia kosztami reklamy/broszury zależnych od siebie pośredników w sprzedaży towaru przez jedyną hurtownię/przedstawiciela producenta jest tak idiotyczne, nawet jeśli obciążenie wynosi 0,10 zł , że faktycznie można zabić każdego liberała. Umrze ze śmiechu. Bo wygląda to tak,że przedstawiciel producenta/uprzywilejowany nadhurtownik próbuje scedować część swoich zobowiązań wynikających z przywileju bycia nadhurtownikiem/przedstawicielem na podmioty zależne.No SAD powinien. Ale również resellerzy. W końcu są nie tylko po to, żeby zainkasować kasę za produkt.
I nie ma tutaj znaczenia, że status SADu jest mętny i być może za tym mętnym statusem stoi samo Apple. Korzyścią producenta jest sprzedaż towaru i dostępność informacji nt towaru ( bo od tego zależy sprzedaż). Więc zarówno producent buraków z Namolic (Apple) jak i Mietek z Pipściowic (SAD), który wypełnił burakami dwie stodoły bo się z producentem z Namolic zgadał i ma zależność handlową , interes mają wspólny: zbyć buraki. Stasio i Maniek (resellerzy), sprzedawcy z okolic Pipściowic nie mają dostępu do producenta z Namolic ale wyrażają wolę zaopatrywania się w buraki u Mietka z Pipściowic, chcą odsprzedać jego towar, pomóc rozładować stodołę. Buraki niełatwo sprzedać (Maci), w okolicy ludzie wolą tańsze i podobnie kaloryczne ziemniaki(Pecety). Ale Stasio i Maniek chcą mieć też buraki w swojej ofercie, uważają, że handlować trzeba wszystkim. Tymczasem Mietek z Pipściowic wpada na genialny pomyśł: drukuje ulotkę o niebagatelnej roli buraków w dietetyce i chce by Stasio i Maniek, skoro wyrażają wolę sprzedaży buraków, zapłacili za tę ulotkę, w końcu są niby jednakowoż odpowiedzialni za sprzedaż buraków w tym regionie. Ale Stasio i Maniek mówią: dlaczego mamy płacić za tę ulotkę? To Ty masz dil z bossem z Namolic, to ty układałeś się z tymi burakami, my możemy sprzedawać ale nie musimy, musisz ty sprzedawać, taki masz układ z bossem. Ale wy też sprzedajecie, wrzeszczy Mietek. To wpuść nas do bossa - sami się dogadamy i będziemy mieć buraki po naszej cenie a nie cenie Twojej i bossa. Nie, co to to nie, do bossa was nie wpuszczę, boss nie chce sie z wami na buraki ukladac, boss już jest ułożony ze mną. Macie brac buraki ode mnie, za moja cene. To plac za ulotki, mowi Stasiek , dokladnie, plac za ulotki, mowi Maniek. Masz uklad z bossem, dyktujesz swoje ceny to drukuj tez ulotki. Mietek z Pipściowic myśli i myśli a potem kombinuje: a może za te ulotki powinien zapłacić boss z Namolic, w końcu to jego buraki... Zagadka dla komunistów : co odpowie boss z Namolic gdy Mietek z Pipściowic zaproponuje mu pokrycie kosztów ulotek?
a) zabierz Stasiowi i Mankowi towar, nie chca placic za ulotki o burakach to nie beda burakami handlowac.
chciales handlowac burakami w Pipsciowicach gdzie ludzie wola ziemniaki to teraz drukuj ulotki i ponos konsekwencje przywileju , ze jako jedyny masz wylacznosc na buraki i mozesz nimi handlowac gdy juz ludzi do burakow przekonasz...
c) nie zabieraj Staskowi i Mankowi towaru ale kaz im zaplacic za ulotki. Na przyszlosc tak sforumuluj umowe, zeby musieli za ulotki zaplacic bez szemrania. A jak nei beda chcieli dalej to wrzuc ulotki do kazdego worka z burakami i zwieksz cene o 0,10zl
Naprawde, jak Cortland nie sprzeda wiecej Macow, to sprzeda wiecej PC-tów. Jak SAD nie sprzeda więcej Maców, to nic nie sprzeda w to miejsce.
a, czyli jednak! SAD ma wplyw na polski rynek Macow i przyciagniecie don kapitalu. wiec jesli ma, rozumiem, ze ograniczony, ale tylko wszechmocnego Boga nic nie ogranica w Jego dzialaniach, to jak niby SAD ma intensyfikowac swoje dzialania w tym kierunku. sam mowiles - Apple nie idzie do klienta, gdy glient sam idzie do Apple. SAD nie zwiekszy swojej marketingowej presji, jesli nie odczuje presji rynku, a nie odczujje, gdy rzad dusz "sadewangelizatorow" wypierze mozgi spolecznosci i przekona, do rezygnacji z dobra wlasnego na rzecz hipotetyczngo dobra wspolnego, i realnego dobra SADu. kapitalizm to swobodny przeplyw kapitalu, dobr i INWESTYCJI. bez inwestycji nie ma zyskow i kapitalu. jesli ktos wrzeszczy, ze mam przyciagnac kapital poprzez korzystanie z uslug jednej firmy i demotywowniem jej do inwestowaia w rynek, to narcyzmem przewyzsza Tygryska, a naiwnoscia Kubusia Puchatka.Wszystkie te promocje, w których nagrodami jest sprzęt Apple to, Twoim zdaniem, przypadek, czy to może robota działu marketingu SADu, który zaproponował korzystne warunki?
to odejscie kapitalu od tej firmy moze zmienic stan rzeczy
a na to by zobaczyc baner reklamowy w internecie (za wyjatkiem ipodow) doczekam sie w tej dekadzie? powszechna byla wylacznie akcja "wymien blaszaka na minimaka", czy jakos tak. poza tym, susza.Wiem, chciałbyś pewnie akcji bilboardowej czy spotów w telewizji, ale to jeszcze nie ten moment.
natomiast, jesli swiadomosc produktu jest tak niska, to nawet zamykajac granice i wprowadzajac stan wojenny nie zwiekszysz zainteresowania Makami w PL.