Komentarze Funko Usuń wszystkie komentarze

Daemon od dzwonienia już w iPodzie siedzi - poszukaj na forum - jeżeli to ustrojstwo ma wbudowaną przyzwoitej jakości antenę to może coś z tego być (czyt. w następnej aktualizacji Apple zablokuje tą opcję softwarowo :P)

...więc prawdopodobnie JEŚLI się pojawi to nie w styczniu 2011, a czerwiec-lipiec 2011

Czas - 2:32 am. Gdzieś na jednej z bocznych dróg.

/za 200 metrów skręć w prawo. Przewidywany czas dojazdu: czterdzieści minut/
-Cholera jasna z tymi wczasami, zachciało się brać rodzinę na wyprawę Camperem w góry do Słowacji to teraz masz - pomyślał.
-Tatoooo! Daleko jeszczeeee?
-Słyszałeś. Ponad pół godziny.
-Stefan, słuchaj to tylko pięcioletni chłopak, bądź bardziej wyrozumiały
-Naprawdę bym chciał być bardziej wyrozumiały - nieocenioną pomocą służyłoby mi zabranie przez Ciebie ładowarki do iPhona, bo - jak sama widzisz - mam właśnie jakieś 10% baterii i jeżeli padnie mi telefo, to nawigacja razem z nim, a - jak możesz wydedukować - bez Navi nie trafimy do ośrodka, ponieważ akurat zapomniałem nauczyć się na pamięć atlasu Słowacji

Sarkazm w jego słowach dało się wyczuć gdzieś w okolicach Pragi - nareszcie kolekcja DVD z House'm do czegoś się przydała.

Czas działał dwubiegunowo - z jednej strony przybliżał ich do ośrodka - z drugiej, skracał życie baterii o cenne minuty.
Wtem zamiast znajomej mapy na ekranie zawitało nadgryzione jabuszko tak kochane przez Stefana. Tym razem widok ów przepełnił go grozą - oto znalazł się z rodziną gdzieś pośród lasów Słowacji, nie mając pojęcia w którą stronę ma się udać. Postanowił zatrzymać campera na poboczu i poczekać do rana - nóż spotkają jakiegoś tubylca. Nie zdążyło świtać, gdy Stefana obudził dziwny odgłos - otworzył drzwi i ujrzał dziwną postać pośród mgły. Próbując zauważyć kto może o tak barbarzyńskiej porze przechadzać się po lesie ujrzał coś czego nigdy nie chciał zobaczyć. Zobaczył człowieka. Człowieka z piłą spalinową...

A można było temu zaradzić kupując oryginalne pokrowce z ładowarką firmy Puro.

Czas - 2:32 am. Gdzieś na jednej z bocznych dróg.

/za 200 metrów skręć w prawo. Przewidywany czas dojazdu: czterdzieści minut/
-Cholera jasna z tymi wczasami, zachciało się brać rodzinę na wyprawę Camperem w góry do Słowacji to teraz masz - pomyślał.
-Tatoooo! Daleko jeszczeeee?
-Słyszałeś. Ponad pół godziny.
-Stefan, słuchaj to tylko pięcioletni chłopak, bądź bardziej wyrozumiały
-Naprawdę bym chciał być bardziej wyrozumiały - nieocenioną pomocą służyłoby mi zabranie przez Ciebie ładowarki do iPhona, bo - jak sama widzisz - mam właśnie jakieś 10% baterii i jeżeli padnie mi telefo, to nawigacja razem z nim, a - jak możesz wydedukować - bez Navi nie trafimy do ośrodka, ponieważ akurat zapomniałem nauczyć się na pamięć atlasu Słowacji

Sarkazm w jego słowach dało się wyczuć gdzieś w okolicach Pragi - nareszcie kolekcja DVD z House'm do czegoś się przydała.

Czas działał dwubiegunowo - z jednej strony przybliżał ich do ośrodka - z drugiej, skracał życie baterii o cenne minuty.
Wtem zamiast znajomej mapy na ekranie zawitało nadgryzione jabuszko tak kochane przez Stefana. Tym razem widok ów przepełnił go grozą - oto znalazł się z rodziną gdzieś pośród lasów Słowacji, nie mając pojęcia w którą stronę ma się udać. Postanowił zatrzymać campera na poboczu i poczekać do rana - nóż spotkają jakiegoś tubylca. Nie zdążyło świtać, gdy Stefana obudził dziwny odgłos - otworzył drzwi i ujrzał dziwną postać pośród mgły. Próbując zauważyć kto może o tak barbarzyńskiej porze przechadzać się po lesie ujrzał coś czego nigdy nie chciał zobaczyć. Zobaczył człowieka. Człowieka z piłą spalinową...

A można było temu zaradzić kupując oryginalne pokrowce z ładowarką firmy Puro.