Czy telefon trzyma 5 czy 10 godzin zależy od tego jak intensywnie z niego korzystasz.
Chętnych na co? :)
Porównanie właśnie trafione. Owe wycieraczki mają wpływ na zużycie paliwa, ale tak niewielki jak część porad z tego artykułu.
Oczywiście, że autor ma prawo pisać co mu tylko do głowy przyjdzie, ale użytkownicy mają prawo skomentować jeżeli widzą bezsens niektórych stwierdzeń.
Tak, pominąłem :)
Ale skąd każdy ma wiedzieć, które zmiany są istotne a które nie? Te o których teraz napisałeś mają kluczowe znaczenie, reszta to jakieś wymysły lub rzeczy o marginalnym znaczeniu.
Jakby każdy umiał dostosować te zmiany pod siebie, to nie musiałbyś pisać tego artykułu, bo już każdy by to wiedział i sobie ustawił.
Mogłeś Tomek coś napisać które rzeczy mają duży wpływ, które niewielki, a które niemal zerowy, ale przypuszczasz, że coś mogą pomóc.
Jaki nasz problem? Napiszę Tobie wprost. Duża część z tych porad to zwykłe bzdury. Redaktor wysilił się na artykuł którym robi wodę z mózgu mniej doświadczonym użytkownikom.
To jakby Tobie w poradach motoryzacyjnych napisali, podczas deszczu używaj wycieraczek na wolniejszym biegu żeby ograniczyć zużycie paliwa. Taki wpływ na zużycie paliwa będzie jak np. wyłączenie wskazywania procentowego poziomu baterii.
Gdyby chociaż wskazówki byłyby podzielone co faktycznie mocno zużywa baterię a co w śladowych ilościach lub w ogóle, ale tak się może autorowi wydawać, że pewne ustawienia coś pomogą, to jeszcze OK.
Ale lepiej było wywalić jak najwięcej porad, ile się tylko dało wymyślić, podzielić artykuł na 4 strony i liczyć hajs z wyświetleń reklam.
Teraz jest już wystarczająco jasne o co się burzy część kumatych czytelników?
Wpływ na zużycie baterii jest żaden. Może wydłuży to działanie telefonu o kilka sekund na dobę. To nie obciąża procesora w żaden sposób. Tak jak pisał Sebosz system i tak na bieżąco monitoruje różne czynniki, a to czy wyświetla baterię rysunkowo czy opisowo nie ma żadnego wpływu na wydłużenie działania na baterii.
Tak, ale żeby z wszystkiego korzystać to lepiej od razu kupić dumbfona a nie używać smartfona.
Kilka porad ma znaczenie reszta to porady typu "wyłącz radio, używaj wycieraczek na najwolniejszej prędkości aby ograniczyć zużycie paliwa w samochodzie".
Jakiś wpływ to ma, ale tak mały, że praktycznie nie do zmierzenia.
Nieporównywalnie dużo dłuższy czas na baterii zapewni rzadsze przeglądanie stron, poczty Facebooka Twittera i innych czynności.
Wystarczy raz w ciągu dnia rzadziej wyciągnąć telefon z kieszeni niż stosować się do połowy tych porad żeby zapewnić dłuższe działanie.
No jak to co? Jacek napisał, że usługi będą bardziej konkurencyjne niż Google.
Czekam na to aż mapy dostaną street view, wszystkie POI które mają mapy Google i transport publiczny :D
Chyba wiem do czego pijesz, chodzi o patent na prostokąt z zaokrąglonymi rogami? ;-)
I tak przez kolejne lata temat będzie jeszcze wałkowany przy każdej nowej odsłonie iPhone'a. U Apple od patentu do działającego urządzenia to długa droga.
Też próbuję to zrozumieć 🤔
To dziwne to co mówisz biorąc pod uwagę, że najmniejszy iPhone SE trzyma najdłużej na baterii :)
Mam większy ekran nie dlatego, że wolę tylko dlatego, że Apple jak i inni "innowacyjni" producenci rezerwuje najlepsze technologie tylko do większych modeli robiąc z nich niejako wersje premium.
Podobnie jak producenci samochodów, co w ich przypadku jest wytłumaczalne i normalne tak w przypadku smartfonów to sztuczne segmentowanie produktów.
Chętnie wrócę na 4" jak będzie 3D Touch.
Zobacz, że sprzedaż Maców i iPadów spada. Co z tego, że Apple skanibalizowało iPoda, skoro przychody ma coraz większe? Jak widać wyszło to im na plus, niczego nie stracili.
Apple nigdy nie bało się kanibalizować swoich sprzętów, bo wiedzieli, że jak nie oni to zrobią, to zrobi to za nich konkurencja i ludzie będą mogli wybrać sprzęt konkurencyjny.
Po co byłby mi iMac lub MacBook? Już odpowiadam, w iMacu mam 4TB FusionDrive i dużo filmów obrabianych w Final Cut X, czego nie mieszczę na przenośnym urządzeniu. Na MacBooku Retina 15" z i7 i 16GB pracuję w terenie i w domu, a wydajności jaką ma ten sprzęt i ekranu nie zastąpi mi przenośne urządzenie.
Po prostu dużo profesjonalistów, którzy potrzebują przede wszystkim wydajności nadal korzystałoby z Maców, a większość typowych userów zadowoliłaby się ideą uniwersalnego systemu.
Jacka przykład słaby. Jadę do hotelu na drugi koniec Polski, żeby podłączyć się do monitora. OK, ale musisz zabrać ze sobą klawiaturę i myszkę. O ile iOS kiedykolwiek doczeka się obsługi kursora.
Co do wydajności Krystian, to nie ma żadnego problemu, zobacz jaką wydajność ma chip w A10. Zanim Apple zrobiłoby taki system byłyby już kolejne generacje chipów, dużo wydajniejsze.
Nie kumam przykładu, że Jackowi zawiesił się telefon z Androidem i co by było jakby miał jedno urządzenie? Obrabiasz film w Final Cut X na Macu pro i zawiesi Ci się komputer - no i co, to nie koniec świata. Jak w takiej sytuacji ma mi pomóc posiadanie przy sobie iPada czy iPhone'a?
To jest w ogóle bardzo dziwne podejście, że nie można zaufać jednemu urządzeniu, bo może się zawiesić i trzeba mieć ze sobą zawsze przynajmniej dwa urządzenia! WTF? Może MacBooki trzeba kupować parami jak buty? ;-)
Ja rozumiem, że Krystian nie wyobrażasz sobie takiej pracy, ale w jednym urządzeniu mógłbyś symulować odpalanie aplikacji w iPhonie czy iPadzie, bo rozumiem, że potrzebujesz wykonywać zrzuty ekranu do recenzji, co jest związane z Twoją pracą blogera. Oczywiście mógłbyś mieć dalej osobno tablet, komputer i telefon nic by nie stało na przeszkodzie.
Praca blogera jest zgoła odmienna niż grafika, projektant, fotografa, montażysty video. Do napisania tekstu wystarczy notatnik i komputer o minimalnej wydajności. Grafik, który zaczął składać projekt w Photoshopie, mógłby go dokończyć w domu na iPadzie, lub na swoim iPhonie.
Dzisiejsze odpowiedniki aplikacji od Adobe na iOS to są bardziej zabawki niż narzędzia pracy. Mogołby się to zmienić, gdyby byłby jeden uniwersalny system. System jako coś przezroczystego, czy mnie zawracamy sobie głowy, środowisko w którym uruchamiamy ten sam program na każdym urządzeniu iPhone/iPad/Mac. Program raz napisany, raz skompilowany, z różnymi interfejsami, coś jak responsywne strony WWW. Kiedyś wykonywało się osobno mobilną wersję strony, dzisiaj strony potrafią się same dopasować do ekranu i gdyby to samo było z aplikacjami, to byłoby to genialne.
No ale według niektórych tu komentujących to nie ma problemu, ze strony Apple wszystko jest cacy, to producenci softu dali ciała, że w nowym systemie programy nie działają. :D
Cóż, Ty masz swoje zdanie, ja swoje. Nie twierdzę wcale, że Apple ma testować na nowej wersji każdy możliwy program. Jeżeli ogarniają swój kod (a z tym mają duże problemy) to powinni wiedzieć jakie zmiany mogą spowodować brak działania programów napisanych wcześniej. Co takiego kluczowego zmienili pod maską oprócz dodania paru bajerów, że wcześniejsze aplikacje przestają działać?
To jest moim zdaniem niedopuszcalne.
Wcześniej używałem Photoshopa CS4 i nie aktualizowałem go przez 3 lata, bo każda aktualizacja kosztowała 1200 zł.
Wyobrażasz sobie, że za każdą zmianą OS X miałbym kupować nową wersję bo stara źle działa?
Już dawno profesjonaliści odwrócili by się od Apple gdyby tak było przy każdej aktualizacji OSa.
Windowsowi ciężko teraz porzucić rejestr. Do Windowsa 3.11 były program.ini control.ini win.ini i system.ini - pliki tekstowe w których zapisana była konfiguracja systemu. Programy też miały swoje pliki .ini w których zapisana była konfiguracja. Wszystko było podobnie jak w OS X/Unix/Linux.
Pewnego dnia ktoś pewnie pomyślał: Spakujmy do wszystko do jednego binarnego pliku. Całość będzie wczytywana do RAMu, co będzie dużo bardziej wydajne niż porozrzucane pliki.
Potem był Windows 98, XP i już za późno było na kolejną rewolucję wywracającą wszystko do góry nogami. Rejestr ciągnie się w każdym Windowsie dalej z jak kula u nogi :)
Interes jest producentów softu, żeby działał, ale co to za system w którym raz napisany program muszę ciągle aktualizować.
To nie jest zmiana architektury jaką było przejście z PowerPC na x86. Wiele programów nie jest już rozwijanych ale do dziś działają. Teraz Apple wydaje nowy system i przestają działać. Gdyby zmienili jakoś całe jądro to bym rozumiał, ale oni dodali parę ficzerów do tej Sierry. Nie mogli ich dodać tak, żeby nie psuć reszty?
Skoro wcześniej działał, to chyba był dobry. Jak Apple namieszało w systemie i nie zapewniło kompatybilności wstecznej, to wina producentów? Wychowałem się jeszcze w epoce gdy królował DOS i Windows 3.1
Odkąd pamiętam zawsze Microsoft zapewniał kompatybilność wsteczną, żeby raz napisany program działał na nowych systemach. Oczywiście nie odwrotnie, nowych programów 64-bit nie można było odpalać na starych systemach 32-bit, ale w drugą stronę zawsze.
Co mieli działać? Zrobili program, który funkcjonował poprawnie. Apple robiąc kolejny system z kilkoma nowymi bajerami powinno zadbać o to, żeby wszystko działało.
Nowego programu możesz nie uruchomić na leciwym systemie, ale w drugą stronę producent systemu musi zapewniać kompatybilność wsteczną.
Nie bardzo rozumiem taki tok rozumowania. Program został napisany, skompilowany i działa. Nowe programy wykorzystujące najnowsze funkcje systemu mogą nie działać na starszych systemach, ale nie odwrotnie!
Apple nie zmieniło architektury sprzętowej, żeby nagle stare programy miały przestać działać. Dodali Siri, odblokowywanie Maca zegarkiem, uniwersalny schowek i z tego powodu mają przestać działać programy, które wcześniej funkcjonowały poprawnie?!
Faktycznie technologia ochrzczona mianem „C-1”, pozwalająca na utrzymanie pojazdu w pozycji pionowej była by przełomem w dziedzinie samochodów. Czekam aż Apple wypuści swój samochód z tą technologią.
Jak poprawić czas pracy iPhone'a na baterii
Poproszę pokaż jeszcze listę z góry z przyciśniętą ikoną zegarka, żeby można wywnioskować, czy w ogóle go używasz, ile z niego dzwonisz itp. Ja w ciągu ostatnich 7 dni mam 9,2h samej aplikacji Telefon, a Ty ile masz?