[iCześć] Przywitaj się, przedstaw, napisz kilka słów ....
#151
Posted 02 October 2006 - 07:09
#152
Posted 02 October 2006 - 07:46
#153
Posted 03 October 2006 - 10:52
#154
Posted 03 October 2006 - 20:45
#155
Posted 04 October 2006 - 07:17
#156
Posted 04 October 2006 - 14:14
#157
Posted 05 October 2006 - 13:09
#158
Posted 06 October 2006 - 13:55
#159
Posted 08 October 2006 - 21:45
#160
Posted 08 October 2006 - 21:58
Paweł, Kraków, pracuję jako flash developer..
Maca mam od paru dni (PowerBook 17', 1GB Ram, 1.5Mhz).. i nie odrywam się od niego na PC'ta wracam wtedy gdy chcę pograć w CS:Source'a
pozdr.
Jeszcze powiedz od kogo kupiłeś tego PowerBooka, od razu wskoczysz na kolejny level makowej społeczności (półświatka jak kto woli)
edit: Aha i to co chciałem napisać najpierw (uleciało mi): też jestem Paweł, też z Krakowa i też pracuję jako flash developer - what're the chances?!
#161
Posted 10 October 2006 - 08:19
#162
Posted 10 October 2006 - 09:20
#163
Posted 10 October 2006 - 09:38
#164
Posted 15 October 2006 - 21:11
#165
Posted 01 November 2006 - 05:25
Witajcie!
Po długich przymiarkach: głównie ślinieniu się w AppleStore'ach
Po długich przemyśleniach: jak to będzie w innym OS'ie
Po długim wypieraniu argumentów: nie mogę bo program xxx jest tylko na Windows
Po krótkim hamowaniu: nie mogę sobie pozwolić na taki wydatek
oraz...
po błyskawicznej decyzji - dołączyłem do grona iMa©niaków
Najpierw wersja krótka:
Oto ja LASERman aka Komputerowiec po kilkunastu latach na PC z M$ (oj ten czas leci) w kilka dni zostałem zwolennikiem "japka" (a może zawsze nim byłem...? tylko un-plugged...), a jak to się stało... o tym poniżej.
Wersja zbyt długa i z pewnością nudna (pomaga nabrać senności w stopniu pozwalającym oderwać się od ekranu do łóżeczka):
Po prawie 10-ciu latach pracy w branży komputerowej (powinienem napisać raczej PC-towej) w epoce chyba największego zamętu w naszym kraju, miałem dość ciągnięcia (tak to właściwe słowo) firmy i zaczynałem mieć dość komputerów... polska rzeczywistość (targujący się zawsze klienci oczekujący więcej niż jestem w stanie zrobić, absurdalny rynek konkurencji wymuszający żałosne marże i oferowanie jak najtańszego badziewia montowanego w 15 min. itd....) spowodowała iż byłem bliski znienawidzenia komputerów w ogóle! Dlaczego? Cóż się dziwić skoro mój dzień powszedni polegał na zmuszaniu do działania składaków z "optymalnie tanich podzespołów", a potem na wciskaniu ich laikom kupującym "komputer do gier i internetu" - oczywiście nie myślcie iż byłem typowym "sprzedawcą kitu" o nie - miałem zasadę rzetelnego wytłumaczenia dlaczego lepiej kupić pełny Pentium zamiast Celerona z wyższym zegarem oraz starego GeForce Pro zamiast najnowszego MX oraz oczywiście markowej podstawy zamiast PC-Chips na SIS, ale wiadomo "panie ile on ma tych no... herców.... o to mało za tę cenę". Praca z komputerami polegała na instalowaniu Windows na kolejnych maszynach z krótkimi przerwami na ich montowanie, a więc jak nawet się trafił nowy sprzęt godny poznania, zbadania, przetestowania to nie było na to czasu - trzeba szybko do klienta po kasę i następny, następny...
Mój kontakt z własnym komputerem został ograniczony do funkcji handlowej (mejle od klientów i dostawców) i serwisowej (sterowniki i odwirusowywanie dysków), wieczorem po pracy wolałem popatrzeć na coś głupiego w TV niż posiedzieć "na necie". Komputery zaczęły mi się kojarzyć wyłącznie z pośpiechem, problemami i innymi przykrymi sprawami.
Przełomem było... wejście Polski do UE (jedyne osiągnięcie rządzących od kilku lat) i pomysł na emigrację zarobkową...
Moment był idealny - miałem dość mojej polskiej "reality" i byłem gotów nawet machać łopatą za odpowiednio wysokie pieniądze żeby tylko nie mieć tylu problemów w życiu zawodowym. Rozstanie ze wspaniałym laptopem IBM (sprzedanym "na wyjazd") przeżyłem dość lekko z powodów wcześniej wymienionych.
No i jak zapewne słyszeliście początki w UK (czyli w Angli) są trudne i wymagają ogromnej determinacji, choć były chwile zwątpienia i silna ochota by nie wracać po wizycie na Święta jednak przetrwaliśmy (z bratem) i po 4-rech miesiącach ( w czasie których oczywiście się śliniliśmy do Mac'ów) mieliśmy już na na "odkupienie" komputerów - niestety tylko na używane PC-ty, potem szło coraz lepiej ale siłą przyzwyczajenia zamienialiśmy PC-ty na lepsze (nadal zaglądając do Appple gdy tylko była okazja)... tak mijały miesiące... komputer jednak jak za dawnych lat służył tylko do zabawy, nauki i poznawania nowego. Po latach udało się odejść prawie całkowicie od produktów M$ (tylko Win XP Pro został na pokładzie) oraz uzyskać 100% legalności oprogramowania co ma ze sobą związek (te ceny na MS Office!).
I choć udało się (prawie) odejść od Microsoftu to na zmianę platformy systemowej nie byłem jeszcze gotowy - Linux nadal zdawał się zbyt nieprzyjazny i bez supportu (firmowy soft IBM'a do obsługi mego ThinkPada tylko na Windę), a Apple wymagał rozstania z nowym laptopem, którym się jeszcze nie nacieszyłem.
Przełom nastąpił gdy po zaledwie 2 m-cach od instalacji Win XP zaczął znowu mieć humory, kolejne funkcje laptopa zaczęły odmawiać posłuszeństwa - a to bluetooth "zapomniał" o sparowanych urządzeniach po aktualizacji drivera, a to zniknął pasek start po powrocie z wygaszacza, a to znowu laptop nie obudził się ze snu (sleep), coraz częściej słuchawka bezprzewodowa milkła ni stąd ni zowąd w trakcie rozmowy, a to Password Manager "nie zauważył" że się gdzieś loguję, bateria po pół godziny ma 60% a miała pracować co najmniej cztery... itd. oczywiście zapadła decyzja o reinstalacji systemu... tylko jeszcze przetestuję Thunderbirda bo The Bat w ostatnich wersjach wykłada się po kilku tygodniach używania plugina antyspamowego - żeby na "świeżym" systemie już go nie instalować...
Od jakiegoś czasu w tle naszego pecetowego życia powracała dyskusja nt. "posiąścia" jabłuszka kończona zwykle refleksją z mojej strony nt. utraty fachowego doświadczenia ze świata PC po przejściu na Mac OS, który to żal przewyższał pokusę "zakazanego owocu" - bo przecież jak to nie będę znał każdego zakamarka swojego komputera? Jak tu tu się wymądrzać przed znajomymi?!
I tu nagle nastąpiło coś szalonego!
Nie wnikając czy bardziej przyczyniło się do tego stwierdzenie iż powinienem zmienić laptopa na stacjonarny (bo i tak 98% czasu używam go na biurku oraz mój wzrok wymaga lepszego ekranu - żaden laptop nie dorówna biurkowym wyświetlaczom) czy raczej zdecydowana postawa brata - ja kupuję Maka! (nie mogłem pozwolić by przeszedł pierwszy "na drugą stronę lustra")
Pojechaliśmy raz kolejny do Apple Store w sobotę! (taaa.. tutaj nawet w niedzielę można japka kupować i to nie w supermarkecie). Po krótkim przymierzaniu się (właściwie od razu do szalonego iMac'a 24' cale) padło wszystko mówiące BIORĘ! z ust mego brata - nie wytrzymałem! musiałem coś zjeść!... zanim wykrzyknąłem moje YES! do modelu 20' :-D No to "po jabcoku na głowę"
I stało się!
Po tygodniu obcowania z Maczkiem stwierdziłem jak dotąd: (wnioski Switcher'a)
- tak jak w Windows lepiej używać niestandardowych programów zamiast systemowych (vide Outlook Express czy tfu Internet Exploder) tak w Mac OS najpewniejsze są te systemowe - Safari jest wyraźnie szybsze od Firefox'a a funkcjonalność prawie ta sama;
- Think Different przychodzi z pewnymi oporami ale niemniej nieuchronnie
- po pierwszych godzinach z mighty mouse podłączyłem mysz Microsoftu (sic!) ale choć czulsza i niby "Comfort Mouse" to jakoś nie pasuje (no wiadomo ;-) więc się przemogłem, pokonałem przyzwyczajenia i uprzedzenia oraz poznałem "tajemnicę prawego klawisza" (nie ma drugiego przycisku/podnieś lewy palec to zadziała) oraz rzetelnie ustawiłem mouse prefs i już jest super! Myśl inaczej - Poznaj mysz na nowo! - "Na Mac'a jest mało programów" - krzyczą Windziarze i się mylą bo jest masa!... ale większość na PPC, a MacIntel choć potężny traci moc na jakąś tam rossettę... a jaka gra najlepiej śmiga? Najnowszy Warcraft bez znaczka "uniwersal binary"
- Nie uwierzyłbym że "nie ma kwestii wirusów" (nie wiedziałem) - ale skoro w internecie mówi się przez kilka miesięcy tylko o jednym trojanie (ten udający obrazek) to najlepszy tego dowód (no i brak antyvirów)
- Pewnego wysiłku wymaga obiektywne stwierdzenie (Think Different) że niektórych narzędzi nie potrzebuję - na PC niezbędny był menedżer plików bo ciągle trzeba coś kopiować, edytować, konfigurować, usuwać resztki, robić kopie zapasowe i to zaraz po instalacji systemu... a tutaj... jest inaczej
- Zmiany myślenia wymaga też obiektywne stwierdzenie iż pewnych programów nie potrzebuję - w świecie PC ciągle szukałem "lepszych" programów i/lub kilku naraz do tego samego (na wszelki wypadek) teraz stwierdzam np. iż nie potrzebuję Tlena, skoro wszyscy używają GG
- Trzeba pisać długie teksty (stąd ten post) aby wyrobić nowe nawyki z klawiaturą ;-)
Na koniec refleksja-porównanie: przejście na Apple i Mac OS jest jak emigracja do normalnego kraju, która zmienia zupełnie codzienne troski i sposób myślenia w taki sposób że np. mając przeciętną pensję nie kombinujesz jak dotrwać do wypłaty tylko czy na urlop wyjechać dwa razy do różnych miejsc (pod palmę i na narty) czy do jednego na różne atrakcje (zwiedzanie i imprezowanie) - jak to się ma do komputerów? Jako wtajemniczony użytkownik Windows wyłączam animacje okien, cienie, a nawet cały interfejs Luna i/lub redukuję głębię kolorów i rozdzielczość pulpitu oraz ograniczam ilość uruchomionych programów aby system działał sprawnie z niezbędnym i uporczywie zalecanym przez system najnowszym antywiruso-trojano-szpiego-firewallem podczas gdy przeciętny użytkownik Mac OS ma grafikę na maksa, programów nie wyłącza tylko zamyka okna, a dylematy to ma np. gdzie dodać "wodotryski" na pulpit czy do dashboard'a, albo czy filmy oglądać fullscreen czy przez Front Row, a wyłączanie animacji okien czy innych bajerów...? Samo pytanie jak wyłączyć Aquę wywoła tylko zdziwione "po co?".
Pozdrawiam wszystkich
Emil
...No to wyczerpałem limit znaków na miesiąc! ;-)
#166
Posted 01 November 2006 - 11:35
#167
Posted 03 November 2006 - 13:20
#168
Posted 03 November 2006 - 21:28
#169
Posted 04 November 2006 - 14:41
Ostatnio mam do przygotowania pracę nt. przewagi Maca nad PC-tami (jestem jedynym użyszkodnikiem Maca w moim gimnazjum). Wdzięczna byłabym za jakiekąkolwiek pomoc, bo ma wyjść jedna strona, a mi wychodzi o wiele za dużo (mój mail - javvie @ onet . eu, bez spacji)
W ogóle to mam 14 lat, jestem Ślązakiem i to mój tata zaraził mnie miłością do Maców.
Pozdrawiam!
Javvie
#170
Posted 06 November 2006 - 20:29
#171
Posted 07 November 2006 - 13:07
#172
Posted 07 November 2006 - 13:47
Powracam oto do macierzystego portu na pokładzie MacBooka 2GHz. Ahoj!!!
Ahoj, załogo!
#173
Posted 12 November 2006 - 21:40
#174
Posted 12 November 2006 - 22:09
#175
Posted 13 November 2006 - 10:57
Jestem od niedawna posiadaczem Mac'a G5 na Intel'u
Chodzi o iMaca? Czy o co ?
6 user(s) are reading this topic
0 members, 6 guests, 0 anonymous users