W poniedziałek 16 maja podano do publicznej wiadomości, że należący do Warren Buffetta fundusz Berkshire Hathaway kupił w pierwszym kwartale tego roku 9,81 miliona akcji Apple za około 1,07 miliarda dolarów.

Inwestycja Buffetta w Apple póki co przyniosła mu stratę. Aktualnie jego pakiet akcji jest warty około 900 mln dolarów. Ale wiadomo, że Buffett nigdy nie kupuje akcji spekulacyjnie, „na chwilę”. Buffett inwestuje w wartościowe spółki, które regularnie płacą dywidendę. I co bardzo ważne, zawsze kupuje akcje w danym momencie na zawsze. Oczywiście sformułowanie „na zawsze” jest tu nieco naciągane. Chodzi o to, że kupuje akcje na bardzo długi termin, licząc po pierwsze na wzrost wartości, ale to jest mniej ważne. O wiele ważniejsza jest dla Buffetta dywidenda. Zdarza się też oczywiście to, że Buffett sprzedaje akcje, gdy przestaje w nie wierzyć. Następuje to wówczas gdy drastycznie zmienia się sytuacja w spółce w stosunku do momentu, gdy dane akcje kupował.

Należy nadmienić, że inwestycje funduszu Berkshire Hathaway zbiegły się w czasie z informacjami o tym, że akcji Apple pozbył się inny znany amerykański inwestor Carl Icahn. Jednakże podejście do inwestowania tych dwóch znanych miliarderów jest kompletnie inne. Icahn kupuje akcje krótkoterminowo, spekulacyjnie, mocno negocjuje z zarządami spółkami zmuszając ich do inwestycji, zmiany strategii, do realizacji skupu akcji własnych (na co wielokrotnie z sukcesem nalegał w Apple), itp., a następnie po realizacji swoich celów bez sentymentu sprzedaje. Z kolei Buffett kupuje akcje z założeniem, że będzie je trzymał teoretycznie do nieskończoności, wierząc w ich długoterminową wartość. Toteż ten zbieg okoliczności i jednoczesna wyprzedaż akcji przez Icahna i kupno przez Buffetta nie jest niczym dziwnym.

Dlaczego Buffett kupił akcje Apple? Jest kilka zasad, którymi kieruje się ten najsłynniejszy z giełdowych inwestorów. Oto kilka cech, które musi mieć spółka, aby zwrócić uwagę zarządzających Berkshire Hathaway (nie tylko Buffett podejmuje decyzje inwestycyjne w funduszu, ponoć zakup akcji Apple to nie była osobista decyzja Warrena Buffetta, lecz jednego z jego uczniów):

  • Spółka musi posiadać przewagę konkurencyjną – chodzi o wybór takich spółek, której powtórzenie sukcesu biznesowego nie jest proste. Gdyby było proste, to łatwo mogliby znaleźć się naśladowcy, którzy spowodowaliby zagrożenie dla pozycji spółki. Nie ma chyba wątpliwości, że Apple taką przewagę posiada.
  • Spółka musi mieć ogromną bezdyskusyjną siłę finansową – Apple mimo gorszych ostatnich wyników kwartalnych ma finansowe zdolności, aby przez długie lata prowadzić skup akcji własnych i płacić dywidendę. I co do tego raczej też nie ma wątpliwości.
  • Spółka musi być niedowartościowana – Na nic powyższe warunki, gdyby spółka była droga, a jak widać według Buffetta jest tania. Jedną z metod szukania spółek niedowartościowanych jest sprawdzanie stopy dywidendy. Jeżeli jest odpowiednio wysoka, można spółkę uznać za tanią. Aktualnie Apple płaci dywidendę w wysokości 0,57 dolara na akcję (jeszcze tyle nie płaci, dopiero zacznie, ale już Tim Cook to zapowiedział). Daje to 2,28 dolara na akcję rocznie. Cena akcji Apple, gdy piszę te słowa to 93,40 USD. Daje to stopę dywidendy w wysokości 2,44%. Jak na warunki amerykańskie to bardzo przyzwoity wynik. Dla Warrena Buffetta był to wynik wystarczający.

Tak jak napisałem wcześniej nawet Warren Buffett nie jest nieomylny. Nawet on się myli i czasami sprzedaje akcje. Wycena jego majątku pokazuje jednak, że myli się dosyć rzadko.