a ja napisalem:
ktos tu, skadinad slusznie, zauwazyl, ze absurdem jest nie zakladac, ze firmie zalezy na zwiekszeniu zyskow.
tak slepo bronisz swej teorii, ze aby ja obronic sam sobie zaprzeczasz... wystarczy ze operator logiczny lezy po "zlej" stronie przecinka.
Masz rację, po złej, bo istnieje znacząca różnica między nie zakładaniem warunku, a założeniem braku tego warunku. Brak założenia tworzy sytuację logicznie otwartą, warunek może być spełniony lub nie, i nie przesądza, z definicji, istnienia założenia przeciwnego. Natomiast założenie braku warunku tworzy sytuację logicznie zamkniętą. Ale może rzeczywiście to zbyt wysoki poziom i nie powinienem się czepiać. Przepraszam. Ale sam przyznaj, nie świadczy to o zaślepieniu, lecz jedynie o nieuważnym czytaniu. I niekoniecznie z mojej strony.
tak. i? naprawde, sila nabywcza regionu nie bierze sie z woli posiadania danego dobra przez tubylcow. potrzeba jeszcze odpowiednia stopa zamoznosci. wracamy wiec do punktu wyjscia - no cash, no fun. s@ntee co prawda napisala ze Polakow stac na maki. no, ale ja znam takich bardzo niewielu. twierdze wiec, ze przy braku glownego bodzca do wzrostu sily nabywczej, wzrostu bogactwa, wszelkie formy jej wewnetrznej aktywacji sa:
a] marnotrawstwem energi.
b] strzalem w noge naturalnym mechanizmom rynkowym, mogacym zredukowac przedzial miedzy realnym poziiomem bogactwa, a progiem weryfikujacym tzw. target makow.
"Znam bardzo niewielu" to doprawdy doskonały argument, gdybyśmy tylko wiedzieli, ilu Polaków znasz. Milion, 10 milionów, wszystkich? Ale abstrahując od liczby Twoich znajomych, ogólna siła nabywcza rynku jest swego rodzaju średnią siły nabywczej poszczególnych jednostek. Część z nich jest poniżej tej średniej, a część powyżej. Ci powyżej mogą kupić w kraju lub zagranicą. Istnieje dodatkowo rynek instytucjonalny, na przykład zamówienia edukacyjne, który musi kupować w kraju. IMC powstał głównie dla zaspokojenia tego segmentu. Ale jeżeli IMC wykaże sprzedaż detaliczną spełniającą określone progi, firma dojdzie do wniosku, że opłacalną jest inwestycja w lokalny oddział. Ale, jeżeli IMC nadal będzie wykazywał głównie sprzedaż instytucjonalną, a detaliści nadal będą zaopatrywali się zagranicą, to po co tworzyć oddział lokalny, skoro obecny model działa? I o to właśnie w tym chodzi.
w Niemczech: http://store.apple.c...nclm=MacBookPro
we Francji: http://store.apple.c...nclm=MacBookPro
podobnie w przypadku innych produktow. roznice niewielkie, ale makroekonomicznie uzasadnione. a to tylko sklep online, nie bierzemy pod uwage promocji, wyprzedarzy w terenie.
Odnośniki z WebObjects są tworzone dynamicznie, więc przeklejanie ich jest bez sensu. Ale poza sklepem niemieckim i francuskim porównaj sobie ceny netto ze sklepu irlandzkiego. I zauważ, że im dalej od Irlandii tym drożej. Niedużo, ale jednak. Irlandia: 1668,60 Euro, Francja: 1671,40 Euro, Niemcy: 1680,17 Euro. A gdzie te maczki są składane? W Irlandii właśnie. A czy z Irlandii do Francji jest bliżej niż do Niemiec? Więc te drobne różnice cenowe to nic innego, jak koszt transportu.
co zatem SAD moze? bo jesli sie okaze ze nic nie moze, toz to nie bedzie przedstawiciel, a zwykly figurant.
No oczywiście. Bo przedstawiciel to sobie działa jak chce bez oglądania się na firmę matkę. No bądź poważny.
jesli tak, to najwyrazniej nieskutecznie.
Widocznie tak. A może po prostu resellerom nie zależy, bo dobrze im z tym co mają.
100 sztuk? no nie wiem... ale skoro to tak nie duzo dla Cortlandu to i tymbardziej dla SADu. oczywiscie nie twierdze, ze resellerzy nie sa zobowiazani do promocji w ogole, ale jesli to wygladalo na zasadzie "hej, chlopcy i dziewczeta, kupcie od nas kilka broszur" bez wstepnych konsultacji, uzgodnien czy chocby wstepnej informacji o planowanej akcji promocyjnej, to szczerze mowiac, wcale sie nie dziwie takiej reakcji.
Ty to piszesz na poważnie, czy sobie jaja robisz?
nie, nie tylko, ale napewno przedewszystkim, a dlatego, ze ma 100% (lub blisko 100%) przychodow ze sprzedarzy produktow okoloaplowskich w swoich obrodach, bo ma w tym najwiekszy interes.
I dlatego to SAD, a nie resellerzy, tworzy owe broszury, wydaje pieniądze na ich przygotowanie, wydrukowanie, kolportaż. Ale SAD nie zmusi nikogo do ruszenia czterech liter i zadbania o swój własny biznes. Ale SAD również nie stworzy iSpotu w każdym mieście w Polsce, bo to się najzwyczajniej w świecie nie opłaca. W innych miejscowościach powinni działać resellerzy i powinni zabiegać o klienta, a nie czekać, aż klient przyjdzie do nich.